Spotkałem się następnego dnia, mieliśmy pójść na chór... Oczywiśćie - nie poszliśmy... Chodziliśmy po mieście, ona szukała kartki urodzinowej i jakiegoś pamiętnika na prezent (niestety, wiem dla kogo - 01.05 - z niczym innym mi się ta data nie kojarzy, jak z urodzinami jej chlopaka, grrr - a powinna z Świętem Pracy, nie?)...
Pamiętnika nie znalazła, kartkę kupiła, poszliśmy do jej domku, rozmawialiśmy, układaliśmy puzzle, rzucaliśmy ciasteczkami zbożowymi przez okno x)
Do niczego śmielszego tego dnia nie doszło - chciałem coś zrobić, ale jakoś nie mogłem - a to nie siedziała przy mnie, tylko na fotelu; a to gdzieś na chwilkę poszła, a to to, a to tamto... W sumie - do żadnych śmielszych ruchów, ani z mojej strony, ani z jej nie doszło... Co nie zmienia faktu, że dzień ten był bardzo fajny

Odprowadziłem ją do jej babci i poszedłem do domu, na wieczór...
Jakiś czas później dostaję wiadomość, że mam maila - sprawdzam - to od Niej... Pyta, czy naprawdę ją kocham, co myślę na temat tego, co się ostatnio wydarzyło, co myślę o teraźniejszości i przyszłości... Odpowiedziałem jej, że tak, kocham ją naprawdę, szczerze i z całego serca. Że chciałbym, żeby ostatnie wydarzenia wpłynęło na to, żeby zaczęło istnieć MY. Że chciałbym z nią być...
W konsensusie odpowiedziała, że narazie może być MY, ale tylko jako przyjaciele, co i tak nie jest dla Niej proste - jest nas o jednego za dużo, jak to ładnie powiedziała... Zapytała, czy mam nadzieje - powiedziałem, że tak, że wytrwam do samego końca...
Ranem, gdy się obudziłem, zobaczyłem na komie 2 esy - jeden, jak się okazało, przypadkiem dotarł do mnie, miast do jej chłopaka, drugi był przeprosinami za pomyłkę... W sumie - wyszło na to, że przyznała się chłopakowi do tego, co między nami zaszło, a to dlatego, że się jednak z tym źle czuła (a to dlatego, że ponoć "jej chłopak zauważył, że jest inaczej")... No cóż...
Wiem, że ten moment zapomnienia przepadł, muszę stworzyć następny. A będzie ku temu niebawem okazja - mam nadzieje tylko, że zdołam... Ten przypadkowy es odrobinkę mnie zdołował, bo wychodziło z niego, że źle się czuła, kiedy byliśmy blisko siebie... A ona mi tego od początku nie powiedziała... Jak się później okazało - czuła się źle na początku, potem czuła się dobrze, nie czuła wyrzutów, a pod wpływem chłopaka znowu zaczęła te wyrzuty czuć...
Ale ja się tak łatwo nie dam - zbyt mocno ją kocham...