w mojej rodzinie jest alkoholik , nie zneca sie nad swoja rodzina fizycznie ale psychicznie,upokarza ,wyzywa itp.to chyba bardziej boli ........pije codziennie ,jego dzieci placza ,przezywaja to bo nie chca miec takiego tatusia ,wstydza sie go ........kochaja ale z drugiej strony nienawidza......chcialyby cos zmienic w tym swoim zyciu ale nie potrafia bo tatus nie chce sie leczyc..............mama ich jest normalna ,spokojna osoba ale niestety slaba psychicznie ,ktora nie jest w stanie <nie potrafi>zapanowac nad ta sytuacja.........w domu nie ma pieniedzy bo tatus je przepija ,ledwo wiaza koniec z koncem chcialabym im pomoc ,w szczegolnosci tym dzieciom ale nie wiem jak bo nie wiem jak to jest z tymi alkoholikami
rozmowa..
uświadomienie, że pijąc krzywdzi rodzinę.
musi sobie on zdać sprawę z tego, że jest uzależniony i raczej podjąć leczenie..
yyy.. tylko tyle mi przychodzi do głowy, gdyż nigdy nie spotkałam się z takim problemem "bliżej"
Hmm, rozmowa to ciężki temat. Bo dopóki nie dostanie sam kopa od życia to nie zrozumie. Niestety, a zmuszanie go do leczenia pogorszy sytuacje, bo bedzie sie unosil honorem i nie przyzna sie. Nawet jak sie przyzna ze jest uzależniony to i tak może być jeszcze długa droga do podjęcia leczenia.
Myślę, że powinien doświadczyć czegoś takiego mocnego, żeby zdał sobie sprawę z tego co robi rodzinie.
To może separacja/rozwód? Dzieci chyba i tak na tym lepiej wyjdą,pytanie,czy warunki na to pozwolą...Ale pieniądze należało by chyba w miarę możliwości odbierać,bo inaczej cienko...A co do krzywdzenia to myślę,że on sobie doskonale z tego zdaje sprawę.
Jeśli chodzi o wyzywanie,to chyba jednak lepsze niż bicie.Dzieci powinny znieść to lepiej,niż widok matki we krwi kopanej na ich oczach przez "tatusia"...
Co do leczenia,to w grę wchodzi przymusowe,ale z tego co wiem to przy obecnym prawie skierowanie na nie kogoś jest bardzo trudne
Wszystkie moje wypowiedzi są wynikiem nudy,której doświadczam i są wyłącznie wytworem mojej wyobraźni nie mającym odbicia w realnym życiu ^_^
A po co od razu tak drastycznie. Myślę, że osoba, która chce pomóc nie ma prawa decydować w tej sprawie.
Jak pomóc? Jeśli ta osoba nie chce iść do lekarza, to może należałoby zastosować jakiś podstęp? Może uświadomić jakoś. Pokazać przykłady jak może się to skończyć.
Jeśli chcesz pomóc tym dzieciom, to może po prostu baw się z nimi. Wychodź na spacer. Przy okazji CZASEM rozmawiaj. Muszą zrozumieć, że ich ojciec jest chory, że nie mogą go denerwować... Ale przede wszystkim zapewnij im dobrze spędzony czas, bez myśli niedobrym o tacie.
Ostatnio zmieniony 08.04.2006, 12:59 przez Katrina, łącznie zmieniany 1 raz.
Im bliżej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta!!!:D
Rozmowa absolutnie niewskazana. Ta osoba będzie się zapierać rękami i nogami i twierdzić, że nie jest uzależniona. Jeśli nie uda jej się podjąć leczenia, pozostaje policja
Katrina pisze:Muszą zrozumieć, że ich ojciec jest chory, że nie mogą go denerwować..
Zaraz...to dzieci maja cokolwiek zrozumiec, czy to rodzic powinien sobie uswiadomic, ze one istnieja?! Ze on jest chory to one wiedza az za dobrze...I na pewno ich to nie cieszy, ale to nie od nich przeciez powinno sie wymagac zaangazowania i zmian O_o One sa ofiarami ..
Według mnie sprawa jest prosta:
- alkoholik pije bo ma jakiś problem, więc zawiodło coś na linii żona- mąż
to jej wina ze od razu sie go nie pozbyła/pomogła.
dagnai pisze:Według mnie sprawa jest prosta:
- alkoholik pije bo ma jakiś problem, więc zawiodło coś na linii żona- mąż
to jej wina ze od razu sie go nie pozbyła/pomogła.
A może pije by zapomnieć? Czytałeś "Małego Księcia"? Pewnie nie... Być może żona po prostu nie była w stanie pomóc, może miał uraz z dzieciństwa, a może ma problemy w pracy.
