Każdy prędzej czy później Jej pragnie, każdego dosięga Ręka Miłości, dla jednych jest łaskawa, inni błądzą i muszą walczyć. W tym forum piszemy o pułapkach, rozterkach i radościach związanych z wyjątkowym stanem jakim jest jest Miłość.
Ah... młodośc to taki piękny wiek...piękny, bo najlepszy na miłośc. Tylko, że jakoś nie w każdym młodym serca kwitnie to uczucie...nie wszyscy mają swoje drugie połówki...nie wszyscy kochają i nie wszyscy są kochani... smutne no nie?? ale takie jest życie...
No i co mają zrobic Ci, w których nikt sie nie zakochuje, którzy nikomu sie nie podobają? Jak mają rozwiac swoją samotnośc? Co mają zrobic, by pozac smak młodzieńczej miłości???
Hm .. o co ci wogole to chodzi ? .. milosc mlodziencza = milosc szczeniacka .. chwile uniesien i kolejna/kolejny .. i to znow inny, to milosc .. a raczej milostka niedojrzała .. bez zobowiazan .. nie dla mnie, ja potrzebuje stalego zwiazku jak cos .. czy ja nie jestem aby za dojrzały ;/ ? .. Milosci mlodzienczej w zyciu nei przezylem .. coz, jaki ze mnie racjonalista .. moze szkoda, nie wiem .. czekam na ta jedyna .. i mam nadzieje ze nie bede czekal .. do konca ...
Na wstępie to powiem że nie wiem czemu miłość w wieku np: 35 lat jest gorsza od tej w wieku lat 18 naprzykład. Ja tam się zupełnie zgadzam z Piqsem że miłośc to powinna być ta jedna . Jednak mi się wydaje że taka młodzieńcza spokojnie może przetrwać wszytko i trwać i trwać... znam ludzików którzy są małżeństwem a poznali się w liceum (rodzice przyjaciela ) Tak więc możliwe jest wszytko. A wracając do tematu... osoby samotne które mają poznać smak miłości... nie ma recepty? rozwiązania na to? Pamiętać trzeba że każdy z nas ma gdzieś w świecie swoją drugą połówkę i żyjmy nadzieją że wszyscy odnajdą się jak w dobrym happy end'zie... inną sprawą jest samotność jeśli te połówki się zgubią potem...
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
No i niby masz rację, ale ten szczegół to lepiej znać jeszcze przed.
Tak mnie naszło że Ci w których się nikt nie zakochuje to też mogą może nie zauważać ludzików któży gdzieś tam z boku stoją i patrzą na nich wzdychając. Ludziki myślą że to nie możliwe żeby ich coś takiego jak miłość mogło spotkać... Ludzie! Odwagi i wiary w siebie! najgorzej to nie spróbować wogóle, tylko "wzdychać"...
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
Polan pisze:Tak mnie naszło że Ci w których się nikt nie zakochuje to też mogą może nie zauważać ludzików któży gdzieś tam z boku stoją i patrzą na nich wzdychając
Madrze gadasz. Wiec Panowie i Panie, ci ktorzy mysla ze sa sami, patrzcie a ujrzycie, ze tak naprawde, nie jestescie sami
"Kto stawia sobie za cel doskonalosc, osiaga wiecej niz przecietnosc. Kto stawia sobie za cel przecietnosc, nie osiagnie nawet tyle"
Zacznijmy od tego ile ty Natka masz lat? I uważam że każdy ma gdzieś tą swoją drugą połówkę, i kiedyś ją znajdzie... Jedni zanim ją znajdą spotykają całe mnóstwo innych połówek, a potem się okazuje że to nie to i jest ból, cierpienie, smutek, żal... Więc życie solo też ma swoje plusy. Aczkolwiek człowiek powinien w życiu spróbować wszystkiego i nawet te przykre sprawy związane z rozstaniem jakoś kształtują nasze życie, dają do myślenia...
