Życie po Życiu??

Każdego z nas nurtuja pytania i dylematy o których trudno myśleć, a co dopiero głośno rozmawiać. I to jest własnie odpowiednie miejsce na poruszanie trudnych, nurtujących Was tematów, także tabu. Żadnych ograniczeń moralno-etycznych!
::PiotreK::
Władca Smoków
Posty: 4449
Rejestracja: 10.02.2003, 17:37
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: 3miasto

Re: Życie po Życiu??

Post autor: ::PiotreK:: »

często myśle co bedzie ze mną po życie ale nic niemoge wymyśleć

będzie jak ma być mam nadzieje ze lepiej niz teraz
tynka:)
Młody rozbrykany
Posty: 452
Rejestracja: 14.10.2004, 19:51
Lokalizacja: z marzeń...

Re: Życie po Życiu??

Post autor: tynka:) »

Fighter...do konca zycia musze cwiczyc i nigdy nie bede miala sprawnej reki...a z punktu medycznego to mam uszkodzone nerwy prawej reki...nie odbuduja sie juz...mialam zlamana reke w 3 miejscach obojczyk pekniety i to wlasnie on przecial mi nerw...a wszystko stalo sie w czasie porodu i od 1 miesiaca zycia juz cwiczylam i jezdzilam do sanatoriow wiec nie mowcie mi ze znacie cierpienie czy bol!!albo to ze malo przeszlam bo to mnie doprowadza do szalu...aha i jeszcze mam ja krotsza, malo sprawna nie mam pelnego zakresu supinacji, rotuje sie, mam skolioze, nie moge jej podniesc do gory...i takie tam! ciesze sie tylko ze tego nie widac...to mam w sercu tylko jak ktos mi kaze zrobic cos zeby podniesc reke to...jest ciezko...
"Wszystko to marnośc i pogoń za wiatrem..."
Kohelet
Michal
Człowiek czynu
Posty: 1303
Rejestracja: 27.08.2004, 13:14
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Michal »

ja bardzo czesto sie zastanawiam jak to jest po drugiej stronie i co tam jest. Powiem Wam ze z jednej strony to chcialbym sie tam przeniesc i zobaczyc i tam zostac mimo wszystko, ale z drugiej to chcialbym jeszcze cos osiagnac na tym swiecie. Osiagnac to nie jest dobre slowo ale zobaczyc i przezyc bedzie wlasciwszym slowem
Mirriam
Truskafka
Posty: 1532
Rejestracja: 01.08.2003, 02:20
Lokalizacja: Nie z tej ziemi... ;)

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Mirriam »

Hmmm... a ja nie wiem, czy wierzę w tzw. "drugą stronę"... Chyba jest mi bliższa teoria reinkarnacji. Jakoś tak mi dziwnie, kiedy pomyślę sobie, że umieramy i koniec, nie ma już nas. Wolę wierzyć, że odradzamy się na nowo, w innym ciele. A teoria piekła i nieba? Nee, tez odpada...

PS. Chcę być spalona.
"Moje szczęście ma brązowe oczy :D" :tak:
Marcino
Młody aktywny
Posty: 70
Rejestracja: 29.10.2004, 20:49
Lokalizacja: Katowice

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Marcino »

ja wierzę w życie po życie :ok: może jest tak że umieramy i rodzimy się na nowo tu na tej ziemi i tak dalej dopóki nie zasłużymy na życie wieczne :roll: trudne pytanie :?
Marcino
devitto
Szalony pismak
Posty: 531
Rejestracja: 14.10.2004, 21:05
Lokalizacja: Kutno

...

Post autor: devitto »

A ja chciałbym wierzyć w coś takiego, ze po życie powracamy na ten świat, jako "pomocnicy" i pomagamy naszym bliskim - potomkom rodzin itd. Fajna teoria, ale tylko chciałbym w nią wierzyć...

