opowieść o nieszczęśliwej miłości...
-
- Młody aktywny
- Posty: 8
- Rejestracja: 26.09.2005, 10:56
- Lokalizacja: Łańcut
opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Jestem harcerką od 3 lat. Jak każdy harcerz bywam na biwakach, obozach etc. Tak też było tego roku. Wybrałam się z drużyną i innymi do Majdanu Sopockiego. Obóz był super, wszystko sie kręciło, ale wiekszego sensu to wszystko nabrało gdy odwiedzili nas czterej znajomi jednej druhny.
patrze, widze twarz, uśmiech, słysze smiech... dziwne uczucie, lekki dreszczyk, czas stanął w miejscu...
Bawiliśmy się świetnie, poznawałam go z kazdą chwilą coraz bardziej, lecz to nadal było nic.
Jego oczy, każde jego spojrzenie w moją strone sprawiało że uczucie ,,motylków" nasilało się..
Aż nadszedł czas gdy wyjechali. Zostałam sama z wspomnieniami, uczuciem, i... nadzieją. Szukałam go, w myslach, choć daleko rozglądać się nie musialam, obraz przed oczami - On. Przez głupi przypadek zsmsowaliśmy się. Cieszyłam się jak małe dziecko, gdy pisał mi smsy. Każdy błahy gest z jego strony sprawiał że byłam szczęśliwa.
Dzień po obozie...
Rano wyjechałam z koleżankami na koncert, specjalnie dla Niego.
Gdy dojechałysmy, czekałam tylko aż go zobacze. Chwila niecierpliwości...
i ujrzałam go, pamietam to jak dziś. Uśmiechnął się, podszedł i przywitalismy się. Rozbrajał mnie każdym ruchem, każdym słowem... a jego oczy... ehh
Nie da się tego opisać..
Bawilismy się super! Rano zaraz po koncercie wyruszyliśmy na szlak, gdzie wyznałam mu miłość...
Wróciłam, myslałam o nim 24 h; opanowało mnie wzruszenie, smutek, cierpienie, miłość... i nadzieja, mała, niewielka, bez szans, ale była i jest moja nadzieją...
Rozmawialismy ze soba wiele razy przez GG. Nadszedł dzień gdy zaplanowalismy spotkanie. Ja, On, i jego dwaj koledzy.
Wysiadłam z autobusu, przywitałam z jego kolegami, lecz jego nie było. Przebywał u kolegi. Zaraz poszlismy do niego. Dziwnie się czułam, siedziałam obok niego, ale nie wiedziałam co mówić, o czym z nim porozmawiać, może dlatego że byli przy nim inni koledzy których ja nie znałam. Nie jestem niesmiała więc to na pewno nie to było powodem ,,milczenia".
Musiałam wracać, odprowadzili mnie znów jego koledzy, on został.. poczułam że smutek zajmuje 90% mojego serca, moich uczuć...Wróciłam..
Właczyłam komputer,gg... i dostałam wiadomośc od niego z przeprosinami, że źle zrobił, że mógł iść z nami..
Utrzymywaliśmy kontakt przez internet...
Zbliżał się biwak, na którym mieliśmy się spotkać. Byłam podekscytowana wręcz nie moglam znaleźć sobie miejsca...
Biwak...
Nasza drużyna była pierwsza która dotarła na miejsce, czekałam na Niego...
Aż wkońcu wyjechałam po nich z kolegą bo zabładzili...
Gdy zobaczyłam ich autobus odrazu dziwne pytania mnie dręczyły.
Jak zareaguje jak mnie zobaczy, jak bedzie się zachowywał, co bedzie na biwaku... etc.
Autobus się zatrzymał, wysiadłam z auta...
Czas stanał w miejscu, ujrzałam go, on mnie... Jego promienny uśmiech zniwelował wszystkie bezsensowne pytania... Wystawił język i pokazał znak satana... tak jak zawsze to robimy gdy sie wygłupiamy... Ja zrobiłam to samo, zaczęliśmy się smiac! spotykaliśmy się spojrzeniami, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy...
