As I Drift Off To Your World... :)
-
- Młody aktywny
- Posty: 155
- Rejestracja: 16.06.2003, 10:52
- Lokalizacja: Łódź
As I Drift Off To Your World... :)
Witam!
Przejżałem ostatnio troche kategorię "Miłość" na naszym forum, i... bardzo żem się zesmucił... Większość tematów to prośba o pomoc, temat z czyimś problemem itp - jeśli już coś pozytywnego to jakaś błachostka. Nie uważam tego za złe - myśle że jeśli miał bym problem, też bym sie do Was z nim zwrócił - ale uważam, że dział, który nosi nazwe miłość powinien tak jak mnie przyjemnie sie kojarzyć, bo przecież to piękna rzecz
A więc postanowiłem wnieść troche szczęścia [tzn. podzielić sie moim szczęściem] aby dział trochę rozjaśniał Dowiecie sie o Kasi...
Jest 24.09.2003r. - moje nóżki odmówiły posłuszeństwa i tego dnia rano ląduje na oddziale Gastenterologii w CZMP w Łodzi. To był mój drugi raz kiedy znalazłem się na tym oddziale, więc nie rozpaczałem jakoś nad tym, że będzie źle, bo wiedziałem, że będzie dobrze, śmiesznie i przyjemnie [troche dziwne podejście do pobytu w szpitalu, nie? ]. Ok. godziny 11 mam już swoją sale, jestem rozpakowany - żegnam się z rodzicami. Pojechali - czas sie zapoznać z ludźmi...
Niewiele osób wie, że mało jest rzeczy które są w mojej osobistej chierarchii ponad muzyką - bez muzyki nie potrafię żyć. A więc po tym jak zapoznałem się z tymi, z którymi musiałem bo mieszkałem w jednej sali, pierwsze co, zamiast zapoznac się z resztą ludzi, poszedłem na poszukiwania jakiegoś sprzętu muzycznego [płyty miałem wlasne]. Od mojego współ lokatora dowiedziałem się, że dziewczyna w sali [chyba!] 17 ma ze sobą boomboxa - w te pędy wyrwałem do tejże sali...
Romantyczny nastrój: szpialny zapach, światło jarzyniówek, "stylowy" wystrój wnętrz, te metalowe łóżka... a na jednym z nich Kasia - Kasia Wodzyńska.
Hmmm... rzut okiem [jak zawsze ] na całe ciało, ocena wyglądu i dotychczasowego zachowania - ocena jedna z wyższych - 100% kobiety w kobiecie... Standartowa procedura zapoznania się i pokazania z jak najlepszej strony... oraz natychmiastowa rozmowa na temat porwania boomboxa na wieczór
Rodzice zostawili mi mały, przenośny, czarnobiały telewizor. Ku uciesze społeczności z oddziału nowopoznanych znajomych zapraszałem na wieczorny seans "Z Archiwum X". "Siema Kasia - wpadniesz?" - "Nie wiem czy będę mogła - jestem strasznie zmęczona i wtedy biore leki...". Skucha. Jednak do wieczora i tak spędziłem czas z Kasią [rodzice musieli dokupić mi jakies soczki "na zaś" gdyż kilkugodzinne rozmowy non-stop potrafią zmęczyć... ]. Dowiedziałem się, że Kasia ma chłopaka, jednak jej związek choruje. Oczywiście dowiedziałem sie również, że Kasia jest z Opoczna [ok 100km od Łodzi] - dalszy flirt wydawał się raczej bez sensu - po co psuć dziewczynie związek. A jednak...
Po telewizyjnym seansie, gdy wszyscy zostali już rozgonieni do swoich sal, parę godzin później, nie spałem [słuchałem muzyki ] i nagle nie pamiętam co, ale coś wpadło mi do głowy [chyba coś chciałem pożyczyć czy coś] i napisałem do Kasi jakiegoś sms'a w którym było zdanie: "(...)jak chcesz moge teraz wpaść do Ciebie". Odpowiedź brzmiała: "Jak chcesz to przyjdź tylko będziesz musiał potem Misia utulić do snu... ". Długo nie czekałem
Te chwile były na pograniczu snu i jawy. Nie działo sie nic naprawde poważnego, ale było napawde przyjemnie i miło. Psychicznie i fizycznie. Jednak po jakimś czasie musiałem wrócić. Potem miałem tylko wyrzuty sumienia, że sam nic nie tracąc mieszam w życiu i związku rok ode mnie starszej dziewczyny. Stwierdziłem, że trza o tym porozmawiać - nie ma inaczej.