Zdecydowanie bardziej wierze w Pieklo i Niebo
We are the champions!
Fergie
Szalony pismak
Posty: 883
Rejestracja: 29.12.2004, 16:12
Lokalizacja: z miasta

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Fergie »

ja jestem chrześćjanką i wierze w sąd ostateczny a przynajmniej staram się wierzyć
Nie żyje się, nie kocha i nie umiera - na próbę

[ Jan Paweł II ]
AgusiaPsujek
Młody aktywny
Posty: 82
Rejestracja: 29.12.2004, 19:05
Lokalizacja: hehehe

Re: Życie po Życiu??

Post autor: AgusiaPsujek »

Fergie pisze:ja jestem chrześćjanką i wierze w sąd ostateczny a przynajmniej staram się wierzyć
tez tak mysle
mhl
Młody aktywny
Posty: 124
Rejestracja: 10.01.2005, 22:16
Lokalizacja: Chełm

Re: Życie po Życiu??

Post autor: mhl »

Fragmnet ksiązki: "Nauka demaskuje oszustwa"
DUSZA.

Początkiem każdego człowieka, ale również i każdego ssaka, jest połączenie plemnika z komórką jajową. Następnie komórki dzielą się i różnicują, by u człowieka po dziewięciu miesiącach urodziła się nowa istota ludzka. To jeszcze nie "ja" i nie "ty" Czytelniku, ani żaden "on" czy "ona", ale ciało jakiegoś człowieka. "Ja" lub "Ty" "on" czy "ona" powstanie w procesie długim. Ojciec i matka przekazują życie, innej istocie, tak jak samiec i samica, niezależnie od gatunku.
Powszechnie przyjmuje się, że Pan Bóg daje duszę zapłodnionej komórce, czyli przy spłodzeniu a nie przy urodzeniu, ponieważ przerwanie ciąży to zabicie człowieka według nauki różnych kapłanów. Ale kiedy duszę dostaje klonowana komórka? To naukowiec przenosi jądro innej komórki, posiadającej komplet chromosomów, na miejsce jądra nie zapłodnionej komórki jajowej, z pominięciem ojca. Z takiej komórki również urodzi się człowiek. Czy urodzi się bez duszy? Kapłani muszą więc zaakceptować klony w Niebie, ponieważ nie każdy klon zasłuży na piekło. A jeżeli z klonowanej komórki wyhodujemy wątrobę, czy dusza będzie istniała w wątrobie?
Upraszczając sprawę, bo nie o szczegóły naukowe tu chodzi, możemy powiedzieć, że bez kompletu chromosomów i warunków biologicznych, nie byłoby potomstwa. A warunków biologicznych jest dużo np. pokarm, sprawne, niezniszczone chorobami wewnętrzne narządy, dostęp do tlenu i wiele, wiele innych, tak u zwierząt jak i u ludzi. Czyżby dusza nie chciała ożywiać ciała, tylko dlatego, że wątroba nie jest sprawna? Twierdzenie: "ciało bez duszy jest martwe", lub "dusza ożywia ciało" jest błędne, nie jest to prawdą.
Ktoś głęboko wierzący, że jednak Bóg daje duszę po zapłodnieniu, niech zada sobie kilka pytań. Czym jest ta otrzy-mana dusza, którą Pan Bóg, indywidualnie stwarza dla każdego człowieka? Czy ma świadomość istnienia? Czy zapłodnione jajo, aż do rozwinięcia się narządów zmysłu, ma świadomość istnienia? Czy czuje, widzi, myśli, słyszy?
Jaką wyjątkową rolę pełni dusza w organizmie czło-wieka, skoro zwierzęta jej nie mają, a rozwój ich i człowieka przebiega podobnie?. Wniosek nasuwa się sam: nie ma nic takiego, co by wyróżniało proces powstawania człowieka i zwierzęcia. Tylko 1,5 % chromosomów decyduje że urodzi się człowiek a nie małpa. Tylko 1,5 % chromosomów decyduje o człowieczeństwie.

Co to jest "ja"?.

