MoNiSiaa pisze:chociaż bez jakiś używek tesh potrafie.Uzależniona nie jestem(przynajmniej nie fizycznie, psychicznie nie wiem....może..)...
MoNiSiaa pisze:Ale jak ktoś by sie zastanawiał nad tym czy wziąść to odradzam!!!!nie warto....bo jak weźmiesz raz to ciągnie cie doo nastepnych razów....potem bierzesz coraz wiecej i coraz cięższe drugi...Kazdy sobie tłumaczy ze panuje nad tym ale to ściemaa!!!!!
[ Dodano: 28.01.2007, 16:31 ]
Nie jestem uzalezniona FIZYCZNIE ale nie zaprzeczam ze PSYCHICZNIE nie!!To jest po prostu tak ze masz takie glupie przekonanie ze z ta pigułą bedzie lepsza zabawa....a to przeciez nie prawda bo wiem ze mozna sie bawic dobrze i bez tego....Po imprezie rano zawsze mam wyrzuty sumienia 'że wzielam'. Na pewno towarzystwo ma duzy wplyw na to co robie...ale postanowilam sobie ze przystopuje.....zobaczymy jak mi sie to uda...
...:::Drumm'n'bass:::...
[ lubisz to sie bawisz ) ]
w sumie przyjrzałam się waszym dyskusjom na temat narkotyków. W sumie macie racje. Ale wytłumaczę wam kilka ważnych rzeczy które ludzie z zewnątrz nie widzą. W wieku 15 lat pierwszy raz spróbowałam zielonego. Zaczęło się niewinnie...Na jednej z imprez u dobrego kumpla. A potem coraz częściej aż doszło do takiego stanu że zaczęłam to robić prawie codziennie. To było pewne zapomnienie o przykrych sprawach. właśnie w tym samym roku zmarł mój tata. To było bardzo traumatyczne przeżycie i długo je wspominałam. Traktowałam to jako lek na wszystkie moje problemy. Ale kiedyś w końcu kończy się pociąg do palenia trawki to zaczyna się brać cięższe narkotyki takie jak feta, haszysz, extasa. Bardzo długo to ciągnęłam. I ciąge się zastanawiam czy moja mama tego niewidziała czy poprostu udawała że nie widzi. Pewnego dnia zdałam sobie sprawe z tego że nie moge tego tak dłużej ciągnać i trafilam do ośrodka w Warszawie. Na terapie zwana Detox. Przebywałam tam z róznymi osobami i z róznymi uzależnieniami. Cała ta terapia trwała 6 miesięcy. Ale dzieki temu wygrałam walke z narkotykami.
LSD, czyli skrót od nazwy dietylamid kwasu lizergowego, klasyfikuje się jako halucynogen.
Jest to forma kwasu wchodzącego w skład neurotoksycznego sporyszu, czyli grzyba buławinki czerwonej. Roślina ta spotykana jest pośród upraw żyta.
Stosowanie wyciągów z buławinki czerwonej znane było już w czasach Azteków. LSD w znanej dziś postaci odkrył przez przypadek szwajcarski naukowiec Albert Hoffman w 1938 roku. Po niezamierzonym przyjęciu dawki narkotyku, opisał niezwykle wyraźne i fantastyczne obrazy i dźwięki, jakich wówczas doświadczył. Od tego czasu jest on najpopularniejszym środkiem halucynogennym. Hoffman wielokrotnie eksperymentował na samym sobie, dobierając różne dawki. Jego celem było wprowadzenie specyfiku na rynek jako leku pomocnego w zwalczaniu schorzeń psychicznych. Jednakże jego użycie wymknęło się spod kontroli i trafiło do nielegalnego obrotu, a władze wpisały go na czarną listę. Nie powstały wiarygodne dowody na działanie terapeutyczne LSD w psychiatrii, pomimo opublikowania w latach 50-tych i 60-tych ponad tysiąca badań przeprowadzonych łącznie na około 40 tysięcy pacjentach. Zdaniem wynalazcy, poważne skutki uboczne wynikają z używania zanieczyszczonego narkotyku, a środek w czystej postaci jest całkowicie bezpieczny. Dzisiaj naukowcy wciąż badają LSD i poważnie zastanawiają się nad jego medycznymi zastosowaniami. Nie zmienia to faktu, iż narkotyk może być ewentualnie stosowany tylko pod ścisłą kontrolą lekarzy, a zbyt duża dawka czy też nieumiejętne rozplanowanie kuracji mogą w znacznym stopniu pogorszyć stan pacjenta.
LSD i inne twarde narkotyki robiące z mózgu sieczkę powinny być zakazane a ich produkcja surowo karana. Trzeba czerpać z tego co daje nam natura. Każdy wie z czego