Nie chciałem nigdy z nią zaczynać, w sumie od początku nie interesowałem się nią wiele (bliżje nie poznałem), do tego roku, przez kilka tygodni lutego byliśmy ze sobą dość blisko, dużo rozmawialiśmy, przebywaliśmy ze soba więcej niz zwykle, coś zaiskrzyło...
Później jakaś osoba z innej szkoły zaprosiła ją na studniówkę, w sumie nawet o tym mi nie powiedziała bo ja szedłem na swoją. Jedyne co słyszałem na drugi dzień, to to, że jej się bardzo spodobało, tamten chłopak wydał jej się bardzo miłym.
Od tamtego czasu coraz mniej ze sobą gadaliśmy, nawet jakby mnie niekiedy unikała, 3 dni temu na grillu u koleżanki miałem okazję zobaczyć ją razem z nim, wtedy dowiedziałem się, że są razem...
Nie wiem kim on jest, nie znam go, zamieniłem z nim kilka zdań udając, że się dobrze bawię, jest niezwykle bogaty (choć taki niepozorny)
Trudno mi będzie konkurować z kimś takim, pojawił się znikąd zabrał mi moja ukochana, choć to pewnie pechowy zbieg okoliczności, że między nami zaiskrzyło tak późno.
Żeby było śmieszniej, w mojej klasie jest ktoś kto tak samo się w niej podkochiwał a przeżywa to jeszcze gorzej niż ja...
Jaki będzie koniec, tego nie potrafię określić, chyba trzeba sobie odpuścić, choć te kilka kolejnych dni będą koszmarem po tym jak poznałem prawdę, jestem "złamane serce Joego". Nie piszcie, że ona nie jest tego warta, ja tak o niej nie mógłbym pomysleć, teraz.
przygarnąć inną na pocieszenie i próbowac się zakochać? to byłoy okropne dla tej drugiej z czasem...