Odpowiedzmy na pytanie: Czy "ja" to dusza? Jak rozu-mieć określenie "moja dusza"? W rozważaniach dochodzimy do momentu narodzin człowieka. Przyjmijmy, że urodziło się piąte dziecko w rodzinie pijaka. Po kilku miesiącach poznaje matkę, następnie najbliższe otoczenie, później dowiaduje się że jest chłopczykiem, poznaje imiona rodzeństwa, poznaje swoją twarz w lustrze, wie że mieszka np. w Krakowie, jest Polakiem, przeszedł określone choroby, zna pijackie libacje, niedoży-wienie, bicie. Ukończył szkołę podstawową, pracuje, w więzieniu spędził dwa lata, poznaje żonę itd. Tworzy się coś, co nazwie "ja". Powie, więc: jestem Polakiem, moje rodzinne miasto to Kraków, ja mam ojca pijaka, siedziałem w więzieniu, itd. Czyli "ja" to moje ciało, moje przeżycia, moja pamięć, moje kontakty z otoczeniem, mój charakter, moje sumienie, ukształto-wane przez otoczenie, moje życie.
Tak powstaje "ja". To proces ciągnący się przez całe życie, podobnie jak powstanie mojego ciała, przez dziewięć miesięcy i następne lata, ponieważ rośniemy, zmieniamy się.
Rozważmy taką możliwość. Noworodka z rodziny pijaka adoptuje Anglik. Po kilku miesiącach poznaje przybraną matkę, następnie najbliższe otoczenie, poznaje swoją twarz w lustrze, dowiaduje się, że jest chłopczykiem, aż powie: Ja jestem Anglikiem, moje rodzinne miasto to Londyn, ukończyłem studia wojskowe, znam kilka języków obcych, mam bogatych rodziców, itd.
Powstało inne "ja", to zupełnie inny człowiek. Niepodobny w niczym do człowieka, który z tego samego ciała wyrósłby w rodzinie pijaka.
Przypuśćmy, że noworodka adoptował Australijczyk. Powiedziałby wówczas: jestem Australijczykiem, moje rodzi-nne miasto to Sydney, mam oswojonego kangurka itd. Powstało również inne "ja". Wniosek nasuwa się sam. "Ja" to pamięć, to moja historia zapisana w mózgu, to mój charakter, ukształto-wany przez wychowanie i otoczenie również zapisany w mózgu, to moje ciało i jego wygląd. Wszystko to zapisane jest w mózgu. Ujmując jednym zdaniem możemy powiedzieć: "ja" to mój pracujący mózg, a ciało to zasilanie tego mózgu. A jaką rolę pełni dusza?
Co dzieje się, gdy w starszym wieku zachorujemy na chorobę Alzheimera? Nasz mózg czyli my, przestaje być sprawny. Nie poznajemy własnych dzieci i otoczenia, nie wiemy jak się nazywamy, powoli zanika nasze "ja", a w skrajnym przypadku tracimy całkowicie kontakt z otoczeniem. Prawie przestał pracować nasz mózg, wymazała się pamięć. Nasze "ja" przestaje istnieć. A jaką rolę wtedy pełni dusza?
Czy możemy powiedzieć: szkoda, że nie urodziłem się sto lat później. Wiedziałbym jak rozwinęła się nauka, technika, itd. Nie! Nie! - takie powiedzenie jest nielogiczne. Każde warunki czyli otoczenie, tworzą jakieś "ja". Nasze warunki wytworzyły nasze "ja" tzn. Twoje Czytelniku i moje. Warunki za sto lat wytworzą nie to "ja", ale inne "ja". Tak, jak różne warunki wytworzyłyby różne "ja" z adoptowanego dziecka, tak nasze warunki wytworzyły nasze "ja", tu i teraz. Ukształtowało nas otoczenie, nie zostało ono nam dane. Nie było naszego "ja" przed jego procesem powstania, i nie będzie po chorobie Alzheimera, tym bardziej po życie mózgu.
Warto się zastanowić. Oko przetwarza impulsy świetlne na elektryczne i przesyła do mózgu. Wniosek widzi mózg a nie oko. Delirium tremens to majaczenie spowodowane alkoholem. Pijący nałogowo alkohol, widzi i słyszy to czego nie ma. Potwierdza się, że widzi mózg, a nie oko. Także mózg wyró-wnuje obraz, który nie powstaje przy nerwie wzrokowym, bo w tym miejscu nie ma receptorów przetwarzających światło. Wyrównuje na zasadzie podobieństwa. To samo jest ze słuchem. Nie słyszy ucho, ale mózg. Jeśli jest chora jakaś część ucha, to utrudniony jest przepływ informacji do mózgu. Wówczas potocznie mówimy: nie słyszy na jedno ucho. To pracujący mózg tworzy nasze "ja" i nasze "ja" ginie ze życie mózgu.
Jesteśmy cudowną biologiczną maszyną podlegającą tym samym prawom termodynamiki co maszyny wykonane przez człowieka, z własnym komputerem, którym jest mózg. Posiadamy chłodnicę, którą jest twarz i dłonie. Podobnie cudownymi maszynami biologicznymi są zwierzęta. Mają tylko trochę inny mózg, ale tylko kilka jego "szufladek".
Różnica między szympansem a człowiekiem jest wyni-kiem aktywności dwóch chromosomów. Te dwa chromosomy decydują o człowieczeństwie. Nikt logicznie myślący nie nazwie te dwa chromosomy duszą.
Jeżeli Czytelniku masz inne zdanie, to znajdź jakąś funkcję życiową i przypisz ją duszy, a nie mózgowi. Jeśli nie znajdziesz, to wyciągnij z tego wniosek.