W czasie biwaku-
Śmialismy sie, duże przebywaliśmy razem, graliśmy (on na gitarze ja na bongosie) i spiewaliśmy czego efektem było uzbieranie około 3 złotych.
No było poprostu cudownie, lecz nadszedł dzień (wczorajszy dzień) w którym trzeba było wracać do domu. Gdy juz uświadomiłam sobie że znowu musimy się rozstać zasmuciłam się, lecz w harcerskim gronie nikt nie pozwoli żeby na Twojej twarzy malowało sie przygnębienie..
Patrzyłam na niego... Wchodząc do autokaru czekałam tylko żeby się odwrócił, i tak też było popatrzył się na mnie, ale widziałam że to było kolezeńskie spojrzenie... nic nadzwyczajnego... Pomachał mi z autokaru i odjechał...
Wróciłam do domu, i w smutku poszłam się przejsc...
Doszłam do miejsca gdzie nigdy wcześniej nie byłam, panowała tam niezwykła cisza, spokój... Chciałam zaczekać do zachodu słońca,lecz niestety tak nie było... wróciłam do domu.
Serce bolało...
Kazda rozmowa z nim jest czymś wielkim dla mnie...
Każdy jego uśmiech sprawia że świat jest piekniejszy...
Jego niebieskie oczy... to pozostawie bez komentarza..
Jego śpiew...
co mam zrobic, darze go niezwykłym uczuciem... jak nikogo wcześniej..
chce być w jego sercu...
patrze, widze twarz, uśmiech, słysze smiech... dziwne uczucie, lekki dreszczyk, czas stanął w miejscu...
Bawiliśmy się świetnie, poznawałam go z kazdą chwilą coraz bardziej, lecz to nadal było nic.
Jego oczy, każde jego spojrzenie w moją strone sprawiało że uczucie ,,motylków" nasilało się..
Aż nadszedł czas gdy wyjechali. Zostałam sama z wspomnieniami, uczuciem, i... nadzieją. Szukałam go, w myslach, choć daleko rozglądać się nie musialam, obraz przed oczami - On. Przez głupi przypadek zsmsowaliśmy się. Cieszyłam się jak małe dziecko, gdy pisał mi smsy. Każdy błahy gest z jego strony sprawiał że byłam szczęśliwa.
Dzień po obozie...
Rano wyjechałam z koleżankami na koncert, specjalnie dla Niego.
Gdy dojechałysmy, czekałam tylko aż go zobacze. Chwila niecierpliwości...
i ujrzałam go, pamietam to jak dziś. Uśmiechnął się, podszedł i przywitalismy się. Rozbrajał mnie każdym ruchem, każdym słowem... a jego oczy... ehh
Nie da się tego opisać..
Bawilismy się super! Rano zaraz po koncercie wyruszyliśmy na szlak, gdzie wyznałam mu miłość...
Wróciłam, myslałam o nim 24 h; opanowało mnie wzruszenie, smutek, cierpienie, miłość... i nadzieja, mała, niewielka, bez szans, ale była i jest moja nadzieją...
Rozmawialismy ze soba wiele razy przez GG. Nadszedł dzień gdy zaplanowalismy spotkanie. Ja, On, i jego dwaj koledzy.
Wysiadłam z autobusu, przywitałam z jego kolegami, lecz jego nie było. Przebywał u kolegi. Zaraz poszlismy do niego. Dziwnie się czułam, siedziałam obok niego, ale nie wiedziałam co mówić, o czym z nim porozmawiać, może dlatego że byli przy nim inni koledzy których ja nie znałam. Nie jestem niesmiała więc to na pewno nie to było powodem ,,milczenia".
Musiałam wracać, odprowadzili mnie znów jego koledzy, on został.. poczułam że smutek zajmuje 90% mojego serca, moich uczuć...Wróciłam..
Właczyłam komputer,gg... i dostałam wiadomośc od niego z przeprosinami, że źle zrobił, że mógł iść z nami..
Utrzymywaliśmy kontakt przez internet...
Zbliżał się biwak, na którym mieliśmy się spotkać. Byłam podekscytowana wręcz nie moglam znaleźć sobie miejsca...
Biwak...
