Spędzamy w niej (albo powinniśmy spędzać) sporą cześć swojego życia. Jak w niej przetrwać i zostać sobą? Jak radzić sobie z codziennymi szkolnymi wymogami? Jak uniknąć najgorszych katuszy? Co interesującego dzieje się u Was w szkole, a z czym nie możecie wytrzymać?
za miesiac pierwszy egzamin maturalny z j.polskiego a ja jeszcze praktycznie nic nie zrobilam,wogole brak we mnie sily i motywacji do nauki , odkladam to z dnia na dzien az w koncu obudze sie ale bedzie za pozno,moze Wy macie jakies sposoby na to aby zachecic samego siebie do nauki no i wogole jak Wy sie za to wszystko zabieracie zeby wyrobic sie z calym materialem do maja ja jestem przerazona tym wszystkim:/:/
ja juz sie nei przejmuje ;D
nastawienie bardzo optymistyczne - co ma byc to bedzie ;D tez wydaje mi sie ze nic nie umiem itp. ale mysle ze kazdy tak ma ;D a potem nie powinno byc tak zle
uczyc mi sie nie chce strasznie...zwlaszcza jak sloneczko za okienkiem ;p hihi ale jak mus to mus i czasami trzeba
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Paulo Coelho
Jest miesiąc (!) tylko. A w miesiąc ciężko nauczyć się do minimum 3 przedmiotów.
Musisz zdać sobie z tego sprawę, jak to mało czasu. Ja też zdaję w tym roku i wiem, że nie zdąrzę z powtórkami do maja. Ale się uczę Też mi to opornie idzie, ale staram się :]
Anuś pisze:uczyc mi sie nie chce strasznie...zwlaszcza jak sloneczko za okienkiem
To wyobraź sobie, że w zeszłym roku było jeszcze cieplej, prawie jak w lipcu. Pamiętam, że jak miałem zakończenie roku w połowie kwietnia to było tak gorąco, że nie dało rady wytrzymać w marynarce.
Rozmawiałem dzisiaj z kolegą który mam mature i też mówi że nie zaczął się uczyć zwłaszcza z polaka na ustny. Ale cały ten miesiąc ma zamiar poświęcić na zakuwanie.
monisia:) pisze:za miesiac pierwszy egzamin maturalny z j.polskiego a ja jeszcze praktycznie nic nie zrobilam
Miałem podobnie parę dni przed egzaminem ustnym zacząłem dopiero nauke.
Powodzenia dziewczyny.
Tez mialem poprawiac, ale daje sobie siana ; P Po roku traci sie jakos do tego wszelkie checi (doswiadczenia moje+znajomych) CHemia zaczyna byc kierunkiem ktory bardzo interesuje, w ochronie srodowiska raptem odnajduje sie jakies suerfajne rzeczy ) No i jesli chodzi o mnie prawo zaczyna sie podobac ;P
Chyba najlepiej podejść z luzem do matury znam ludzi którzy nic nie umieli a zdali więc nie rozumie ludzi którzy sobie szargają nerwy przez mature przecież tu się nie ma czym martwić ma się 5 lat by zdać to tyle czasu więc głowa do góry.
Cns pisze:Chyba najlepiej podejść z luzem do matury znam ludzi którzy nic nie umieli a zdali więc nie rozumie ludzi którzy sobie szargają nerwy przez mature ...
ale wiesz, są ludzi i ludzie.
niektórzy wpadają w panike ze nie zdadzą matury a potem mają 99%, a i tak narzekają ze nie 100%. są tez tacy, co podchodza na luzie, ucza sie ledwie co jezeli w ogole, i zdają na 60% i sie jeszcze cieszą.... a sa tacy co i nie zdaja pomimo ze siedzieli 5 miesiecy / 5 minut.
Ostatnio zmieniony 15.04.2006, 13:07 przez Paweł, łącznie zmieniany 1 raz.
martwienie sie jest proporcjonalne do sił włozonych w przygotownia Ci co nic nie robili to jak zdadza, skacza i klaskaja i dziekuja bogu..jesli ktos liczy na wiecej, niestetey stres jest nieodłaczona czescia tego egzaminu...
Nie no jasne ... tylko zwykle idzie to w strone nie ucze sie -> olewam sprawe niz ucze sie duzo -> olewam to co bedzie z tym potem..Ilosc wysilku ktora w dana czynnosc wlozymy ma wplyw na to jak pozniej postrzegamy jej rezultaty