Kosciol i to co z nim zwiazane..

Każdego z nas nurtuja pytania i dylematy o których trudno myśleć, a co dopiero głośno rozmawiać. I to jest własnie odpowiednie miejsce na poruszanie trudnych, nurtujących Was tematów, także tabu. Żadnych ograniczeń moralno-etycznych!
ODPOWIEDZ
SkaTe_GirL
Prawie autorytet
Posty: 2969
Rejestracja: 24.06.2003, 17:28
Płeć: kobieta
Lokalizacja: NY! :D

Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: SkaTe_GirL »

Chrzescijanin ale nie praktykujacy -> do wielu z Nas odnosza sie te slowa... do mnie jak najbardziej, a do Was?
Pamietacie kiedy ostatni raz byliscie u spowiedzi? Pamietacie kiedy byliscie ostatni raz w kosciele? A moze chodzicie co niedziele? Wasza pstatnia modlitwa? Modlicie sie przed snem? Dziekujecie za cos?

Ja sie Wam przyznam, ze bardzo odwrocilam sie od Boga. Do kosciola nie chodze, nie modle sie, za nic nie dziekuje... nie czuje potrzeby... moze tez checi...
a jak jest z Wami?
Podpisuj Dni Imieniem Swym.!
Krolujesz Im.!
;)
pietruszka
Szalony pismak
Posty: 788
Rejestracja: 12.01.2006, 21:32

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: pietruszka »

ja jestem bardzo religijną osobą. chodzę co niedzielę do kościoła i wierzę w Boga całym sercem. dla mnie wierzący niepraktykujący to nie jest żaden wierzący. bo jak można wierzyć w Boga, znać jego dobroć i moc i nie kontaktować się z nim, olewać, nie czuć na codzień? to tak jak żyć i nie oddychać. taka wiara jest martwa. najprostszym dowodem na istnienie Boga jest to że ja wierzę. że ktokolwiek wierzy. że ta religia przetrwała tyle lat. że kiedy wychodzę z kościoła to czuję takie ciepło w sercu. że kiedy jest mi źle i nie ma nikogo kto mógłby mi pomóc, pocieszyć to kiedy się pomodlę jest mi lżej. jesteśmy z Bogiem świetnymi przyjaciółmi. rozumiemy się. i najważniejszym powodem dla którego tak bardzo kocham Boga jest to że on umarł za mnie. umarł po to żebym ja mogła żyć. i nie mówimy tu o zwykłej egzystencji bo przecież ateiści też żyją. tylko o prawdziwym przeżywaniu życia. o czerpaniu z niego esensji, radości, rozwoju duchowym i umiejętności odróżniania dobra od zła. nie wiem jak można nie wierzyć w Boga. wielu ludzi się zraża bo ciężko jest spełniać obowiązki pobożnego chrześcijanina. ciężko jest wyszperać raz w tygodniu godzinę na spotkanie, kilka minut dziennie na myśl o Bogu czy rozmowę z nim. ciężko też miłować nieprzyjaciół, ciężko być miłosiernym i wybaczać. ciężko dawać z siebie coś więcej niż minimum. ale Bóg jest dobry. wszystko co pochodzi od Boga jest dobre. przykazania które nam dał to doskonałość i ideał dobra. wg tych zasad powinniśmy żyć. wielu ludzi mówi że nie wierzy w Boga dlatego że niepodoba im się sytuacja w kościele. ale nie chodzi o wiarę w kościół tylko w Boga. przecież zakazanie np. antykoncepcji a zezwolenie np. na karę życie w niektórych przypadkach to totalny paradoks. ale ja żyję tak jak kazał mi Bóg, mam swój wewnętrzny dekalog i niego się trzymam. dlatego że kościół tworzą ludzie a ludzie są omylni. i nie potrzeba żadnych powodów żeby w tym wszystkim wściekać się na Boga. bo przecież on jest najlepszym ojcem jakiego można sobie wymarzyć i jaki istnieje i jest dla nas zawsze i wszędzie.
na wrażliwość nie ma żadnego lekarstwa. mamy uczucia i dlatego życie tak boli.
GoSiAcZeK
Szalony pismak
Posty: 970
Rejestracja: 10.05.2005, 21:53
Płeć: kobieta

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: GoSiAcZeK »

Nie do końca się z Tobą zgodzę pietruszko, przede wszystkim dlatego, że według mnie, żeby żyć w szczęściu, miłości, odróżniać dobro od zła, czy też wybaczać wcale nie trzeba wierzyć w Boga.