Utrata przytomności.
Czy zdarzyło Ci się stracić przytomność, czyli omdleć? Jeżeli tak, to wiesz dobrze, że w tym stanie niczego nie widziałeś, niczego nie słyszałeś, nie miałeś świadomości upływu czasu, własnego istnienia i zagrożenia. Twoje "ja" na jakiś czas przestało istnieć. To warunki biologiczne się zmieniły, np. słaby dopływ tlenu zakłócił procesy biologiczne w mózgu. Gdy warunki biologiczne staną się normalne, twój mózg powróci do pierwotnego stanu. Wróci świadomość i kontakt z otoczeniem. Jednak w pewnych okolicznościach, np. urazu mózgu, może dojść do przerwy w dopływie informacji z pamięci do ośrodka operacyjnego w mózgu czyli świadomości, i nie będziesz wiedział kim jesteś. Twoje "ja" zostanie zakłócone. Napisano dużo książek i powstało wiele filmów wykorzystujących ten temat.
Zadaj sobie pytanie Czytelniku, co robiła Twoja dusza w czasie omdlenia. Czy pełniła jakąś funkcję w Twoim organi-zmie? Czy dusza widziała, słyszała, czuła smutek, niepokój, odczuwana stan zagrożenia, własną świadomość istnienia? Jeżeli nie, to dlaczego te cechy przypisuje się jej po życie? - koro nie widzi, nie słyszy, nie czuje? Czy rzeczywiście istnieje? Czy nie jest to twór zmyślony? Zauważ, że zwierzęta też mogą tracić przytomność z tych samych powodów, co człowiek.
Co można powiedzieć o psychicznie chorym, np. od urodzenia? Czy Pan Bóg dał mu chorą duszę? Czy lekarz leczy jego duszę lekarstwami, czy jego mózg? 0 wszystkim decyduje mózg, który kieruje biologiczną maszyną, poprzez chemiczne związki, elektryczne impulsy i nie ma potrzeby doszukiwania się niematerialnej duszy w człowieku. Czy niematerialna dusza produkowałaby chemiczne związki i elektryczne impulsy?


Czy pijana dusza?