Apropo głównego wątku, wg mnie w takich przypadkach pozostaje tylko interwencja specjalisty. A rodzinę można wspierać głównie psychicznie..
melOn pisze:rozmowa..
uświadomienie, że pijąc krzywdzi rodzinę.
Nie osmieszaj sie. Pijacemu tego nie wytlumaczysz. Moze sobie zdawac sprawe z tego co robi, ale pic bedzie tak czy siak.
monisia:) nawet gdybys chciala to nie pomozesz im. Nic nie zrekompensuje widoku ojca, pod wplywem. Jezeli dzieci sa male to nie rozumieja czemu tak jest, jezeli starsze pogodza sie z tym. Jedynym rozwiazaniem byloby, aby ojciec zniknal, nawet jezeli przestanie pic, pozostanie strach, ze koszmar powroci, a pewnie wroci predzej, czy pozniej. Jedyne co mozesz zorbic to wesprzec ich materialnie jezeli ojciec przepija wszystko.
- alkoholik pije bo ma jakiś problem, więc zawiodło coś na linii żona- mąż
to jej wina ze od razu sie go nie pozbyła/pomogła.
alkocholik pil pije i bedzie pil zadko z tego wychodza ale nie tacy co pija non stop a mam takiego w rodzinie nawet jest moim chrzestym i jak to pisal rav przyzwyczailem sie do tego, dlaczego to robi? nie wiem ma wspaniala zone i 2 córki
monisia:) pisze: w mojej rodzinie jest alkoholik , nie zneca sie nad swoja rodzina fizycznie ale psychicznie,upokarza ,wyzywa itp.to chyba bardziej boli ........pije codziennie ,jego dzieci placza ,przezywaja to bo nie chca miec takiego tatusia ,wstydza sie go ........kochaja ale z drugiej strony nienawidza......chcialyby cos zmienic w tym swoim zyciu ale nie potrafia bo tatus nie chce sie leczyc..............mama ich jest normalna ,spokojna osoba ale niestety slaba psychicznie ,ktora nie jest w stanie <nie potrafi>zapanowac nad ta sytuacja........
skąd ja to znam...
najgorsze są obietnice że wszystko się zmieni że to już był ostatni raz a potem wszystko zaczyna się na nowo. u mnie jest spokój od paru miesięcy ale nigdy nie wiadomo co takiemu człowiekowi strzeli do głowy.
na wrażliwość nie ma żadnego lekarstwa. mamy uczucia i dlatego życie tak boli.
A ja wam powiem, że rozmowa nieraz dobrze wpływa.. chociaż nieraz starczy na dłużej, a czasem ledwi na pare godzin, taki człowiek też ma uczucia, a co najważniejsze ma problem, problem który skłania go do picia, bo nie widzi już po latach innego rozwiązania.. znam tą sytuacje bo moja przyjaciółka ma ojca alkoholika, sprawa jest dość niemiła i ciągnie się już bardzo długo.. właściwie to nic nie pomaga poza próbami akceptacji i schodzeniu z drogi o ile to możliwe, raz z tym gościem porozmawiałem (wbrew woli przyjaciółki) i właściwie to na początku udawał, że nie ma problemu, że to 'tylko te pare kieliszków', ale potem jak mu dałem do zrozumienia, że znam problem i słyszałem co robi w domu nieraz (wściekł się tu troche, bałem się, że źle zrobiłem, że on coś zrobi córce za to że rozpowiada 'takie bzdury'), ale jednak udało mi się z nim o tym porozmawiać, wystarczyło zadać pytanie czy zalezy mu na rodzinie, na tym co ma, na tych którzy są z nim pomimo wszystko.. może nie na wiele to pomogło, bo był u nich spokój przez około 3 tygodnie, no i przeprosił córkę z kwiatami (zszokowana była co się stało, bo nie wiedziała o naszej rozmowie i dopiero później jej powiedziałem), potem znów się zaczęło po staremu przez jakiś czas, ale dziewczyna już wiedziała, że problem nie jest bez wyjścia, że jednak umiejętna rozmowa umie przynieść tu rezultaty, a bezczynność bynajmniej nie poprawia sytuacji, no i zaprosili pare razy do domu znajomego psyhologa (jako znajomego, który przypadkiem wpadł), no i po paru rozmowach w domu odrobinę się poprawiło, skończyły się wyzwiska itp, chociaż ciągle pije. I zawsze wymówka jest jedna.. bo jakoś tak wyszło, bo akurat znajomy stał, bo akurat ten miał urodziny.. bo jest poniedziałek..
Nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani...
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.