Moja wiara ostatnio nie jest zbyt mocna... Wierze, że istnieje ktoś, lub coś, co ma jakiś wpływ na nasze życie, ale nie jestem pewna, czy jest to właśnie Bóg... Chyba potrzebuję trochę czasu...
13.02.2005 r.

A. ;**
vanessa
Człowiek czynu
Posty: 1689
Rejestracja: 06.02.2005, 21:52
Lokalizacja: })i({

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: vanessa »

podobno Wolter powiedział kiedyś, że "jeżeli Boga nie ma to należy go wymyślić".
nie wierzę, bo jest mi to nie potrzebne, wierzę w siebie w swoje umiejętności i w to, że każde moje osiągnięcie, każde nowe doświadczenie zdobyłam ja sama i nikt mi w tym nie pomógł.

pietruszka pisze:najprostszym dowodem na istnienie Boga jest to że ja wierzę. że ktokolwiek wierzy. że ta religia przetrwała tyle lat. kiedy wychodzę z kościoła to czuję takie ciepło w sercu. że kiedy jest mi źle i nie ma nikogo kto mógłby mi pomóc, pocieszyć to kiedy się pomodlę jest mi lżej.
ludzie wierzą, bo jest im to potrzebne, wtedy w życiu jest łatwiej. osoby wierzące, w momencie, kiedy mają kłopoty zwracają się z tym do Boga, kiedy grzeszą, później idą do spowiedzi i czują się oczyszczeni, ślubują miłość przed Stwórcą na zawsze (wtrącę, że ja nie wierzę w miłość do życie), kiedy coś osiągną dziękują Bogu za to, że odpowiednio nimi pokierował. Ja tego nie potrzebuję, ale nie przeczę, że nadejdzie, kiedyś taki czas, że zmienię zdanie. Może kiedyś będzie mi w życiu tak ciężko, że wiara w siebie wyda mi się głupia, wtedy zapewne zwrócę się do Boga. Będzie mi oczywiście lżej i łatwiej.

pietruszka pisze:umarł po to żebym ja mogła żyć. i nie mówimy tu o zwykłej egzystencji bo przecież ateiści też żyją. tylko o prawdziwym przeżywaniu życia. o czerpaniu z niego esensji, radości, rozwoju duchowym
proszę Cię wytłumacz mi co chciałaś nam przekazać w tym zdaniu? bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam ;|
pietruszka pisze:nie wiem jak można nie wierzyć w Boga.
może kiedyś jak będziesz chciała to zrozumiesz, a może kiedyś przestaniesz myśleć, że jesteś najmądrzejsza, najdojrzalsza i najwspanialsza i dostrzeżesz też to, że inni ludzie potrafią myśleć w sposób bardziej rozwinięty i nie ograniczają się do jednego punktu widzenia-w Twoim przypadku- swojego punktu widzenia.
pietruszka pisze: wielu ludzi się zraża bo ciężko jest spełniać obowiązki pobożnego chrześcijanina. ciężko jest wyszperać raz w tygodniu godzinę na spotkanie, kilka minut dziennie na myśl o Bogu czy rozmowę z nim. ciężko też miłować nieprzyjaciół, ciężko być miłosiernym i wybaczać. ciężko dawać z siebie coś więcej niż minimum.
owszem na pewno tak jest, ale generalizujesz i niektórzy mogą poczuć się urażeni, poza tym kto powiedział:"Jeśli jesteś bez grzechu, pierwszy rzuć kamieniem."-znasz te słowa?

Pietruszka, nie odbieraj mojego postu jako ataku na Ciebie. Po prostu mam inne zdanie i jestem poirytowana Twoją potępiającą niewierzących i wręcz nakazującą jak żyć wypowiedzią. that's all.
"Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność."
s0rr0w
Młody rozbrykany
Posty: 222
Rejestracja: 17.03.2005, 23:40
Lokalizacja: Łódź

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: s0rr0w »