Czy pijak pijąc alkohol opija duszę, czy ciało? Wszyscy odpowiemy, że ciało czyli mózg. Nikt nie stwierdzi, że alkohol opija: "coś" niematerialnego, duchowego, boskiego, obdarzo-nego nieśmiertelnością. Wszyscy też wiemy, kto podejmuje decyzje o piciu lub nie piciu alkoholu - oczywiście mózg. Często potrzeba picia alkoholu przechodzi z ojca na syna, gdyż jest to cecha genetycznia. Każde uzależnienie: alkoholowe, lekomania, narkotyki uzależniają ciało, które domaga się od mózgu odpowiedniej dawki tak jak pokarmu. Głód narkotykowy, pokarmowy, alkoholowy jest podobny. Decyzje o jedzeniu czy piciu, podejmuje mózg. Pijany nasz mózg jest mniej sprawny. Nie panujemy nad nogami, niewłaściwie oceniamy sytuację, narasta w nas agresja, dopuszczamy się przestępstw których nigdy nie popełnilibyśmy.
Zastanówmy się, co robi w tym czasie nasz dusza? Czy pełni jakąś funkcję? Jeżeli według nauk różnych kapłanów, dusza odpowiada podczas sądu ostatecznego za swoje uczynki bo ciało przestanie istnieć w grobie, to wniosek może być tylko jeden - alkohol upija duszę! Jeżeli Czytelniku opowiadasz się za wnioskiem, że jednak alkohol upija mózg i że pijany mózg źle rządzi ciałem, to nasuwa się pytanie, jaką rolę pełni dusza w pijanym ciele. Za co ma odpowiadać na sądzie ostatecznym, skoro nie miała wpływu na pijany mózg czyli na osobę.
Dusza gdyby istniała, mogłaby powiedzieć: "siedziałam w pijackim ciele, bo mnie tam Panie Boże posłałeś. Nie podejmowałam decyzji, ponieważ decyzje podejmował mózg. Nic nie robiłam, bo wszystko co potrzebne do życia robił przecież mózg. Ja - dusza, odpowiadam tylko za "swoje uczynki", a uczynków żadnych nie mam bo nie mam wpływu na żadne decyzje mózg. Przecież nie mam nawet świadomości, tę funkcję pełni również mózg. Czym więc jestem? Czy w ogóle jestem? Czy nie zostałam zmyślona?"
Odpowiedz sobie Czytelniku, czy wiedziałbyś, że masz jakąś duszę, gdyby Ci ktoś o tym nie powiedział? Czy wiedział-byś że jest nieśmiertelna, że po życie gdzieś wędruje? Czy ten, kto Ci to powiedział nie wprowadził Cię w błąd?
Jeśli dostaniesz odpowiedź, że ta wiedza pochodzi z Biblii, to nie jest to prawdą. W Biblii, czyli w Starym i Nowym Testamencie, wiele razy występuje słowo dusza w znaczeniu istoty żyjącej, tak zwierzęcej jak i ludzkiej. Nie ma nawet cienia przypuszczenia, by była nieśmiertelną. Wręcz przeciwnie, jako istota żyjąca jest ze swej natury śmiertelna. Skąd wobec tego wzięła się wiara, że mamy duszę?

Sen podstawą duszy.

