Każdego z nas nurtuja pytania i dylematy o których trudno myśleć, a co dopiero głośno rozmawiać. I to jest własnie odpowiednie miejsce na poruszanie trudnych, nurtujących Was tematów, także tabu. Żadnych ograniczeń moralno-etycznych!
agulec pisze:Ja jestem katoliczką, wierzę w Boga i ogólnie w to, co głosi Pismo Święte...Ale nie wierzę w Kościół, przynajmniej w naszym kraju. To stało sie już pewnego rodzaju instytucją, a nie świątynią. Księża są dość "interesowni" (drogie samochody, pięknie umeblowane wielkich plebani...no nie wspomnę już o problemie z utrzymaniem celibatu...), czym nie wzbudzają mojego zaufania. Na każdej mszy (na której jestem) wzywają do wpłacania coraz większych sum do puszek. Modlą się też za tych, którzy dokonali ofiar na tacę. fanatyczką nie jestem i nie będę.
Ktoś tu poruszył ciekawy temat; chodzenie do Kościoła. Powiem wam, że niespecjalnie jestem za tym, żeby to praktykować. Jeżeli odczuwam potrzebe modlitwy, to mogę to zrobić gdziekolwiek. Niektórzy chodzą pięknie wystrojeni raz w tygodniu na mszę, bo "tak wypada", albo żeby sie pokazać, żeby pochwalić nową kiecką...I siedzą w ławce cała godzinę myśląc o czymś innym i się nudząc. Bezsens, mówiąc krótko. Czy Bogu zależy na takim postępowaniu? Chyba nie bardzo.
Ja już wolę nie chodzić do Kościoła, ale zawsze postępować według jakiś swoich zasad moralnych, pomagać innym i nie robić nikomu źle.
Aha. I nie obnosić się z tym.
Mały offtopic:
(Jak mnie wkurzają babcie w kółkach rożańcowych, których religia jest całym życiem. Pan Bóg po to nam je dał, żebyśmy je przeżyli jak najlepiej dla nas)
Zgadzam się w 100% z wypowiedzią Agulca. Jagaki dlaczego tak mówisz? ja np się czuję katoliczką. Czy katolikiem jest tylko osoba, która chodzi do kościoła co niedziela? raz w miesiącu idzie do spowiedzi? itd, itp. Uważam, że należy postępować zgodnie z własnym sumieniem i szczerze niż tak jak "wypada" ale fałszywie.
Mili, przykro mi się kłucić z taką ładną i inteligętną osóbka, ale niestety - chodzi o to że wiara zakłada chodzenie do kościoła i inne rzeczy (dlatego ja z niej zrezygnowałem)... Jeżeli wierzycie w Boga a nie chodzicie do kościoła to nie nazywajcie się katolikai (a chrześcijanami już bardziej)... ale przyznajmy to kwestia nazwenictwa - ten topic jest o tyle głupi że każdy zakłada inaczej... momim zdaniem (skromnym można go zamknąć:>)
Czy jestem gejem, metalem lubiącym musli czarnoskórym polaninem - nie tolerujesz mnie - nie masz mego szacunku!
Hmm, już późno i szczerze mówiąc nie myślę w tym momencie do końca jasno, ale postram się to jakoś przetrawić... chrześcijanie.. no to na pewno. Ale czy tylko dlatego, że modlę się tak jak mi się podoba, chodzę do kościoła wtedy gdy mam taką potrzebę i nie uznaję autorytetu księży nie mogę nazwać się katoliczką? Może to rzeczywiście problem z nazewnictwem.. a z resztą co to za różnica..
Aaaa i Jarek naprawdę nie musisz słodzić, to tylko różnica zdań :]
Niestety taki topic nie powinien powstać (a moze by powinien ze wzgle du na słodzenia.... albo mówienie prawdziwych cech ładnych kobiet:) ). w każdym razie proponuje zamknąć ten topic bo to tylko tak zwany ubijacz piany:>
Och, słodzić tobie zawsze;)
Czy jestem gejem, metalem lubiącym musli czarnoskórym polaninem - nie tolerujesz mnie - nie masz mego szacunku!
