Może trochę źle się wyraziłam. Po prostu buntuję się przeciwko określeniu
A jeśli ten mąż/żona nie okaże się właśnie TĄ połówką?
ponieważ z takim podejściem, to faktycznie nie ma co nawet próbować...
uważam że teorie głoszone przez Ciebie za te wspominane x lat mogą przeewoluować do właśnie takich, równie chorych, zachowań.
Na takiej samej zasadzie wg teorii seksu przedmałżeńskiego za x lat do łóżka będzie się szło z osobą poznaną godzinę wcześniej. Co do pożądania, to, owszem, w małżeństwie również jest ono obecne, ale (i tu argument, który do Ciebie może nie przemówić, dla mnie jest wiążący) nikt z nas nie ma prawa do ciała drugiego człowieka. Takie prawo posiada tylko Bóg i On czasowo (do życie) udziela tego prawa w sakramencie małżeństwa. I tu właśnie objawia się ten egoizm. Zagarniamy całe ciało drugiego człowieka, to co tak bardzo osobistego, intymnego, nie mając do tego żadnego prawa.
Wstrzemięźliwość przedmałżeńska nie oznacza, iż w ludzi jest więcej dobra.
Owszem, wstrzemięźliwość tego nie oznacza. Ale czystość (której elementem jest wstrzemięźliwość) już tak. Czystość to nie tylko powstrzymywanie się od seksu przed ślubem. To jest pewien styl życia, pewna wartość, wyrażająca się w 3 wymiarach: psychicznym, duchowym i cielesnym. Życie w prawdziwej, pełnej czystości naprawdę może obudzić w człowieku ogromne pokłady dobra.
a ludzki seks oprócz tego priorytetu, który na codzień schodzi na drugi plan, jest głównie źródłem przyjemności. Doprawdy nie rozumiem dlaczego dopiero małżeństwo miałoby być przepustką do przyjemności i po co człowiek miałby się przed tym bronić. Tym bardziej, że życie jest krótkie. Może przy okazji zabrońmy oglądać mężczyznom meczów piłkarskich i picia piwa, bo bądź co bądź, wyrośnie nam z tego pożądny egoizm... Odpowiadam tylko podobną skrajnością.
I tu właśnie (przynajmniej dla mnie) tkwi problem. Oczywiście, seks jest źródłem przyjemności, ale stawianie tego jako priorytet jest bardzo krzywdzące dla tej drugiej osoby. Seks powinien być dopełnieniem miłości, wyrażać głębokie pragnienie zjednoczenia się z drugą osobą. Nie uleganiem swoim namiętnościom, ale chęcią obdarowania drugiej osoby swoim ciałem. Jeżeli chcemy czerpać z niego tylko przyjemność, to bardzo go spłycamy.
"Kto na drodze swego życia zapalił choćby jeden promyk nadziei dla pogrążonego w czarnej godzinie, ten nie żył daremnie"