
W przypływie wolnej chwili i weny postanowiłem skrobnąć pościk z moim problemem.
A więc zacznijmy od początku.
Ja czyli Łukasz wel Pyton


Jakieś 1,5 miecha temu zaprosiłem ją do pizzeri na pizze i piwko


Potem przyszedł czas imprezy. Były to połowinki [półmetek jak kto woli] Oczywiście zaprosiłem ją. Wybraliśmy się do sql. Byliśmy troche przed czasem z tego powodu, iż jej brat nas tam zawiózł samochodem bo było troszke zimno i jeszcze śnieg był. Na impezce było fajowo. Bawiliśmy się cały czas razem. Każdy wolny tylko z nią. Ale wtedy zauważyłem że podchodzi do mnie z pewnym dystansem. Troche mnie to zaniepokoiło, że nie da się przytulić nawet. No ok spoko. Nie żywie za to urazy

Potem była kolejna impreza. Andrzejki. Ta wogóle nie wyszła bo robiłem za DJa na tej imprzie, i z tego powodu nie mogłem się bawić zbnytnio. Też jakoś minęło.
Kilka dni po tym zaprosiłem ją znowu do pabu. Moim celem była szczera rozmowa. Chciałem się dowiedzieć dlaczego mnie tak traktuje [zdystansowanie]. Zapytałem prosto z mostu, czy coś do mnie czuje. Odpowieć była negatywna. Ona też mnie zapytała co do niej czuje.
Przyszedł wkońcu czas na Mikołajki. Kupiłem jej prezencik [fajny słoiczek ze świeczką] i zaprosiłem ją do "Majkela" [tak go nazywają nasi tutejsi




Wracaliśmy dodomu pod ręke [nie za ręce



I tak się kończy moja historia. Były jeszcze pogaduszki na GyGy, ale nie będe się rozpisywał, bo i tak sporo tego jest

Jeśli dotrwałeś/aś do końca mojej historyi to gratulejszyn

Powiedzcie mi teraz co ja mam biedny zrobić. Wiem że powinienem walczyć, ale coraz częściej się zastanawiam czy ten związek będzie miał sens.
Dziękuje zauwage.
Pozdrawiam Łukasz wel Pyton