Każdego z nas nurtuja pytania i dylematy o których trudno myśleć, a co dopiero głośno rozmawiać. I to jest własnie odpowiednie miejsce na poruszanie trudnych, nurtujących Was tematów, także tabu. Żadnych ograniczeń moralno-etycznych!
Znajomości liczą się zawsze, i to jest głupie bo wiele ludzi bez znajomości nie ma szans znaleść sobie np. pracy. Do szkół bez znajomości można się jeszcze dostać, ale np. jeśli ktos pójdzie na prawo to potem musi sobie wyrabiać praktyki w jakiejś kancelarii prawnej, a jak nie pracuje w niej rodzinka tego gościa to ma pecha i raczej inni się nim nie przejmują. Ludzie zawsze rezerwują najlepsze miejsca gdzieś tam znajomym, a nie komus kogog nie znają ale kto się do tego doskonale nadaje. Ale na to się chyba nic nie poradzi, tak już jest na tym świecie...
Jak kazdy by wierzyl w to ze licza sie tylko znajomosci to byscie sie nawet do liceum nie dostali...
Masz dobre wyniki w nauce? To i bez znajomosci sie dostaniesz
Wracając do tematu... bo swoja droga znajomości dotyczą nie tylko szkół, nie tylko pracy... ale praktycznie całego naszego zycia...
I taka niestety prawda jest, ze na tym brutalnym swiecie liczą sie te pie.... znajomości!
Moze nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy ale tak jest.
Przykład. Hmmm... załóżmy organizujecie klub szachistów w Waszej szkole, ale macie narzucona maksylamną liczbę miejsc przez dyrekcję. Mozecie miec tylko 5 osób. i zostało Wam jedno miejsce, a zostałt Wam dwie osoby. Pierwsza to Wasz znajomy, nie jakis super dobry... ale sympatyczny, a jego umiejętności to załóżmy 5/10. Druga osoba, kompletnie jej nie znacie, nie wiecie kto to, a jego zdolnosci to 6-7/10. Kogo wybierzecie? Proste.
Moze durny przykład, ale ja durny przecież jestem... (-;
Znajomości są, były i będą. Zalezy gdzie, zalezy w jakim stopniu, ale niestety... ;/
nieraz to działa na korzyść, nie mówicie mi, że sami nieraz nie korzystacie z tego, że kogoś znacie, żeby coś taniej załatwić, albo w ogóle załatwić, bo on akurat się tym zajmuje
znajomości można łatwo zdobyć i to czyni je tak dobrymi, nieraz wystarczy skoczyć do dobrego klubu, gdzie bywają ludzie z tzw klasą i zawsze przypadkiem bardziej bądź mniej się kogoś pozna, tak samo dobre siłownie, baseny..
Nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani...
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.
takie pytanie - kogo wzielibyscie do pracy, majac do wyboru swojego krewnego/znajomego i obcego o podobnych kwalifikacjach?
Nie narzekam, chociaż jestem niższy niż Clint Eastwood
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów , nie narzekam
Bo fruzie wolą optymistów
amix pisze:Hmm...pewnie znajomego/krewnego....bo przeciez czeba pomagać rodzinie i znajomym :p
wiesz, może nie koniecznie pod tym kątem.
osobiście jeżeli miałbym już wybrac tego znajomego/krewnego to tylko dlatego ze miałbym do niego większe zaufanie i wiedziałbym już na jakiej zasadzie moge z nim współpracować... zawsze lepiej pracuje się z kimś kogo się zna. lecz nie zawsze ;)
Z jednej strony sumienie mowi zeby wybrac po znajomosci, a z drugiej strony gorzej pracowac z kims znajomym bo głupio potem upominac sie od niego o cos, albo wytknac ze cos zle zrobil. Tak samo jakby znajomy potem poprosil o podwyzke ciezej byloby mu odmowic niz komus obcemu.
No wiesz linka moim zdaniem to nie było by takie trudne przynajmniej dla mnie, to że się znamy to jedno, a to że pracujemy razem to drugie i trzeba umieć rozróżnić te dwa stany.
Paweł pisze:zawsze lepiej pracuje się z kimś kogo się zna. lecz nie zawsze
wyczówam tu pewną sprzeczność
Nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani...
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.
Ja nie pamiętam, czy kiedyś załatwiałam coś po znajomości, a jeśli tak, to na pewno nie było to coś bardzo ważnego. Ja chcę dojść do wszystkiego sama, a nie przez znajomych.