Mike7 pisze:Wierzę w Boga, bo warto wierzyć... Jak wierzysz i Bóg istnieje wtedy jest b. dobrze, a jak Boga nie ma i tak jest dobrze, bo nic nie tracisz... Takie kiedyś słowa wypowiedział jakiś mądry człowiek (w antyku?), na polskim słyszałem... Jak będę wiedział kto to napiszę... I te słowa mi się bardzo podobają...
Blaise Pascal, tzw. "zakład Pascala". Nie antyk, tylko XVII wiek we Francji ;) Teoria jest bardzo ciekawa, ale wg mnie nie ma sensu wierzyć na zapas, na wszelki wypadek. Dlatego do mnie nie przemawia.
"Najważniejszą rzeczą na świecie jest miłość. Ona kreuje nas i buduje nasz świat. Tak samo jest z Capoeira, jeżeli nie kochamy świata, ludzi, ona nigdy nie zapuści korzeni i nie wyrośnie w nas..." - Joao Pequeno
Kubuś
Młody rozbrykany
Posty: 445
Rejestracja: 16.01.2005, 19:05
Lokalizacja: Ełk

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: Kubuś »

vanessa pisze:(...)wtrącę, że ja nie wierzę w miłość do życie(...)
szczerze Ci wspolczuje.

u mnie moze wynika to z potrzeby poczucia ze ktos jest nade mna, niezbedne mi sa jasno okreslone zasady, co moge, a czego nie, poza tym mam podobne odczucia jak pietruszka jesli chodzi o modlitwe i chodzenie do kosciola, rzeczywiscie czlowiek sie czuje jakos inaczej po spowiedzi czy po wyjsciu ze swiatyni. mi z tym dobrze, nie obnosze sie za bardzo z moja wiara bo i po co, potrafie na jej temat rozmawiac, takze na niektore kontrowersyjne tematy z nia zwiazane, nie popieram Kosciola w absolutnie kazdej kwestii (zdarzaja sie wyjatki), ale ogolnie podoba mi sie cala doktryna i religia i mi calkiem wiara odpowiada i nie uwazam jej za cos uciazliwego.

wkurzaja mnie za to ateisci, ktorzy za wszelka cene chca udowodnic ze Boga nie ma, nie rozumiem tego kompletnie, jakas trauma czy co... moze odnajduja w tym sens zycia, ale czy warto tak sie wysilac? nawet jesli ktokolwiek w ten sposob bladzi, to uwazam ze postepowanie zgodnie z dekalogiem ma same plusy, na pewno nikomu krzywdy nie robi, a wrecz sadze ze ubogaca czlowieka. chocby dlatego sadze ze warto wierzyc
Nie narzekam, chociaż jestem niższy niż Clint Eastwood
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów , nie narzekam
Bo fruzie wolą optymistów :wink:
pietruszka
Szalony pismak
Posty: 788
Rejestracja: 12.01.2006, 21:32

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: pietruszka »