Człowiek ma wewnętrzną potrzebę uznawania "Wyższej Opaczności". Cecha ta nie jest nam dana, ona powstawała ewolucyjnie ze wzrostem naszej świadomości, może nawet czterdzieści tysięcy lat temu. Zaczęliśmy się zastanawiać, skąd wzięliśmy się? Obserwacja potężnych sił przyrody, podsunęła odpowiedz. Jest nade mną ktoś potężniejszy, kogo muszę się bać, a z czasem i czcić. W umysłach tych ludzi zaczęły powstawać wyobrażenia bóstw, które czcił. Z upływem czasu i nabierania doświadczeń, poszerzał swoje obserwacje i spostrzegł, że w czasie snu dysponuje nadzwyczajnymi zdolnościami. W snach polował, przemieszczał się, walczył, uciekał, a przecież wiedział że spał przy ognisku, nigdzie się nie przemieszczał. Wyciągnął wiec wniosek, że ma jeszcze coś, gdzieś wewnątrz, co może poruszać się bez ograniczeń, jest ulotne, nie poddaje się prawom przyrody, coś niematerialnego, wyższego, duchowego. Później to "coś" nazwano duszą. Następnie, w czasach już historycznych, dodano do duszy cechę nieśmiertelności, by na niej zarabiać. Sprzedawać odpusty, odprawiać nabożeństwa za jej spokój. Oczywiście wcześniej dorobiono piekło i czyściec, żeby wszystko było bardziej dramatyczne, by żyjący, przejęci losem zmarłych, byli bardziej hojni.
Większość ludzi ma wątpliwości, część nie wierzy, ale nie ma czasu na zastanawianie się, a przede wszystkim nie ma materiału do przemyśleń. Wielu polega na swoich przywódcach duchowych, a jeszcze innym nie zależy by się nad tymi zagadnieniami zastanawiać. Presja społeczna jest bardzo silna i wolą tkwić w błędzie, żeby się "nie wychylać".
Chcąc lepiej zrozumieć, nasze "ja" przeanalizujmy to w następujący sposób: np, w roku ........... tu Czytelniku wstaw rok swojego urodzenia. W tym roku urodziło się w Polce np. milion dzieci. Jakieś dziecko urodziło się w rodzinie o nazwisku .................. tu przeczytaj swoje nazwisko. Dziecko to rosło, poznawało otoczenie, rodziców, braci, poznawało swoją twarz w lustrze, poszło do szkoły i wyrosło na człowieka, który teraz czyta te słowa. Jakie to oczywiste. Dlaczego się urodziło? Bo ojciec i matka chcieli mieć dzieci. To nie Pan Bóg nas stworzył. To ojciec i matka powołali nas do życia, tak jak u wszystkich zwierząt. Cóż, może bardziej kierowali się rozumem, ale nie zawsze, bo tzw. dziecko z "przypadku" jest dziełem instynktu. Wniosek: ja, ty, on, ona powstawaliśmy stopniowo, w miarę rozwoju mózgu, Nas nie było wcześniej, my nie zostaliśmy "skierowani" do jakiejś rodziny, my w tej rodzinie dopiero powstawaliśmy. Nasze "ja", czyli nasze cechy fizyczne i umysłowe zależą od rodziny. Przejmujemy zasady rodziców, "My" to proces ciągnący się długo.
Reinkarnacja jest nielogiczna. Po życie możesz być: psem, koniem, robakiem. Pomyśl Czytelniku. Jeżeli po życie możesz być np. psem, to czy widziałeś psa z ludzkim rozumem? Gdybym spotkał psa z ludzkim rozumem, powiedziałbym, tak to człowiek w ciele psa. Ponieważ reinkarnacja "to ty stajesz się psem", a "ty" to twój rozum, to nie twoje ciało, bo ciało przestało istnieć w grobie. Więc reinkarnacja to "ty" rodzisz się w innym ciele. Otrzymujesz np. ciało psa, ale umysł, jeśli to masz być "ty", to musi być "twój", czyli ludzki. Nikt nigdy nie spotkał zwierzęcia, ani rośliny, z ludzkim rozumem. Reinkarnacja nie ma podstaw, a wielu ją przyjmuje!
Wierząc w nieśmiertelną duszę lub reinkarnację, wydajesz na nie pieniądze, płacisz komuś za iluzje, jesteś oszukiwany, ktoś z tego oszustwa żyje i zależy mu na tym byś zdania nie zmienił, tkwił w błędzie i ten błąd przekazał swojemu potomstwu. Dbając o swoje wpływy finansowe, on cię oszukuje, mało że cię oszukuje, on cię straszy, wymyślił piekło - ogień wiecznie istniejący. Ci, którzy wymyślili piekło, stworzyli autentycznie piekło z ogniem, palec żywcem inaczej myślących, tylko dlatego, by tzw. heretycy, czyli inaczej myślący, nie rozszerzyli swych myli na innych. Zagrażało to wpływom finansowym i utracie autorytetu.
Pora na wyciągnięcie wniosków. Czy masz duszę? Jeżeli uważasz że tak, to podaj przykład jej wpływu na Ciebie. Na szczęście książka nie zmusza do dialogu. Można na pytania nie odpowiadać i pozostać przy starym poglądzie, tylko czy warto? Pomyśl, ile ten wyimaginowany twór cię kosztuje? A samą wiarą w istnienie duszy nie stworzysz jej.