Czekająca na poklask Administracja przyjęła, powtarzane po kilka razy przez użytkowników, sugestie do wiadomości. W związku z tym proszę o nie zaśmiecanie tematu (i tym samym nie kierowanie go na nieodpowiednie tory) jednocześnie sugerując zgłaszanie wszelkich kolejnych uwag nie związanych z postawionym zagadnieniem poprzez PW, aby uniknąć sytuacji tego typu.
A tematu nie zamknę, co więcej - opiniotwórcze posty ze zbędną zawartością mogę zacząć oscentacyjnie ciąć Jeśli ktoś nie ma już czegoś do dodania, to niech milczy. Proste, nie?
ja nie wyznaje żadnej wiary jestem ateistą i każdą inną wiare toleruje to tak naprawde jest kwestia tego czy człowiek wieży w to w tego do którego sie modli to jest kwestia jego charakteru podejścia do zycia itd
Nie wierzę w boga (Boga). Ale też nie wiem do końca, czy jestem ateistką, ponieważ wierzę, że jest jakaś siła, która kieruje wszechświatem. Niektórzy właśnie to nazywają bogiem (Bogiem), ale mnie kosciół chrześcijański tak obrzydził wszelkie pojęcia z nim związane, że wystrzegam się używania pojęć tego typu. Ostatnio zainteresowałam się wicca (staropogańska religia czarownic).
Ostatnio zmieniony 16.10.2005, 17:14 przez s0rr0w, łącznie zmieniany 1 raz.
"Najważniejszą rzeczą na świecie jest miłość. Ona kreuje nas i buduje nasz świat. Tak samo jest z Capoeira, jeżeli nie kochamy świata, ludzi, ona nigdy nie zapuści korzeni i nie wyrośnie w nas..." - Joao Pequeno
Jestem katoliczką.
A dyskusje na temat wiary są bardzo ciężkie i jak ktoś już sobie poukładał tak a nie inaczej w głowce to bardzo ciężko przebić się z własną argumentacją.
Tylko gdzie jest,kiedy się Go naprawdę potrzebuje i jakoś nie przemawia do mnie stwierdzenie, że pomaga nam przez kogoś czy coś. Jakoś tego nie doświadczyłam
A ja nie powiem że jestem niewierzący. Znaczy ze mną to wogóle jest jakaś dziwna sprawa. Chrzest komunia bierzmowanko zaliczone (chyba tylko po to by w razie czego ślub kościelny dostać), ale w kościele jestem dwa razy-trzy w roku. Pasterka + swięcenie jajek + ewentualnie jakiś ślub. Nie przyjmuje komunii i nie spowiadam się, bo jest to dla mnie trochę takie... martwe jakby. Więc ogólnie jestem więrzacym, ale na swój sposób.
Ktoś mądrze powiedział (pewnie bym coś poprzekręcał więc powiem swoimi słowami), że lepiej być wierzącym, bo gdy się okaże ze Bóg nie istnieje to nic nie straci, a gdy się okaże że Bóg na prawdę istnieje to niewierzący moga wiele stracić.
Troche się zasupłałem, ale chyba rozumiecie o co mi chodzi.
Pozdrawiam
ylka pisze:za drugą część zdania byłam gotowa ubóstwiać Cię, ale za to 'do nikąd' {prawidłowo jest donikąd! <: } należy Ci się porządnie lanie. P;
Widać błąd wcale na marne nie poszedł xD Yeeahh! Ok, milczę Jak piszę źle, trzeba mnie poprawiać. Nie znoszę pisać źle, w swoim wydaniu toleruję tylko interpunkcję, i tak 'po znajomości'. Będę bronił się zmęczeniem, ale i tak proszę o klapsa