Spędzamy w niej (albo powinniśmy spędzać) sporą cześć swojego życia. Jak w niej przetrwać i zostać sobą? Jak radzić sobie z codziennymi szkolnymi wymogami? Jak uniknąć najgorszych katuszy? Co interesującego dzieje się u Was w szkole, a z czym nie możecie wytrzymać?
MK pisze:Tym sposobem WOGLE się nie uczyłem, a z części humanistycznej miałem najwięcej pkt.
Ha ha, właśnie widzę - pisze się W OGÓLE (to taka mała lekcyjka Nie byłbym tego taki pewien...
w tym wypadku mozna napisac wogole.... i to nie jes tgrzeczne tak kogos poprawiac...
Czemu nie jest grzeczne? Przecież wyraźnie widać że nie mówie mu tego złośliwie. Jak ja bym pisał: wogle dzisiaj nie mam chómoru itp. To nie poprawiłabys mnie? Wybacz, bo ja tak- i nie ze złośliwości...
Jeśli nie potrafisz odróżnić złośliwości/chamstwa od zwykłego poprawienia kolegi, ktory zrobił błąd... to już Twój problem.
Tak szczerze mówiąc, to jednak dobrze jakieś 2 tygodnie przed testem chociaż - zasiąść do książek i notatek - trochę się pamięć odświeża. Ale - powiem jak moja wychowawczyni z gimu - największe szanse mają tutaj "inteligentne leniuchy"... To prawda - test ten to ogólnie test umiejętności nt. pracy z tekstem - praktycznie nic ponadto.
I choć ja nie jestem leniuchem, test poszedł mi znakomicie - ogólnie 98 pkt (50 z mat i 48 z polskiego). Mówię o teście, z roku szkolnego 2003/2004 - najgłupszy możliwy temat z polskiego (jak dla mnie) - nie lubię gadaniny o modzie... ale cóż - nie było w końcu tak źle.
A co do tego, co może na nim być - poprostu wszystko... i nic..... Bo tak jak mówiłem, to jest test umiejętności nt. pracy z tekstem... jeśli coś pamiętasz z lekcji i uważnie przeczytasz źródła w teście - pójdzie Ci dobrze.
Egzamin Gimnazjalny. Gdy to słyszę zaczynam się śmiac. Moja nauka wyglądała tak samo jak MK. Jedyne co zrobiłem to test z CD dołączonego (chyba) do Gazety Wyborczej. W weekend przed egzaminem wziąłem ze sobą na działkę książki. oczywiscie nawet do nich nie zajrzałem. Z egzaminu miałem 81 pkt. Z polaka 41, z matmy 40. Jednak ja lubie rozprawki (a na taka właśnie trafiłem). "Wodolejostwo" to moja mocna strona Wystarczy użyć główki i pamiętać o PODSTAWOWYCH PODSTAWACH (np. 1 stopień to 60 min) i egzamin w kieszeni.
Właściwie to wystarczy trzeźwo mysleć a dostanie się 40pkt, a jak sie nie mysli to poniżej 40. Jak się myśli i dodatkowo kuje to ponad 40pkt.
Ja mam próbny jutro i uczyłem się 2dni, łącznie zoribłem 4 testy i przeczytałem książke "jak dobrze napisać...".
Gorzej jest z Fizy, trzeba miec ściąge ze wzorów bo właściwie wzór wystarczy aby rozwiązac zadanie, co do Chemii tutaj trzeba miec reakcje w głowie bo nie sposób ich wszystkich zapisać. Matma to tez sa wzory ale banalne, bardziej liczy sie pomysł.