Ponoć to najpiękniejszy okres w życiu.... a jednak czasem daje sie we znaki - przerastające problemy; brak zrozumienia; nowe, nieznane sytuacje; ale także radości i powodzenia. Tu możesz napisać o tym wszystkim, co Cię boli, denerwuje, zastanawia i cieszy w Twoim obecnym życiu.
hmmmm.... u mnie szykuje sie cos dluzszego....
w gimnazjum i kawalek przed nim strasznie sie zmienila... strasznie w pazurkach "", ale to bylo w przeciagu 3 lat jak metamorfoza... hmmm... w podstawowce (do polowy 6) bylam taka szara myszka, wogole niesmiala, "skromna", cicha itp itd zakolegowalam sie z taka jedna dziewczyna i calkowicie mnie to odmienilo mysle ze zmienilam sie na dobre bo im jestem starsza to smielsza, mam wielu przyjaciol = znajomych no i umiem powiedziec glosno to co uwazam no i zmienil sie moj stosunek do chlopakow... hehehe... to juz inna bajka
ja sie zmieniłem teraz wiem ze na gorsze
zaczynająć od zerówki nielubiłem tam chodzić bo nielubiłem siedzieć bez rodziców i zawsze płakałem w klasach 1-3 byłem taki mały kujonek wszystko mi wychodziło chociaz niewiele pamiętam z tamtych czasów
w klasach 4-6 niewiedziałem co to alkohol uczyłem sie bardzo dobrze z zachowaniem niebyło zadnych problemów ogólnie było super nierozumiałem jak to mozna palić papierosy czy pić wódke narkotyki tolda mnei był zupełnie inny świat ale jak to mozna jedynke z czegoś dostać bo ja z tym niemiałem zadnych problemów kochałem geoghrafie potrafiłem godzinami siedziec przy atlasach pewnie dlatego do tej pory niemam z nią zadncyh problemów zawsze miałęm problemy z ortografią od kiedy pamiętam chociaż kiedyś lubiłem poczytać rodzice byli ze mnie dumni
w klasach 1-3 gimnazjum miałem ciągle tą samą klase bo razem przeszliśmy do jednego gima na podwórku tez byli ciągle ci sami znajomi ale zaczeły sie problemy ze mną zacza sie alkohol w 3 klasie zielsko w szkole problemy z nauka z jednego z najlepszych ucznów stałem sie jednycm z gorszych z zachowaniem byłuy ogromne problemy rodzice zaczeli być wzywani do szkoły coraz czesciej i zaczeło sie wagarowanie w 3 klasie gima to było na bardzo duża skale na szczęscie papierosów niezaczełem nigdy palić i teraz niemam z tym problemów
niewiem czemu sie zmieniłem
no to taka bardzo skurucona historia bym sie bardziej rozbisał ale musze sie uczyć
przepraszam za błedy ale naprawde sie starałem nawet sam kilka poprawiłem :]
ja sie zmienilam, podobno na gorsze ;P
w podstawowce bylam zagubionym dzieciatkiem .. ;P
jak poszlam do gimnazjum bylam przez cale 3 lata szara myszka
znalazlam sie w liceum profilowanym zrobilam sie strasznie pyskata i buntoffnicza ;P
I tak z roku na rok sie czlowiek zmienia raz na gorsze raz na lepsze ;P
Jesli chodzi o wyglad to bardzo sie zmienilam, zmieniam, zmieniac bede ;P
Ja ostatnio sie zmienilam..... ale chodzi o wnetrze a nie o sposob zachowania sie....... bo tak naprawde nadal jestem ta sama Paulinka chodzi tylko o to, ze zaczelam o niektorych sprawach inaczj myslec.. inne sprawy zaczely byc dla mnie wazne... itd ale wiecie co..... nie wiem czy to dobrze.... eh, zreszta dolinke mam ostra :/
bez sensu post- ja wiem
"now that I'm grown, I got my mind on bein somethin
Don't wanna be another statistic, out here doin nuttin,
tryin to maintain in this dirty game, keep it real...."
heh...no każdy się zmienia. Ja może nie aż tak bardzo, ale jednak... Zmieniły mnie różne sytuacje, ostatnio : wyjazd dwumiesięczny bez rodziców do Kanady, mój były, nowa szkoła...
