Chodzi o mnie? Jeśli tak - nie masprawy. W styczniu tego roku odeszła moja Babcia. Mieszkałam z nią przez 6 lat więc jest to nie mały cios.. Ale mniejsza z tym. Obecnasytuacja? Mieszkam z siostrą i szwagrem przyszłym. Z ojcem się non stop kłócę a matka siedzi we włoszech. Przyjeżdża raz w roku na 2-3 tygodnie. Problem w tym że po Babci zostało kilkanaście tysięcy długów. Oczywiście wszystko trzeba spłacić. Poza tym matka ma na posiadaniu chałupę na której remont trzeba przeznaczyć ok. 50 tys zł. Teraz mieszkamy na stancji. Rachunki za prąd przychodzą po 1100 zł poza tym mieszkanie 700 tel woda itp. na życie zostaje ok 200-300zł. To problem pierwszy. Kolejny: ojciec. Robi wszystko żeby wykończyć mnie psychicznie. Pije jeździ do dziadków /swoich rodziców/ i się na nich wyżywa. Do mnie dzwoni tylko po to żeby pokrzyczeć. Co jest najgorsze? Toże wszyscy wymagają ode mnie żebym coś z tym zrobiła, że tylko ja mam na niego wpływ.. Eh.. Dupa. Nie mam żadnych wpływów na tego wariata. Po trzecie: mojasiostra jest w ciąży będzie musiała żucićrobotę - nie wiemjak to będzie. Warunków na dziecko nie ma. Po czwarte moja przyjaciółka nabawiła schizofrenii... Nie wiem jak się z nią obchodzić. Wiem że nie mogę jej teraz sostawić, ale ona zamyka się ptrzed całym światem...JaGaKi pisze:To powiedz coś więcej... ludzei są po to żeby sobie pomagać a nie po to żeby jednostka się zamknęła w sobie (po to jest społeczeństwo)
To chyba tyle. Co radzisz?