Nasza drużyna była pierwsza która dotarła na miejsce, czekałam na Niego...
Aż wkońcu wyjechałam po nich z kolegą bo zabładzili...
Gdy zobaczyłam ich autobus odrazu dziwne pytania mnie dręczyły.
Jak zareaguje jak mnie zobaczy, jak bedzie się zachowywał, co bedzie na biwaku... etc.
Autobus się zatrzymał, wysiadłam z auta...
Czas stanał w miejscu, ujrzałam go, on mnie... Jego promienny uśmiech zniwelował wszystkie bezsensowne pytania... Wystawił język i pokazał znak satana... tak jak zawsze to robimy gdy sie wygłupiamy... Ja zrobiłam to samo, zaczęliśmy się smiac! spotykaliśmy się spojrzeniami, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy...
W czasie biwaku-
Śmialismy sie, duże przebywaliśmy razem, graliśmy (on na gitarze ja na bongosie) i spiewaliśmy czego efektem było uzbieranie około 3 złotych.
No było poprostu cudownie, lecz nadszedł dzień (wczorajszy dzień) w którym trzeba było wracać do domu. Gdy juz uświadomiłam sobie że znowu musimy się rozstać zasmuciłam się, lecz w harcerskim gronie nikt nie pozwoli żeby na Twojej twarzy malowało sie przygnębienie..
Patrzyłam na niego... Wchodząc do autokaru czekałam tylko żeby się odwrócił, i tak też było popatrzył się na mnie, ale widziałam że to było kolezeńskie spojrzenie... nic nadzwyczajnego... Pomachał mi z autokaru i odjechał...
Wróciłam do domu, i w smutku poszłam się przejsc...
Doszłam do miejsca gdzie nigdy wcześniej nie byłam, panowała tam niezwykła cisza, spokój... Chciałam zaczekać do zachodu słońca,lecz niestety tak nie było... wróciłam do domu.
Serce bolało...
Kazda rozmowa z nim jest czymś wielkim dla mnie...
Każdy jego uśmiech sprawia że świat jest piekniejszy...
Jego niebieskie oczy... to pozostawie bez komentarza..
Jego śpiew...
co mam zrobic, darze go niezwykłym uczuciem... jak nikogo wcześniej..
chce być w jego sercu...
-
- Szalony pismak
- Posty: 591
- Rejestracja: 19.10.2004, 22:04
- Lokalizacja: Pruszków
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Czyli co? Wychodzi na to ze On nie robi sobie nic z Twojej milosci? Jakis dziwny koles :\ A daleko mieszka od Ciebie? Rozmawialas z Nim wprost o tym ze chcialabys byc w Jego sercu?
Niech kierunku nie wyznacza Ci horyzont, bo tak naprawdę
iść dokądkolwiek, to iść do nikąd
iść dokądkolwiek, to iść do nikąd
-
- Młody aktywny
- Posty: 8
- Rejestracja: 26.09.2005, 10:56
- Lokalizacja: Łańcut
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
nie rozmawiałam, jedyna rozmowa na zywo o moich uczuciach wobec niego była w górach, wtedy na szlaku... ale to tylko wtedy, powiedziałam mu że go kocham, on chciał mi powiedziec że to zauroczenie, ale ja mu dobitnie wytłumaczyłam że to miłość... wie że go kocham, ale nigdy nie powiedziałam mu że chce być z nim, czy w jego sercu, jedynie powiedziałam jakie sa moje uczucia, i tyle...
-
- Wspaniała
- Posty: 4384
- Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: ŁóDź
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Hmm ciężka sprawa... nie powiem nic nadzwyczajnego.. musicie szczerze i poważnie pogadać. Jak daleko siebie mieszkacie? do miłości nikogo zmusić nie można... ale czasem można pomóc mu pokochać
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
-
- Prawie autorytet
- Posty: 2969
- Rejestracja: 24.06.2003, 17:28
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: NY! :D
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Serce nie sluga...
nie zmuSisz go do miloSci...
jesli patrzy na Ciebie jak na kolezanke...