"Słuchaj... - to co sie stało wczoraj chyba nie powinno się stać. Ty masz chłopaka i wydaje mi sie że nie powinno do tego dojść ani się powtórzyć(...)"
"Ale chyba nie będziemy się teraz kłócić i obchodzić łukiem"
"W żadnym wypadku... "
Przyżeczenie, że tego typu sytuacje sie nie powtórzą, nie zostały dotrzymane z obu stron. Lecz chyba bez słów doszliśmy do tego, że to przecież nie jest nic strasznego i zobowiązującego. Nikt nie miał wyrzutów sumienia i każdy był chyba wobec siebie fair. Było naprawde fajnie, lecz nikt nie wiązał z tym jakich kolwiek zamysłów ani nawet marzeń na przyszłośc, bo wydawało sie pewne, że to nie możliwe. Może się powtórze, ale... A jednak...
Rozstaliśmy się bez jakiegoś zbędnego smutku - raczej w dobrzych humorach. To była raczej zwykła sympatia i to może nie miał być koniec, ale jak wczesniej nie myślelismy o przyszłosci. Każdy wracał do swojej rzeczywistości...
Tak oto poznałem Kasie - poznaliśmy sie dokładnie 24.09.2003 ok. go 11 Przez długi czas była to raczej zwykła znajomość z wpłątanym na początku miłym flirtem. Po naszym szpitalnym rozstaniu wiem, że nawet przez jakiś czas Kasia była szczęśliwa ze swoim chłopakiem. Przez jakiś czas...
Czasem do siebie dzwoniliśmy, czasem sms-owaliśmy - kontak niewątpliwie był utrzymywany, i było dlamnie nawet troche dziwne, że kontak ten sie nie zakończył jak wiekszość znajomości ze szpitala. Aż pewnego kwietniowego dnia...
SMS:"Piotruś - jutro będę przez kilka dni na oddziale neurologii w CZMP. Mam nadzieje że sie zobaczymy "
SMS:"Przyjade na pewno - będę po skzole ok. 13. Miło będzie znów Cie zobaczyć... "
Spotkaliśmy się po ponad pół roku. Pierwsze co powiedziałem jak zobaczyłem Kasie to: "Ja Cie chyba zabije..." - ścięła włosy do ramion [Kasia miała baardzo długie włosy którymi uwielbiam się bawić - jedno z moich skrzywień psychicznych ] Te spotkania dużo nam dały. W zasadzie od nich wszystko się zaczęło...
Nie będę się rozpisywał nad tymi naszymi spotkaniami - jedno było pewne - to już nie był flirt, skoro ja miałem problem z opuszczeniem oddziału, gdzie gdy byłem z Kasią, to... echh... nieważne Przy ostatnim spotkaniu daliśmy sobie znac wprost, że sie w sobie zakochaliśmy, i nie wiedzieliśmy co z tym dalej... Źle nam z tym było, bo wydawało nam się, że to nie ma przyszłosci. Buhehehe... A jednak
Po naszym ostatnim spotkaniu w kwietniu w CZMP, nasze smsy, telefony, sygnały nabrały na ilości i częstości. Doszły też listy... Bardzo miłe, 10 stronicowe listy... Coś trzeba było z tym dalje zrobić - jedno było tylko pewne - za ytrzy lata Kasia będzie tu mieszkac i studiować - wtedy na pewno będziemy razem. 3 lata... jak to nas wtedy przerażało...