Nie do końca się z Tobą zgodzę pietruszko, przede wszystkim dlatego, że według mnie, żeby żyć w szczęściu, miłości, odróżniać dobro od zła, czy też wybaczać wcale nie trzeba wierzyć w Boga.
a ja właśnie nie wiem jak można przeżywać takie rzeczy i nie wierzyć. co do odróżniania dobra od zła... nawet ateistów nauczył tego Bóg. pośrednio ale jednak. bo najpierw dał dekalog Mojżeszowi, później to dalej przechodziło z pokolenia na pokolenie i teraz mimo że jest pewien rozłam na wierzących i niewierzących to i tak te prawa pochodzą od Boga.
Ja tego nie potrzebuję, ale nie przeczę, że nadejdzie, kiedyś taki czas, że zmienię zdanie. Może kiedyś będzie mi w życiu tak ciężko, że wiara w siebie wyda mi się głupia, wtedy zapewne zwrócę się do Boga.
to w końcu jesteś wierząca czy nie? bo ja już teraz nie rozumiem. jeżeli jestem wierząca to nie dopuszczam do siebie myśli że Bóg może nie istnieć. bo na tym polega wiara. jest bezgraniczna i niezachwiana. w takim razie jeżeli ktoś nie wierzy to też powinien być tego pewien na 100%. nie ma opcji że teraz olewam Boga ale zostawiam sobie furtkę otwartą w razie gdyby coś się działo. bo to nie jest nawrócenie tylko pójście na łatwiznę.
proszę Cię wytłumacz mi co chciałaś nam przekazać w tym zdaniu? bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam ;|
a co właściwie zrozumiałaś?
może kiedyś jak będziesz chciała to zrozumiesz,
nie zrozumiem. jak już wcześniej pisałam dla mnie jest tylko jedna droga. ja rozumiem to że ktoś nie wierzy. akceptuję rzeczy na które nie mam wpływu. ale nie rozumiem dlaczego nie wierzy.
a może kiedyś przestaniesz myśleć, że jesteś najmądrzejsza, najdojrzalsza i najwspanialsza
mój narcyzm objawia się tym że lubię siebie, znam swoją wartość i często towarzyszy mi samouwielbienie. mimo wszystko mam świadomość że jest paru ludzi lepszych ode mnie i cieszę się z tego bo zawsze będę mogła zmieniać się na lepsze i patrzeć na kogoś z podziwem. i jak na razie stwierdzam że to nie jesteś ty.
i dostrzeżesz też to, że inni ludzie potrafią myśleć w sposób bardziej rozwinięty
teraz to ja nie rozumiem. mam wrażenie że kolejny raz osoba która poczuła się w jakiś sposób przeze mnie urażona czy którą w jakiś sposób drażnię próbuje zrobić ze mnie głupka.
i nie ograniczają się do jednego punktu widzenia-w Twoim przypadku- swojego punktu widzenia.
zdaję sobie sprawę że inni ludzie mogą mieć różne zdanie. nie zawsze mogą się zgadzać z moim zdaniem. ale ja nie mam zamiaru rozpatrywać ich zdania pod kątem zmiany swojego. nie chodzi o to że ograniczam się do jednego punktu widzenia. zawsze staram się analizować złożone sprawy z różnych perspektyw. ale na koniec wybieram jedną wg mnie właściwą.
owszem na pewno tak jest, ale generalizujesz i niektórzy mogą poczuć się urażeni,
nie generalizuję jeśli używam zwrotu 'wielu ludzi'. po prostu dzielę na grupy.
poza tym kto powiedział:"Jeśli jesteś bez grzechu, pierwszy rzuć kamieniem."-znasz te słowa
oczywiście że znam. ale celowo nie skomentuję kontekstu w jakim ich użyłaś. poczekam aż przeczytasz ze zrozumieniem.
nie odbieraj mojego postu jako ataku na Ciebie
parę razy między wierszami wyczułam poważny 'atak na mnie'. i chyba o to chodziło.
Po prostu mam inne zdanie i jestem poirytowana Twoją potępiającą niewierzących i wręcz nakazującą jak żyć wypowiedzią.
fajnie że masz inne zdanie. tylko trochę dziwnie je wyrażasz. jesteś poirytowana? no proszę. a to ci dopiero. to normalne że jako osoba wierząca mam swoje zdanie na temat niewierzących. ale nie linczuję ich nie wiadomo jak. a przynajmniej nie wszystkich. za to mam coś do tych niewierzących którzy są po prostu albo zbyt leniwi albo zbyt buntowniczy albo zbyt głupi by uwierzyć w coś ponad.
that's all.
no i kropka.
na wrażliwość nie ma żadnego lekarstwa. mamy uczucia i dlatego życie tak boli.
vanessa
Człowiek czynu
Posty: 1689
Rejestracja: 06.02.2005, 21:52
Lokalizacja: })i({

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: vanessa »

Kubuś, Twoje współczucie jest mi zbędne, jestem szczęśliwa, mam narzeczonego i niczego mi w życiu nie brakuje.
szczerze współczuj osobom, które tego potrzebują. możliwe, że po życie zostanie Ci to wynagrodzone : >


Pietruszka rozłamu na wierzących i nie wierzących nie ma teraz, taki rozłam był zawsze.
odpowiedziałaś na mojego posta w taki sposób, że za chwilę utworzy się jeden wielki offtop, a nie o to chodzi.
jeśli chcesz pokazać, że jesteś ode mnie mądrzejsza to zrób temat w hydeparku. natomiast dzielenie mojego jednego zdania jako spójnej wypowiedzi na trzy cytaty jest tanią linią obrony. Twój post składał się głównie z moich cytatów i tego, że raz coś rozumiesz, raz nie rozumiesz, każesz mi czytać ze zrozumieniem i bezsensownie się odgrywasz. Zadałam Ci jedno proste pytanie, na które odpowiedziałaś pytaniem.

temat jest o Kościele i o wierze, wypowiedziałam się więc.
pisząc, że być może, kiedyś zmienię zdanie świadczy o tym, że ludzie, nie są przecież "nieomylni". [przypominam, że o nieomylności sama wspomniałaś, gdzieś wyżej]. Nikt z nas nie wie co będzie za x lat. I Ty też tego nie wiesz, choć pewnie CIę to boli. Może się zdarzyć tak, a może się zdarzyć siak, ktoś przestanie wierzyć, a ktoś odnajdzie Boga. tak jest i to nie jest żadne odkrycie : >

nie obnoszę się z tym, że jestem nie wierząca, nie wkurzają mnie ani katolicy ani ateiści, ani żadni wyznawcy innych religii. jestem w tej kwestii tolerancyjna. Temat jest dla mnie na tyle kontrowersyjny, że żadna prowokacja nie wchodzi w grę.

