1. Dziwne fakty. Dlaczego w bakach śmigłowca prawie nie było paliwa gdy przybyli strażacy. Według danych skąd leciał, gdzie ostatnio tankował, powinien mieć około 1/2 baków. Sprawdzono, że w Warszawie zatankował do pełna (~1900l-zgodnie z procedurą dla helikopterów rządowych Mi-8, albo Hip'ów jak mówią amerykanie, gdy cała planowana trasa przekracza 1/2 zasięgu, tankuje się do pełna) i poleciał 300 km do Lubina i wracał, w Lubinie nie tankował. Gwarantuje wam, że podczas krótkiego awaryjnego lądowania nie zrzuciłby takiej ilości paliwa, chyba, że rządowe Hipy mają wyrzutnie napalmu. A może zrobił to wcześniej, aby być pewnym, że nie wybuchnie?
Dlaczego dwóch z trzech pilotów nie było na stanowisku podczas lądowania ? Czy wiedzieli że w ich miejsce wbije się drzewo ? Czy może raczej był to przypadek, a w helikopterze nie było nikogo poza jednym pilotem.
Dlaczego świadkowie widzieli jedynie ...
końcową fazę lotu i twierdzą, że widzieli jak helikopter z wysokości 10-15 metrów runął na ziemię, tak nie wygląda awaryjne lądowanie. A może było to twarde lądowanie, po wcześniejszym uszkodzeniu sprężarki. Wszystkie służby, były na miejscu po 10 minutach, bo agenci Boru podali im lokalizację wypadku z wyjątkową precyzją, na chwilę przed zdarzeniem. Sami piloci natomiast mówili, że nie znali dokładnie swojej lokalizacji, było ciemno i była mgła. Pewnie GPS. Nie wierzę w taką organizację. Zadzwońcie na policję, przyjadą za 3,4 godziny albo wcale, albo na pogotowie: "kochanie z której jesteś kasy chorych". Sorry, nie ma już kas chorych, a to w końcu premier.
Dochodzi mnóstwo sprzecznych informacji: premier ma złamaną nogę w czwartek wieczorem, w piątek po południu noga jest ok, tylko złamany kręgosłup. Jedni mówią, że premier wyszedł z helikoptera o własnych siłach, on sam mówi, że wynieśli go agenci BORU.
Świadkowie wypadku są zastraszani przez BOR, nie wolno im z nikim rozmawiać, udzielać wywiadów. Zauważcie, temat tabu, najważniejsze jest zdrowie premiera. Może szukają spiskowców. Media mają zakaz analizowania przebiegu zdarzenia, bo trwa śledztwo. Jakoś w innych sprawach nie ma zakazu, a postepowania trwają. Czyżby sprawa była, aż tak poważna. W zagranicznej prasie i telewizji mówi się o tajemniczym wypadku i analizuje sprzeczne doniesienia, u nas cisza.
2. Korzyści z wypadku: Rząd może teraz kupić dowolne maszyny do floty rządowej, za dowolne pieniądze i wziąć odpowiednią prowizję. Premier Miller poprzez społeczne współczucie poprawia notowania swoje i swojej partii oraz pojedzie do Brukseli i będzie bohaterem narodowym
No wiele by można jeszcze mówić