Jakiś czas po incydencie kwietniowym, chyba nawet nie cały miesiąc, pojawiła się nikła iskierka nadzieji. Ja kiedyś Kasi mówiełm [w róznych kontekstach] o obozie, w którym pełnię niewielką rolę organizacyjną i jeżdzęna niego co rok. Pewnego razu rozmawialiśmy przez telefon na temat, iż rodzice Kasi chcą ja w wakacje wysłać do sanatorium. Ponieważ ten obóz, o którym mówiłem wcześniej, oficjalnie nosi miano "rehabilitacyjnego" powiedziałem Kasi że może uda jej się przekonac rodziców. Jakiś czas potym [z tydzień, może dwa] dostaje SMS'a:
"Piotrek - zalatwiaj mi oboz jak najszybciej. Rodzice sie zgodzili!!!"
Ani Kasia, ani ja nie mogliśmy sie powstrzymac ze szczęścia jakie nas ogranło - oznaczało to cudowne trzy tygodnie spędzone razem nad malowniczym jeziorem koło Białego Boru. Owa iskierka nadzieji wybuchła żywym płomieniem.
Nie bedę opisywał co sie działo na obozie, gdyż z tego wyszła by nie cienka książka Mogliśmy być wtedy naprawde razem i byliśmy. Jestesmy do dziś i będziemy
Nasze uczucie nabrało na wartoście. Potrafimy je teraz sprecyzować. Przeżyliśmy razem najpiękniejsze w naszym życiu trzy tygodnie, a już mamy mnóstwo perspektyw, planów, a dopiero na końcu marzeń na przyszłość. Od momentu rozstania na koniec obozu, kontakt jest codzinnie - kilkugodzinne telefony i smsy, listy... A ja z mamą mam umowę, że jeśli z nauką i obowiązkami będę miał wszystko ok, to jeśli będę miał kase, to moge jeździć kiedy chce. Na ten czas lepjej być nie moze
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Kocham i jestem kochany. Mam cele i plany na przyszłość - moje życie nabrało niesamowitego sensu. Życie jest piękne
To chyba było by na tyle, chociaż mam nadzieje, że jeszcze uda mi sie nie raz opisać wspóne chwile. Mam nadzieje że nie tylko ja przeżywam takie szczęście - życze tego wszystkim
A jak to wygląda u Was?
Przejżałem ostatnio troche kategorię "Miłość" na naszym forum, i... bardzo żem się zesmucił... Większość tematów to prośba o pomoc, temat z czyimś problemem itp - jeśli już coś pozytywnego to jakaś błachostka. Nie uważam tego za złe - myśle że jeśli miał bym problem, też bym sie do Was z nim zwrócił - ale uważam, że dział, który nosi nazwe miłość powinien tak jak mnie przyjemnie sie kojarzyć, bo przecież to piękna rzecz
A więc postanowiłem wnieść troche szczęścia [tzn. podzielić sie moim szczęściem] aby dział trochę rozjaśniał Dowiecie sie o Kasi...
Jest 24.09.2003r. - moje nóżki odmówiły posłuszeństwa i tego dnia rano ląduje na oddziale Gastenterologii w CZMP w Łodzi. To był mój drugi raz kiedy znalazłem się na tym oddziale, więc nie rozpaczałem jakoś nad tym, że będzie źle, bo wiedziałem, że będzie dobrze, śmiesznie i przyjemnie [troche dziwne podejście do pobytu w szpitalu, nie? ]. Ok. godziny 11 mam już swoją sale, jestem rozpakowany - żegnam się z rodzicami. Pojechali - czas sie zapoznać z ludźmi...
Niewiele osób wie, że mało jest rzeczy które są w mojej osobistej chierarchii ponad muzyką - bez muzyki nie potrafię żyć. A więc po tym jak zapoznałem się z tymi, z którymi musiałem bo mieszkałem w jednej sali, pierwsze co, zamiast zapoznac się z resztą ludzi, poszedłem na poszukiwania jakiegoś sprzętu muzycznego [płyty miałem wlasne]. Od mojego współ lokatora dowiedziałem się, że dziewczyna w sali [chyba!] 17 ma ze sobą boomboxa - w te pędy wyrwałem do tejże sali...
Romantyczny nastrój: szpialny zapach, światło jarzyniówek, "stylowy" wystrój wnętrz, te metalowe łóżka... a na jednym z nich Kasia - Kasia Wodzyńska.