Teraz jestem odważniejsza, pewniejsza siebie, doroślejsza, umiem bardziej sama o siebie zadbać, ale też na gorsze: stałam się mniej ufna do ludzi zwłaszcza do chłopaków :/
Ale ogólnie to ciągla ta sama ja
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Paulo Coelho
Ja się zmieniłam bardzo, bardzo wolę siebię taką. Ale dla Mirriam to na gorsze się zmieniłam, ja siebie wolę taka jaką jestem teraz. Jest mi lepiej.
Wszystko ma swoje priorytety, Niestety
Wszystko ma swoje, Wady i zalety
Hierarchia wartości
Obowiązki, przyjemności
Hip hopowa podróż do przyszłości ...
Nawet nie wiedziałem jak nagle mogę się zmienić, jak nagle coś mnie może zmienić. Pewno mało oryginalny będę, ale sytuacją która mnie najbardziej zmieniła w moim życiu, chociaż mam nadzieję że nie za bardzo... bo raczej na minus..., była moja pierwsza prawdziwa miłość, wszystko z tym związane no i jej koniec.
Ja jakoś nie bardzo lubię zmiany i staram się nie zmieniać jakoś specjalnie, ostro walczę z tym żeby cały czas być, choć troszkę dzieckiem Ale to coraz trudniejsze
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
Kiedys bylam strasznie niesmiala, a teraz jak to wszyscy gadaja jestem zupelnie inna. A tak w ogole to ostatnio czyli w ciagu jakiegos roku sie najwiecej zmienilam... na lepsze: zaczelam sie uczyc nawet I w ogole mowie to co chce kiedy chce i robie co sobie zechce a nie jestem taka szara myszka jak kiedys
There's no better time to be happy than right now. Happiness is the journey, not the destination.
No więc ja tesh przeshedłem metamorfozę [ nie tylko tonacja głosu ] dokładniej w gimnazjum byłem spokojny, taki trochę speshony życiem, nudny i dziwny samotny [chyba] nie rozwijałem zainjteresowań itp., a teraz??? OOoooooo Teraz kręcę się jak najwięcej, ruchliwy, interesuję się pewnie wiecie czym ale powtórzę się: tuningiem muzyką i takimi innymi rzeczami!!! Jestem bardziej odważny!!! Jestem bardziej dojrzały [HeH]
No i znów jestem na innym etapie mojego życia. Tak często to się to nigdy u mnie nie zmieniało, ale zapowiada się stopniowo lepiej. Już w sumie jest spoooko. Nauczyłem się ostatnio suuuper rzeczy, nazywa się to Znieczulica na wszystkich idiotów dookoła mnie i robienie swojego przede wszystkim!! Brzmi to ostro ale taka prawda, widzę teraz że podstawą jest uwolnienie się z więzów jakie inni chętnie by na na mnie narzucili bo im nie odpowiadam ja jako Ja. Poza tym pogląd na świat mi się zmutował, już wiem że życie to nie gra na scenie, lecz coś znacznie poważniejszego. o tak.
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
Mi moi znajomi z ktorymi 3mam sie najblizej powiedzieli, ze ostatnio sie zmienilam. Niby na lepsze, bo nie przejmuje sie glupotami i jestem weselsza, jednak sama obserwujac siebie wiem, ze jest jedna negatywna cecha tej zmiany, ale to juz inna historia. Ogolnie czuje sie lepiej niz jakis czas temu i ciesze sie z tego jak jest
Hmmm temat trudny... bo trudo opisać całe zycie... na pewno było w nim kilka etapów... i przedziwnych sytuacjii które znacząco wpłyneły na to jaki jestem teraz.... wiem ze na pewno jestem nerwowy... lubie mieć wszystko zaplanowane nie lubie kłamstwa choć i mnie sie zdarzały, ale nienawidze nieszczerości , ja zawsze staram sie być szczery nawet do bólu. Po prostu wiem ze życie jest zbyt krótkie na to żeby pozwolić sobie na jakieś podchody i kłamstewka tylko po to by np.. kogoś nieurazić tym ze coś sie mnie w nim niepodoba... Jestem tolerancyjny i raczej zadaje sie z tolerancyjnymi ludzmi.
ale w kontaktach zawsze staram się być do przodu i niepozwalam sobie na jakies gierki, owijanie w bawełne czy cos takiego..
na pewno z biegem czasu zmieniłem pogląd na to co w źyciu najistotniejsze... ale nie che o tym pisac bo czuje ze zmieni sie ten poglad znowu.... wogle uwazam ze kto z was by o sobie czegos nienapisał to w przyszłości mówił by pewnie inaczej ... ale tak juz jest.