Dusza według Katechizmu.

Liczące setki stron dzieło, opracowywane wiele lat przez Ojców Kościoła i Akademię Papieską, wydane w języku polskim pod patronatem kardynała Glempa, zawiera zdania sprzeczne. Np. na stronie 197 w rozdziale o celibacie, autorzy piszą: "dusza kieruje swoim, ciałem". Odmienne zdanie czytamy na str. 226. "Ten, kto kieruje swoją duszą, i nie pozwala, by była niepokojona namiętnościami" Czy dusza kieruje, czy duszą się kieruje? To wielka różnica. Jeżeli dusza kieruje, to ona decyduje, a jeżeli duszą się kieruje, to jest coś nadrzędnego co kieruje duszą czyli mózg. Które zdanie jest prawdziwe? Sprzeczne zdania nie mogą być jednocześnie prawdziwe!.
Następną sprzeczność dostrzegamy czytając stronę 92, katechizmu. Autorzy przytaczają cytat ze Starego Testamentu: "stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą" Rozumiemy, że żyjący Adam jest żyjącą duszą. Adam, czyli człowiek, w Starym Testamencie nazwany jest duszą. Potwierdzają to autorzy katechizmu na str. 326 cytując ze Starego Testamentu, że "Bóg tchnął w jego nozdrza, tchnienie życia i stał się człowiek istotą żywą". Więc istota żywa nazwana jest duszą w Starym Testamencie. Tchnienie życia możemy rozumieć jako oddech, dzięki któremu żyjemy i jest on, oznaką życia. Natomiast w ustępie 366 autorzy oświadczają: Kościół naucza, że dusza jest stwarzana przez Boga i że jest nieśmiertelna, że odłącza się w chwili życie od ciała i połączy się z nim przy zmartwychwstaniu. W poprzednich cytowanych zdaniach autorzy powoływali się na Stary Testament. Tu oświadczają że Kościół naucza, bez powoływania się na cokolwiek. Jest więc to nauka Kościoła, chociaż podstawy jej były znacznie wcześniej, bo nieśmiertelną duszę opisuje Platon.
Dlaczego takie sprzeczności w tak poważnym dziele jak katechizm? Dlatego, że katechizm przeczytają nieliczni, a z tych którzy przeczytają, tylko bardzo nieliczni się w tym zorientują. Więc po co wysilać się na zgodność? Ludzie przyjmą wszystko, nawet niczym nie popartą nieśmiertelną duszę piekło i czyściec
shyduo
Człowiek czynu
Posty: 1958
Rejestracja: 13.05.2004, 14:01
Płeć: mężczyzna

Re: Życie po Życiu??

Post autor: shyduo »

Jakoś nie chciało mi sie tego czytać.

Ja sam nie wiem w co wierzę. Oo pierwsze moim zdaniem prawdopodobne jest to, że po życie nic nie ma. Zarazem jednak mam przesłania, że któs nad nami czuwa. Moze reinkarnacja?? Tesh nie do końca. Sam nie wiem
mhl
Młody aktywny
Posty: 124
Rejestracja: 10.01.2005, 22:16
Lokalizacja: Chełm

Re: Życie po Życiu??

Post autor: mhl »

źle myslisz, nawet gdyby była reinkarnacja, to ten świat znika, kończy się więc to żadne pocieszenie. A tekst jest dość ciekawy.
Kubuś
Młody rozbrykany
Posty: 445
Rejestracja: 16.01.2005, 19:05
Lokalizacja: Ełk

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Kubuś »

Wierzę w niebo, piekło i czyściec, we wszystko co przekazuje nam religia katolicka. Ostatnio czytałem fajny tekst o tym, czy opłaca się być dobrym i wierzyć w Boga. Nie będę tutaj przytaczał cytatów, bo nie chcę nic przekręcić, ale było to coś w takim stylu: jeżeli Bóg istnieje i ty jesteś dobry, to pójdziesz do nieba i będziesz miał szczęśliwe życie wieczne, jeżeli nie istnieje i będziesz dobry, będziesz miał czyste sumienie i jeżeli istnieje jakiś inny Bóg to na pewno przyjmie cię do swojego raju... itp. itd.
Nie narzekam, chociaż jestem niższy niż Clint Eastwood
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów , nie narzekam
Bo fruzie wolą optymistów :wink:
rocker
Młody aktywny
Posty: 147
Rejestracja: 24.12.2002, 15:55
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Życie po Życiu??