Hmmm... rzut okiem [jak zawsze ] na całe ciało, ocena wyglądu i dotychczasowego zachowania - ocena jedna z wyższych - 100% kobiety w kobiecie... Standartowa procedura zapoznania się i pokazania z jak najlepszej strony... oraz natychmiastowa rozmowa na temat porwania boomboxa na wieczór
Rodzice zostawili mi mały, przenośny, czarnobiały telewizor. Ku uciesze społeczności z oddziału nowopoznanych znajomych zapraszałem na wieczorny seans "Z Archiwum X". "Siema Kasia - wpadniesz?" - "Nie wiem czy będę mogła - jestem strasznie zmęczona i wtedy biore leki...". Skucha. Jednak do wieczora i tak spędziłem czas z Kasią [rodzice musieli dokupić mi jakies soczki "na zaś" gdyż kilkugodzinne rozmowy non-stop potrafią zmęczyć... ]. Dowiedziałem się, że Kasia ma chłopaka, jednak jej związek choruje. Oczywiście dowiedziałem sie również, że Kasia jest z Opoczna [ok 100km od Łodzi] - dalszy flirt wydawał się raczej bez sensu - po co psuć dziewczynie związek. A jednak...
Po telewizyjnym seansie, gdy wszyscy zostali już rozgonieni do swoich sal, parę godzin później, nie spałem [słuchałem muzyki ] i nagle nie pamiętam co, ale coś wpadło mi do głowy [chyba coś chciałem pożyczyć czy coś] i napisałem do Kasi jakiegoś sms'a w którym było zdanie: "(...)jak chcesz moge teraz wpaść do Ciebie". Odpowiedź brzmiała: "Jak chcesz to przyjdź tylko będziesz musiał potem Misia utulić do snu... ". Długo nie czekałem
Te chwile były na pograniczu snu i jawy. Nie działo sie nic naprawde poważnego, ale było napawde przyjemnie i miło. Psychicznie i fizycznie. Jednak po jakimś czasie musiałem wrócić. Potem miałem tylko wyrzuty sumienia, że sam nic nie tracąc mieszam w życiu i związku rok ode mnie starszej dziewczyny. Stwierdziłem, że trza o tym porozmawiać - nie ma inaczej.
"Słuchaj... - to co sie stało wczoraj chyba nie powinno się stać. Ty masz chłopaka i wydaje mi sie że nie powinno do tego dojść ani się powtórzyć(...)"
"Ale chyba nie będziemy się teraz kłócić i obchodzić łukiem"
"W żadnym wypadku... "
Przyżeczenie, że tego typu sytuacje sie nie powtórzą, nie zostały dotrzymane z obu stron. Lecz chyba bez słów doszliśmy do tego, że to przecież nie jest nic strasznego i zobowiązującego. Nikt nie miał wyrzutów sumienia i każdy był chyba wobec siebie fair. Było naprawde fajnie, lecz nikt nie wiązał z tym jakich kolwiek zamysłów ani nawet marzeń na przyszłośc, bo wydawało sie pewne, że to nie możliwe. Może się powtórze, ale... A jednak...
Rozstaliśmy się bez jakiegoś zbędnego smutku - raczej w dobrzych humorach. To była raczej zwykła sympatia i to może nie miał być koniec, ale jak wczesniej nie myślelismy o przyszłosci. Każdy wracał do swojej rzeczywistości...
Tak oto poznałem Kasie - poznaliśmy sie dokładnie 24.09.2003 ok. go 11 Przez długi czas była to raczej zwykła znajomość z wpłątanym na początku miłym flirtem. Po naszym szpitalnym rozstaniu wiem, że nawet przez jakiś czas Kasia była szczęśliwa ze swoim chłopakiem. Przez jakiś czas...
Czasem do siebie dzwoniliśmy, czasem sms-owaliśmy - kontak niewątpliwie był utrzymywany, i było dlamnie nawet troche dziwne, że kontak ten sie nie zakończył jak wiekszość znajomości ze szpitala. Aż pewnego kwietniowego dnia...