Najwiekszą moją wadą która sie od wieku przedszkolnego niezmieniła jest zmienność nastroju ... z Eufori popadam w Depresje i odwrotnie... co ulatwia popadanie w nałogi i sprzyja konfliktom bardzo. nie tylko szkolnym ale i rodzinnym. Często poprostu nie mam ochoty gadać i sie nieodzywam a czasem mam ochote isc na impreze tyo ide z miejsca.
nie wiem wogle jaki sens ma to co pisze, ale to nie ma znaczenia to tylko kolejne minuty mojego zycia... akurat spędzone na tym forum...
ja zauwazylam, ze stalam sie bardziej odpowiedzilna... zanim cos zrobie wole najpierw pomyslec... choc czasem mi to nie wychodzi... kiedys tez nie liczylam sie z innymi.. teraz zalezy mi na zdaniu innych, nie chce rowniez nikogo ranic.... z czasem stalam sie bardziej samodzielna i mniej strachliwa... a z tych zlych rzeczy to stalam sie bardziej pyskata w stosunku do rodziny...
Zakładajac ten topic miałem nadzieje, że kiedyś będę mógł napisać jak się zmieniłem w perspektywie czasu, jeszcze zebym potrafil to ocenić...
Nadal nie potrafie. Dla jednych zmieniam sie na lepsze, dla jednych na gorsze. A dla siebie? Nie wiem... moze za kilkanaście lat bede potrafil to wszystko ocenic.
Wiesz co Paweł, osobiście uważam temat za baaardzo ciekawy. Zarazem trudny, bo trzeba się otworzyć i o sobie pisać, jak i dający wiele satysfakcji, bądź też nie, no ale to różnie z prawdą bywa. Tak czy inaczej można zawsze przeczytać swoje stare posty i pomyśleć. Wogóle ten temat skłania mnie do myślenia na temat swojej osoby, a przecież teraz tak mało mamy czasu na takie rzeczy. No i jeszcze myśli się też o innych osobach które się zna, które się zmieniają. Temat ciekawy.
Tym razem u mnie specjalnych przemian brak więc się nie rozpisuję. Co najwyżej są zmiany u Ciebie, przynajmniej takie co to ja bym widział. HEHEhe
Dzięki. Cu.
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
U mnie drastycznie spadła tolerancja!!!Nie wiem co jeszcze ale bliscy znajomi mówią że z idiociałego buntownika zmieniłem się w dojrzałego męzczyznę!!!Chciałbym w ramach tego wchodzenia w dorosłe życie pozbyć się syndromu lenia,ale to chyba nie jest możliwe.Osobiście brakuje mi tego Orzeszka z przed 2 lat!!Nadmiar obowiązków zajebiście ogranicza!!
Oj bardzo się zmieniłam...Zewnętrznie i wewnętrznie (i nie mam tu na myśli mutacji organów wewnętrznych :]) Przez cała podstawówkę i gimnazjum byłam "tą grzeczniutką", ale też "tą dziwną", "odludkiem", "brzydula" ect...A jakiś rok, półtora temu powiedziałam sobie: Dosyć tego! Koniec z wpływem rodziców na każdą decyzję w moim życiu, koniec z brakiem właśnego życia! Wzięłam isę za siebie, zrzuciłam okulary, schudłam, zaczęłam spotykać się ze znajomymi, przestałam być cholernie nieśmiała i chociaż do tej pory siedzą we mnie kompleksy, to jednak moje życie stało się o niebo lepsze
Najśmieszniejsze jest to, ze jeszcze niedawno myślałem, że się wcale nie zmieniłem. Jednak ktos powiedział mi, że jestem ZUPEŁNIE inny nish jeszcze te dwa czy trzy lata temu.