powtórzę drugi raz, to nie był atak na Ciebie i szkoda, że tak to odebrałaś. wcale nie mam zamiaru robić z Ciebie głupka, sama możesz go z siebie zrobić co najwyżej w pewnym momencie. Chcę Ci życzyć więcej tolerancyjności, trochę pokory i odrobinę skromności. I to ostatnie zdanie nie tyczy się Twojej wypowiedzi tylko w tym temacie.

sorry za częściowy offtop.
"Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność."
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: =MiLi= »

Już kiedyś coś pisałam na ten temat... nie chcę sie rozpisywać, powiem krótko... do Kościoła nie chodzę, nie czuję takiej potrzeby, idę tylko wtedy kiedy jest msza za Kogoś dla mnie ważnego. Kiedyś mniej więcej w okresie bierzmowania miałam jakąś obsesję religijną, chodziłam do kościoła w tygodniu nawet... przeszło mi. Nie jestem nie wierząca, bo wierzę w Boga... ale robię to po swojemu, rozmawiam z Nim, modle się, nie bawię się w schematy modlitwa taka i taka słowo w słowo... Chyba chodzi o to co ma się w sercu, a może się mylę? Mogę kochać Boga nie chodząc do kościoła ani do spowiedzi. Spowiadam się przed obrazkiem i taka spowiedź znaczy dla mnie więcej niż wyklepanie grzechów księdzu. Nie wierzę w księży, większość jest dla mnie obłudna. Zdarzają się wyjątki, jeden z Nich udzieli mi ślubu, ale na Nich nie patrzę jak na księży tylko jak na zwykłych ludzi. Nie udają kogoś świętego, przyznają, ze są tylko ludźmi. Mój Tata był policjantem, nieraz słyszał historię czy sam spotykał księży w drogich autach z panienkami w mini obok i z tyłu... i jeszcze oburzenie, że został zatrzymany "Proszę Pana! Ja jestem księdzem" "A ja policjantem, dla mnie Pan teraz jest kierowcą". Poza tym.. po co mówią o skromności i różnych takich skoro sami jeżdżą odjechanymi brykami, na które nie stać normalnego człowieka. Skoro są tacy święci i leży im dobro ludzi na uwadze to dlaczego im nie pomogą? Dlaczego nie przeznaczą pieniędzy z tacy na jakiś szczytny cel? No jasne, lepiej wydać na autko albo panienki. Przeraża mnie to jak w kościele liczy się pieniądz... za ślub "co łaska, ale nie mniej niż 500zł..." no przepraszam, co łaska znaczy co łaska... a jak nie chce się żeby kościelny chodził w trakcie ślubu z taca to wołają 200zł... no i kto mi powie, że to nie jest chore?
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
melOn
Cicha wOda z bąbelkami
Posty: 1476
Rejestracja: 31.12.2005, 09:48
Lokalizacja: phi

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: melOn »

nie chodzę do kościoła, ale również wierzę.

nie mogę patrzeć na to całe zamieszanie wokół kościoła, za to ile brudów się pierze w nim. wiem, że ktoś może mi zarzucić, że nie zawsze tak jest. wiem i wierzę, że są księża dla których tak naprawdę głoszenie Słowa Bożego jest najważniejsze. Jak kogoś takiego spotykam to nie uciekam, z chęcia się zatrzymuję i słucham. Próbuję Boga znaleźć w ciągu dnia codziennego, w zwykłych domowych czynnościach. Może i z Nim często nie rozmawiam, ale wiem, że istnieje. Nie znoszę całej polityki kościoła, całego tego materializmu. Myślę, że jakby w kościele [przynajmniej u mnie] byli inni księża, którzy tak naprawdę mówią o Bogu, o szukaniu Go, bez kontekstów, aluzjii to bym zaczęła chodzić.
ylka
Człowiek czynu
Posty: 1122
Rejestracja: 30.07.2003, 22:37
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kosciol i to co z nim zwiazane..

Post autor: ylka »

Dość kontrowersyjny temat, ale powtarzający się - jakiś czas temu była już podobna dyskusja i nic dobrego z niej nie wyszło... Czy warto ciągnąć znowu to samo tutaj?
smile like a melon slice : )
ODPOWIEDZ