SMS:"Piotruś - jutro będę przez kilka dni na oddziale neurologii w CZMP. Mam nadzieje że sie zobaczymy "
SMS:"Przyjade na pewno - będę po skzole ok. 13. Miło będzie znów Cie zobaczyć... "
Spotkaliśmy się po ponad pół roku. Pierwsze co powiedziałem jak zobaczyłem Kasie to: "Ja Cie chyba zabije..." - ścięła włosy do ramion [Kasia miała baardzo długie włosy którymi uwielbiam się bawić - jedno z moich skrzywień psychicznych ] Te spotkania dużo nam dały. W zasadzie od nich wszystko się zaczęło...
Nie będę się rozpisywał nad tymi naszymi spotkaniami - jedno było pewne - to już nie był flirt, skoro ja miałem problem z opuszczeniem oddziału, gdzie gdy byłem z Kasią, to... echh... nieważne Przy ostatnim spotkaniu daliśmy sobie znac wprost, że sie w sobie zakochaliśmy, i nie wiedzieliśmy co z tym dalej... Źle nam z tym było, bo wydawało nam się, że to nie ma przyszłosci. Buhehehe... A jednak
Po naszym ostatnim spotkaniu w kwietniu w CZMP, nasze smsy, telefony, sygnały nabrały na ilości i częstości. Doszły też listy... Bardzo miłe, 10 stronicowe listy... Coś trzeba było z tym dalje zrobić - jedno było tylko pewne - za ytrzy lata Kasia będzie tu mieszkac i studiować - wtedy na pewno będziemy razem. 3 lata... jak to nas wtedy przerażało...
Jakiś czas po incydencie kwietniowym, chyba nawet nie cały miesiąc, pojawiła się nikła iskierka nadzieji. Ja kiedyś Kasi mówiełm [w róznych kontekstach] o obozie, w którym pełnię niewielką rolę organizacyjną i jeżdzęna niego co rok. Pewnego razu rozmawialiśmy przez telefon na temat, iż rodzice Kasi chcą ja w wakacje wysłać do sanatorium. Ponieważ ten obóz, o którym mówiłem wcześniej, oficjalnie nosi miano "rehabilitacyjnego" powiedziałem Kasi że może uda jej się przekonac rodziców. Jakiś czas potym [z tydzień, może dwa] dostaje SMS'a:
"Piotrek - zalatwiaj mi oboz jak najszybciej. Rodzice sie zgodzili!!!"
Ani Kasia, ani ja nie mogliśmy sie powstrzymac ze szczęścia jakie nas ogranło - oznaczało to cudowne trzy tygodnie spędzone razem nad malowniczym jeziorem koło Białego Boru. Owa iskierka nadzieji wybuchła żywym płomieniem.
Nie bedę opisywał co sie działo na obozie, gdyż z tego wyszła by nie cienka książka Mogliśmy być wtedy naprawde razem i byliśmy. Jestesmy do dziś i będziemy
Nasze uczucie nabrało na wartoście. Potrafimy je teraz sprecyzować. Przeżyliśmy razem najpiękniejsze w naszym życiu trzy tygodnie, a już mamy mnóstwo perspektyw, planów, a dopiero na końcu marzeń na przyszłość. Od momentu rozstania na koniec obozu, kontakt jest codzinnie - kilkugodzinne telefony i smsy, listy... A ja z mamą mam umowę, że jeśli z nauką i obowiązkami będę miał wszystko ok, to jeśli będę miał kase, to moge jeździć kiedy chce. Na ten czas lepjej być nie moze
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Kocham i jestem kochany. Mam cele i plany na przyszłość - moje życie nabrało niesamowitego sensu. Życie jest piękne
To chyba było by na tyle, chociaż mam nadzieje, że jeszcze uda mi sie nie raz opisać wspóne chwile. Mam nadzieje że nie tylko ja przeżywam takie szczęście - życze tego wszystkim
A jak to wygląda u Was?
Gdyby Kózka Kwicień Plecień To By Ślimak Ch** Ci W D*** . . .
-
- Człowiek czynu
- Posty: 1023
- Rejestracja: 04.07.2003, 11:59
- Lokalizacja: z domciu w Łodzi
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Nie wiem czy wiecie ale jestem pOyEbAnY. A co ciekawsze, proces ten zupełnie mi się wymknął z pod kontroli. I jak tu se radzić ? <rotfl>
-
- Prawie autorytet
- Posty: 2681
- Rejestracja: 27.09.2002, 20:43
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Boże........... a mozna prosić o skrót ?