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Paulo Coelho
Pytasz ile mam lat... zdziwi Cię to zapewne odpowiedź, ale udzielam jej szczerze - w grudniu skończę 16. Teraz pewnie wydaje Wam sie co najmniej śmieszne, że poruszyłam ten temat, co? Ale prawda jest taka, że wszyscy moi znajomi-rówieśnicy mają za sobą już nie jedna sympatię, nie jedną taką "peirwsza miłośc"... I chociaż za nie jedna osobą płakały w poduszkę - wspaniałych, niezapomnianych wspomnień nikt im nie zabierze.... A ja.... nie mam nawet żadnych wspomnień...nie mam niczego związanego z tematem "miłośc"..... Wiem, wiem mam przed sobą duuuuuuużo czasu...... i jestem za młoda, żeby tak do tego tematu podchodzic, ale....... tak myslę i tak czuję. Brakuje mi kogos bliskiego. I mój wiek nic tu nie zmieni.
To na co czekasz, na swiecie jest pelno osob ktorym tez brakuje bliskiej osoby. Czekanie na kogos nie ma sensu, bo mozemy sie nigdy nie doczekac, trzeba wyjsc i zrobic jakis ruch, ten chociaz pierwszy, a reszta sama sie jakos ulozy. Zycze pwodzenia.
"Kto stawia sobie za cel doskonalosc, osiaga wiecej niz przecietnosc. Kto stawia sobie za cel przecietnosc, nie osiagnie nawet tyle"
ja mam 18 lat i widze roznych mi szczeniakow, ktorzy chodza nie chodza chodza nie chodza . .ble ble taś taś ćwe ćwe .. i co z tego ? .. wole miec taki widok na moje życie, niz oni na swoja przypadlosc .. zwana miloscia. I nawet tego nie zaluje ....
Natko, mogę ci tylko powiedzieć że masz jeszcze całe życie przed sobą... Ja jestem od ciebie o rok starsza, miałam już chłopaków, ale w sumie tylko jedno było tak na poważnie i teraz cierpię... Więc nie wiem czy to tak fajnie. A poza tym znam dziewczyny dużo starsze od ciebie które nie miały chłopaków, a niektóre wychodzą z założenia że nie chcę w ogóle czegoś na poważnie, tylko jakieś przyjaźnie, podrywanie chłopaków itp. Ale i na ciebie przyjdzie czas i pora więc główka do góry! Gdzieś jest ten jeden jedyny i spotkasz go i będziesz happy! trzymaj się! i powodzenia oczywiście!
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Paulo Coelho
hmm........ja musze powiedziec, ze nie zgadzam sie z twierdzeniem, ze "milosc moze byc tylko jedna"...Kochac mozna wiele razy, ale zawsze na inny sposob (jesli mozna tak to powiedziec...).
Co do samego uczucia...Mam za soba jeden dluzszy zwiazek....Na poczatku wydawalo mi sie ze to moze byc cos trwalego, jednak juz po krotkim czasie zauwazylam, ze to tylko fikcja... To bylo szczeniece uczucie, bo nie moge nazwac tego miloscia...
Teraz... Wczoraj ktos powiedzial mi, ze uczucie ktorym darzę bliską mi osobę i ktorym ja jestem obdarowywana jest uczuciem dojrzalym... Nie wiem czy mozna tak to okreslic, ja nie jestem obiektywna
Aha...jeszcze jedno....Nie lubie okreslenia "chodze z tym, albo z tym"... Wg. mnie chodzic to mozna po bulki do sklepu
"Jak mają rozwiac swoją samotnośc? Co mają zrobic, by pozac smak młodzieńczej miłości???"
cieszyc sie zyciem i zapomniec o problemach
w wolnym czasie mozesz sie pouczyc PO bądź biologi ... (((-:
albo isc na sanki..... uhh i problem z glowy <-: