Cześć
Mam mały problem poniważ chcę rostać się z dziewczyną która mnie kocha. Niestety ja jej nie kocham Kiedy mi to powedziała, nie mogłem odejść obojętnie. Pocałowałem ją i zaczęłęm się spotykać - dałęm jej szansę. Pomyślałem, że może się zakocham. Niestety nic do niej nie czuje. Jest miała, ale nie daje mi konfortu psychicznego... Boję się, że jak się z nią rozstane to będzie bardzo cierpiała... Na pewno będzie... Tak to już jest jak ktoś ma miękkie serce
Nie banalny problem - jak nie zranić?
-
- Młody aktywny
- Posty: 11
- Rejestracja: 19.11.2005, 16:46
- Lokalizacja: From Heaven
-
- Szalony pismak
- Posty: 738
- Rejestracja: 17.06.2006, 08:49
- Lokalizacja: Krzeszowice
Re: Nie banalny problem - jak nie zranić?
Nie da się nie zranić. Jeśli dziewczyna naprawdę Cię kocha, to i tak będzie cierpiała. Jeżeli chcesz jej tego zaoszczędzić, to z nią szczerze pogadaj. Szczerze i otwarcie. Powiedz jej jak wygląda sytuacja z Twojego punktu widzenia. Łatwiej jej będzie, jeśli będzie znała całą prawdę. Zrób to tak, żeby nie wpędzić jej w poczucie winy - kulturalnie, taktownie. Najgorsze, co może się w takiej sytuacji zdarzyć, to ucieczka - dlatego nie odwlekaj tej rozmowy, nie zacznij jej nagle unikać, niech nie musi się zastanawiać co jest nie tak i czy przypadkiem to ona nie zrobiła czegoś źle.
Powodzenia
Powodzenia
"Kto na drodze swego życia zapalił choćby jeden promyk nadziei dla pogrążonego w czarnej godzinie, ten nie żył daremnie"
-
- pogromca twarożków
- Posty: 1380
- Rejestracja: 10.01.2005, 20:56
- Lokalizacja: Bielsko - Biała
Re: Nie banalny problem - jak nie zranić?
dokładnie tak jak pisze czarownica. nie unikniesz zranienia. i naprawdę, bądź szczery.
dam Ci jeszcze taką jedną radę:
nie próbuj sformułowania "zostańmy przyjaciółmi". osoba, która kocha bez wzajemności, weźmie to jako "nie do końca zmarnowaną szansę" i nadal będzie żyć złudzeniami. to naprawdę boli.
szczera rozmowa, kawę na ławę. dołóż parę komplementów - bo ta dziewczyna na pewno na jakieś zasłużyła. życz szczęścia, bądź miły ale szczery i stanowczy.
tak bym to widział.
dam Ci jeszcze taką jedną radę:
nie próbuj sformułowania "zostańmy przyjaciółmi". osoba, która kocha bez wzajemności, weźmie to jako "nie do końca zmarnowaną szansę" i nadal będzie żyć złudzeniami. to naprawdę boli.
szczera rozmowa, kawę na ławę. dołóż parę komplementów - bo ta dziewczyna na pewno na jakieś zasłużyła. życz szczęścia, bądź miły ale szczery i stanowczy.
tak bym to widział.
-
- Prawie autorytet
- Posty: 3270
- Rejestracja: 28.02.2004, 18:24
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Nie banalny problem - jak nie zranić?
Jakies 3 lata temu powiedziałam dokladnie tak mojemu koledze. Chłopak jest sympatyczny, miły itp ale zupelnie nie w moim guscie. Lubie go ale tylko i wylacznie jako kolege. Dlugo sie starał o moje wzgledy, ale ciagle probowałam mu uzmysłowic ze znalazlam juz sobie partnera, z ktorym chce byc dlugo. Po pewnym czasie odpuscil, ale do tej pory czasami zdarza sie, ze po jakiejs imprezie wydzwania w nocy, albo pisze smsy, ze chcialby mnie gdzies zaprosic itp. W takich sytuacjach jest glupio i mi, jemu jak wytrzezwieje, no i oczywiscie moj chlopak strasznie sie wscieka. Tak wiec, obietnica przyjazni faktycznie jest zlym wyjsciem.Stefan pisze:nie próbuj sformułowania "zostańmy przyjaciółmi".
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 404
- Rejestracja: 03.10.2006, 15:33
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nie banalny problem - jak nie zranić?
Oni ci już wszystko powiedzieli, ja mogę jedynie zaprezentować ci najgorszy sposób nie tyle na powiedzenie 'to chyba koniec', co bardziej na 'już cię nie kocham'.
To tak: byłam zakochana i wiedziałam, że on też mnie kocha. Z dnia na dzień coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Wszystko było cudownie, ale przez kilka tygodni(3-4) wkurzałam się tym, że koło niego kręciło się coraz więcej dziewczyn, aż pewnego pięknego dnia zobaczyłam go ze swoja dziewczyną. Kretynka przez pewien czas nawt nie wiedziała, że nadal patrzy na mnie takim wzrokiem jak kiedyś
To było diabelnie bolesne, ale ból szybko minął, sama się zdziwiłam, że aż tak szybko. Musiałam być wtedy bardzo silna, bo ani razu się nie popłakałam. Teraz praktycznie już na siebie nie patrzymy, nie istniejemy dla siebie.
I to jest właśnie ten najgorszy sposób: wylecieć dziewczynie przed nos z inną.
To tyle. Proszę nie zadawać pytań
To tak: byłam zakochana i wiedziałam, że on też mnie kocha. Z dnia na dzień coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Wszystko było cudownie, ale przez kilka tygodni(3-4) wkurzałam się tym, że koło niego kręciło się coraz więcej dziewczyn, aż pewnego pięknego dnia zobaczyłam go ze swoja dziewczyną. Kretynka przez pewien czas nawt nie wiedziała, że nadal patrzy na mnie takim wzrokiem jak kiedyś
To było diabelnie bolesne, ale ból szybko minął, sama się zdziwiłam, że aż tak szybko. Musiałam być wtedy bardzo silna, bo ani razu się nie popłakałam. Teraz praktycznie już na siebie nie patrzymy, nie istniejemy dla siebie.
I to jest właśnie ten najgorszy sposób: wylecieć dziewczynie przed nos z inną.
To tyle. Proszę nie zadawać pytań
Let's make all dreams come true!