-
- Młody aktywny
- Posty: 155
- Rejestracja: 16.06.2003, 10:52
- Lokalizacja: Łódź
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Hmmm...
Skrót:
Jestem jednym z niewielu, którzy nie nażekają, że życie jest do d*** itp., krótka recenzja jak poznałem Kasie, krótki opis tego że teraz jest super i jest najlepjej jak może być, no i wzmianka o tym że w najbliższym czasie będzie jeszcze lepjej i że w ogóle szczęśliwy ze mnie człowiek
Aż takie długie i nudne, że sie czyatć nie chce...??
Skrót:
Jestem jednym z niewielu, którzy nie nażekają, że życie jest do d*** itp., krótka recenzja jak poznałem Kasie, krótki opis tego że teraz jest super i jest najlepjej jak może być, no i wzmianka o tym że w najbliższym czasie będzie jeszcze lepjej i że w ogóle szczęśliwy ze mnie człowiek
Aż takie długie i nudne, że sie czyatć nie chce...??
Gdyby Kózka Kwicień Plecień To By Ślimak Ch** Ci W D*** . . .
-
- Wspaniały
- Posty: 2075
- Rejestracja: 29.09.2002, 09:47
- Płeć: kobieta
Re: As I Drift Off To Your World... :)
O jo f spidu ..a tak w Polsce klną na słuzbe zdrowia )) ??? .. Zajebista histołyjka .. az spbie ta laske wybrazac zaczalem ..a nei czetawo zdarza m isie myslec wchodzac na forum ; p ..
Nyo ja tez mam fajnie i jakos nie narzekam .. ale co kto lubi =P .. Niejedni zyja z narzekania, ich problem ? .. fajnie zes hepi i milo ze w taki spsob dzielisz si tym z innymi ..
I wcale to nie bylo nudne .. po prostu stagnacja intelektualna nie pozwala na przeczytanei wiecej niz 2 czy 3 linijek textu, nie zwracaj na to uwagi : PPPPPPPP
Nyo ja tez mam fajnie i jakos nie narzekam .. ale co kto lubi =P .. Niejedni zyja z narzekania, ich problem ? .. fajnie zes hepi i milo ze w taki spsob dzielisz si tym z innymi ..
I wcale to nie bylo nudne .. po prostu stagnacja intelektualna nie pozwala na przeczytanei wiecej niz 2 czy 3 linijek textu, nie zwracaj na to uwagi : PPPPPPPP
-
- Morphlorchack
- Posty: 6351
- Rejestracja: 30.08.2002, 11:21
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: As I Drift Off To Your World... :)
bober, na prawdę WARTO to przeczytać!bober pisze:Boże........... a mozna prosić o skrót ?
pioter13... to rozumiem, że na zjeździe pojawicie się w dwójkę
Niestety rzadko koło zdarzeń, obraca siła naszych marzeń.
:: // https://www.readyforboarding.pl
:: // me? https://pawel.florczak.info
:: // https://www.readyforboarding.pl
:: // me? https://pawel.florczak.info
-
- Szalony pismak
- Posty: 884
- Rejestracja: 20.12.2002, 01:18
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Hehe ja chyba tezpioter13 pisze:Jestem jednym z niewielu, którzy nie nażekają, że życie jest do d*** itp.,
A tak po za tym niezla historyjka. Tak trzymaj. Zycze powodzenia chodz pewnie nie bedzie potrzebne
"Kto stawia sobie za cel doskonalosc, osiaga wiecej niz przecietnosc. Kto stawia sobie za cel przecietnosc, nie osiagnie nawet tyle"
-
- Młody aktywny
- Posty: 155
- Rejestracja: 16.06.2003, 10:52
- Lokalizacja: Łódź
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Zrobie co w mojej mocy, ale nic nie objecuje A swoją droga świetny pomysł Musze zapuścić temat jak do niej zadzwoniePaweł Florczak pisze:pioter13... to rozumiem, że na zjeździe pojawicie się w dwójkę
Gdyby Kózka Kwicień Plecień To By Ślimak Ch** Ci W D*** . . .
