Spędzamy w niej (albo powinniśmy spędzać) sporą cześć swojego życia. Jak w niej przetrwać i zostać sobą? Jak radzić sobie z codziennymi szkolnymi wymogami? Jak uniknąć najgorszych katuszy? Co interesującego dzieje się u Was w szkole, a z czym nie możecie wytrzymać?
no a my niestety mamy po 2 zagrozenia buuuuuuu:( w zyciu sie tak nie uczylysmy jak w elektronie coz 1 rok najgroszy moze cos sie zmieni poprawi zawsze jest nadzieja mamy jeszcze toszku na poprawe wiec na polrocze moze sie jakos wzbijemy bez kap poprostu uwzieli sie na nas buuu fiza matma u ans 90% klasy podobnie jak u niektorych jest zagrozonych po kilka przedmiotow eh cza jakos zyc dalej i liczyc na szczescie.....
hihihi...nie liczcie na wielkie poprawy,jeśli naraziłyście się jakiemuśnauczycielowi to dalej może już być tylko gorzej...ja tradycyjnie miałem tak z 6 czy 8 zagrożeń i zjechałem do 2 czy 3 (nie chce mi się liczyć ) i poprawię wszystką resztę po śwętach.To mi chyba już w nawyk weszło
Raz się żyje, potem się tylko straszy...
Ja straszę już dziś!!!
mnie do zagrożenia zawsze daleko, średnia zawsze spada mi jak grom z jasnego nieba powyżej 5,0 - nawet nie wiem dlaczego - chyba belfre mnie lubia heheh
Kimkolwiek jestem; Kimkolwiek myśle, że jestem;
zawsze pozostanę SOBĄ !
Właśnie u mnie w klasie jest podobnie. Z początku niektórzy (więcej niż połowa klasy) ma chociaż jedno zagrożenie, ale często są to dwa i więcej. Niekiedy ludzie mają po 7-8 zagrożeń, to jest dopiero mistrzostwo. Co najzabawniejsze każdy się wyciąga pod koniec roku. Teraz, gdy jest już trudniej (3 klasa LO) to nie sądzę by tak wszystkim się udało. Oby tylko mnie fizyk nie zaskoczył. :/
ja byalam zagrozona wiele razy... ale zawsze jakos z tego wychodzilam.. zawsze byla to biola i matma... raz nawet milam 1 na semestr... z historii... potem musialam zaliczac caly material... ale udalo mi sie!! i tak trafilam do 2 klasy LO