Post autor: rocker »

Haha, rozbawil mnie ten tekst. Jednak przedstawione racjonalne myslenie, jest nieco dziwne, bo za duzo w nim skrotu myslowego. Mam nadzieje, ze te slowa pan Marceli Kolodziejski kieruje tylko ku osobom duchownym, katechetkom uczacych w polskich szkolach, bo to jest tylko sprzeciw wobec religii... takia 'grzeczna' Dupa Henryka.

Odnosnie tematu,
myslenie o tym, ze dalej 'nic' nie ma, jest czyms niemadrym...
czlowiek ma moc (ktora ujrzec moga chociazby bioenergoterapeuci), lecz nie potrafi z niej korzystac...

...a życie dla nienarodzonego jeszcze dziecka jest ujrzenie naszego swiata, czyz nie? Jest po prostu kolejnym etapem w zyciu. Zabrzmi to pusto, ale jestesmy jak 'nienarodzeni'.
mhl
Młody aktywny
Posty: 124
Rejestracja: 10.01.2005, 22:16
Lokalizacja: Chełm

Re: Życie po Życiu??

Post autor: mhl »

to jest zabawne, az głupie.
jordann
Młody aktywny
Posty: 104
Rejestracja: 16.12.2004, 23:57
Lokalizacja: ostrzeszow

Re: Życie po Życiu??

Post autor: jordann »

boze co za problem :) zle ci w terazniejszym staie skupienia ?
"Chodz ze mna by nadac sens zycia krokom"
ikets
Młody aktywny
Posty: 45
Rejestracja: 25.10.2004, 13:43
Lokalizacja: z wariatkowa...

Re: Życie po Życiu??

Post autor: ikets »

Na razie sie zastanawiam, moze kiedys dojde do jakis wniosków. Z jednej strony religia mi na to nie pozwala, z drugiej szukam czegos wiecej w innych religiach :) Jak juz bede wiedziała to napisze ;)
Everybody's asking questions
Everybody's wanting more
Every time I catch myself I, fall
And it's why you ask me...
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Życie po Życiu??

Post autor: =MiLi= »

W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
Yatamanka
Młody rozbrykany
Posty: 224
Rejestracja: 17.02.2005, 20:48
Lokalizacja: Łódź

Re: Życie po Życiu??

Post autor: Yatamanka »

Ci którzy zawzięcie wierzą w Boga, wierzą w życie w niebie... ja wierze tylko w to że spotkam się kiedyś z ludźmi których straciłam... gdziekolwiek i kiedykolwiek to będzie... chcę w to wierzyć...
Nie nalezy mylic prawdy z opinia wiekszosci...
SkaTe_GirL
Prawie autorytet
Posty: 2969
Rejestracja: 24.06.2003, 17:28
Płeć: kobieta
Lokalizacja: NY! :D

Re: Życie po Życiu??

Post autor: SkaTe_GirL »

Yatamanka pisze:Ci którzy zawzięcie wierzą w Boga, wierzą w życie w niebie... ja wierze tylko w to że spotkam się kiedyś z ludźmi których straciłam... gdziekolwiek i kiedykolwiek to będzie... chcę w to wierzyć...
Mysle podobnie. ; -)
Podpisuj Dni Imieniem Swym.!
Krolujesz Im.!
;)
mhl
Młody aktywny
Posty: 124
Rejestracja: 10.01.2005, 22:16
Lokalizacja: Chełm

Re: Życie po Życiu??

Post autor: mhl »

=MiLi= pisze:W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później
...matrix. :twisted:
ODPOWIEDZ