-
- Młody aktywny
- Posty: 80
- Rejestracja: 25.06.2004, 11:06
- Lokalizacja: z nikąd
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Wzruszająca historia
Niezłą masz pamięć.... Ja zazwyczaj po 10 minutach zapominam co mówiłem:D
Niezłą masz pamięć.... Ja zazwyczaj po 10 minutach zapominam co mówiłem:D
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 452
- Rejestracja: 14.10.2004, 19:51
- Lokalizacja: z marzeń...
Re: As I Drift Off To Your World... :)
ludzie nie doceniaja tego co maja...chyba jestem w tych ludziach!chociaz sie staram jakos nie umiem zapomniec o przeszlosci!zaciekawilo mnie to ze "moje nozki odmuwily posluszenstwa" nie kumam...nie myslalam ze nawet w szpitalu w sanatorium moze sie trafic milosc, ktora ma sens i jest prawdziwa i najwazniejsze ma przyszlosc.nie raz bylam w sanatorium, bo tez mam nie maly problem...ale jakos nigdy nie udalo mi sie kolos zapoznac na dluzej...nie mam teraz z nikim kontaktu!podziwiam Cie...za ta odleglosc i za poczucie humorku:) :):):):):):)
"Wszystko to marnośc i pogoń za wiatrem..."
Kohelet
Kohelet
-
- Prawie autorytet
- Posty: 3270
- Rejestracja: 28.02.2004, 18:24
- Lokalizacja: Elbląg
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Z czasem narzekanie na zycie mija Miewałam takie problemy, ale juz nie mam i ogolnie to tez jestem w zyciu happy
There's no better time to be happy than right now. Happiness is the journey, not the destination.
-
- Młody aktywny
- Posty: 155
- Rejestracja: 16.06.2003, 10:52
- Lokalizacja: Łódź
Re: As I Drift Off To Your World... :)
Jakaś plamica i zkaza krwotoczna... - pękały mi naczynia krwionośne pod skórą na nogach i nie było to takie fajne. Jakoś wyszedłem z tegotynka:) pisze:"moje nozki odmuwily posluszenstwa" nie kumam...
Myślę, że to nic nadzwyczajnego... Dla mnie życiowym priorytetem nie jest sprawianie przyjemności sobie, ale tej drugiej połówce i ludzi dla mnie bliskich. Uważam że to dość normalne i powiem szczerze że często boli mnie kiedy widze ludzi którzy nastawiają się w życiu na zaspokajanie własnych potrzeb i zachcianek... Ale trzeba pozytywnie patrzeć na życiepodziwiam Cie...za ta odleglosc i za poczucie humorku:) :):):):):):)
[Dzisiaj, jutro za tydzień i zawsze - spróbuj na świat pogodnie popatrzeć ][/quote]
Gdyby Kózka Kwicień Plecień To By Ślimak Ch** Ci W D*** . . .
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 452
- Rejestracja: 14.10.2004, 19:51
- Lokalizacja: z marzeń...
Re: As I Drift Off To Your World... :)
ja zyje dla ludzi...Ty juz sie wyleczyles z tego, a moja "choroba" zostanie mi do konca zycia...wiekszosc moich przyjaciol nie wie w ogole ze mam taki prbolem, bo wiecznie sie smieje i usmiecham.Nie mam zamiaru smucic sie nad tym co i tak nie da sie zmienic!kocham zycie takie jakie jest...i wq mnie ludzie, ktorzy mowia ze maja takiego pecha w zyciu, ze nic im sie nie uklada a nie doceniaja tego ze maja zdrowie...
"Wszystko to marnośc i pogoń za wiatrem..."
Kohelet
Kohelet
-
- Młody aktywny
- Posty: 155
- Rejestracja: 16.06.2003, 10:52
- Lokalizacja: Łódź
Re: As I Drift Off To Your World... :)
True, true...
Gdyby Kózka Kwicień Plecień To By Ślimak Ch** Ci W D*** . . .
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 452
- Rejestracja: 14.10.2004, 19:51
- Lokalizacja: z marzeń...
Re: As I Drift Off To Your World... :)
I konow...
"Wszystko to marnośc i pogoń za wiatrem..."
Kohelet
Kohelet