Spędzamy w niej (albo powinniśmy spędzać) sporą cześć swojego życia. Jak w niej przetrwać i zostać sobą? Jak radzić sobie z codziennymi szkolnymi wymogami? Jak uniknąć najgorszych katuszy? Co interesującego dzieje się u Was w szkole, a z czym nie możecie wytrzymać?
ale najbardziej zapamiętałam jak sie wykrecałam przed bieganiem na wf , powiedziałam babce , ze jak byłam w gimnazjum to złamałam sobie obie nogi gdy mi sie narty wypieły w czasie zjazdu i niemogę obciażać stawów
Ja tam wymówek wymyślać nie umiem... Zawsze jest tylko: No bo wie pani, jakoś ten tegest mi się nie chciało najpierw tego zrobić, a potem zapomniałam... Dosłownie
::PiotreK:: pisze:dla mnie najlepszą wymówką jest po prostu nieobecność niemam czegoś na polski nieide na polski :]
a no, fakt
tylko że ja czasami za często z tego korzystam
i czasami pani mnie wita słowami: o, moja droga, jak miło cie widzieć dzisaj na polskim"
hahah..
"Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność."
hmmmm raz na niemieckim to bylo tak :
"Panie profesorze powodz! wypadek! trzeienie ziemii! Myslalam, ze szkola sie zawali to i pracy domowej nie robilam..." =P
ale z reguly to udawanie wielkiego zaskoczenia
"To pani cos zadawala. . .???"
albo wysluguje sie psem "Pani psor mam szczeniaka w domu ( ktory ma 8 lat ale to juz szczegol ; -]) a zeszyt/cwiczenia lezaly na moim lozku no i... no wie pani jak to jest"
No albo tak ja Piotrek ; -P Nie umiem = ooo jaka ladna pogoda na spacer ; -P