Czasem trzeba sie z tym pogodzic
choc wiem, ze to nie jest latwe...
nie zmuSisz go do miloSci...
jesli patrzy na Ciebie jak na kolezanke...
Czasem trzeba sie z tym pogodzic
choc wiem, ze to nie jest latwe...
Podpisuj Dni Imieniem Swym.!
Krolujesz Im.!
Krolujesz Im.!
-
- Młody aktywny
- Posty: 8
- Rejestracja: 26.09.2005, 10:56
- Lokalizacja: Łańcut
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
dziś się z nim spotkałam, ale byli tez jego koledzy.. kazdy namawia mnie do rozmowy z Nim.. chyba tak zrobie.. On mieszka w Lezajsku, a ja łańcut.. ale to zaden problem.. trzymajcie kciuki, buźka
Maria
Maria
-
- Człowiek czynu
- Posty: 1689
- Rejestracja: 06.02.2005, 21:52
- Lokalizacja: })i({
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
wiem że troche nie na temat.. ale żeście się zajefajowo zgrali ty ŁaŃcUt on LeŻajSk
"Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność."
-
- Wspaniała
- Posty: 4384
- Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: ŁóDź
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
3mamy mocno wszystko sie ulozy
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
-
- Młody aktywny
- Posty: 8
- Rejestracja: 26.09.2005, 10:56
- Lokalizacja: Łańcut
nie wiem..
jednak nie pogadamy..
chciałam z nim się spotkać i wyznac mu cała moja miłosc.. ale on powiedzial że jeśli o to chodzi to nie widzi sensu spotkania się ze mną...
cholera...
chciałam z nim się spotkać i wyznac mu cała moja miłosc.. ale on powiedzial że jeśli o to chodzi to nie widzi sensu spotkania się ze mną...
cholera...
-
- Prawie autorytet
- Posty: 2969
- Rejestracja: 24.06.2003, 17:28
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: NY! :D
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
wnioSek?
zapomnij o nim.
Nie jest Ciebie wart.
zapomnij o nim.
Nie jest Ciebie wart.
Podpisuj Dni Imieniem Swym.!
Krolujesz Im.!
Krolujesz Im.!
-
- Wspaniała
- Posty: 4384
- Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: ŁóDź
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Uuu.. no to sprawa sie wyjasnila... Skate ma racje, skoro On tak do tego podchodzi do wniosek jest tylko jeden.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
-
- Człowiek czynu
- Posty: 1689
- Rejestracja: 06.02.2005, 21:52
- Lokalizacja: })i({
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
zgadzam się z poprzedniczkami=MiLi= pisze:Uuu.. no to sprawa sie wyjasnila... Skate ma racje, skoro On tak do tego podchodzi do wniosek jest tylko jeden.
"Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność."
-
- Prawie autorytet
- Posty: 2298
- Rejestracja: 28.03.2003, 16:38
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
A ja nie. Tzn. konkretnie nie spodobało mi się stwierdzenie Kasi, że ów facet "nie jest wart" Marysi. Według mnie takie stawianie sprawy jest zbyt brutalne i krzywdzące dla Niego, tym bardziej że chłopak w żaden sposób dziewczyny nie skrzywdził - po prostu nie ma ochoty się z Nią wiązać, co więcej nie zwodzi Jej. Rozumiem, że każdy ma jakieś własne przygody miłosne, ale z góry szufladkować facetów jako zło konieczne, to przesada.v_a_n_e_s_s_a pisze:zgadzam się z poprzedniczkami=MiLi= pisze:Uuu.. no to sprawa sie wyjasnila... Skate ma racje, skoro On tak do tego podchodzi do wniosek jest tylko jeden.
-
- Młody aktywny
- Posty: 8
- Rejestracja: 26.09.2005, 10:56
- Lokalizacja: Łańcut
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
zgadzam się z Toba Phanom.. nie można sprawy już stawiać jasno i go obwiniać... wkońcu nie można kogoś zmusić do miłości czy jakiegokolwiek większego czy głębszego uczucia.. ale też w pewnym sensie jestem przychylna zdaniom wcześniejszym że chyba czas odpuscic.. wiem że pare miesięcy to mało, ale mnie brakuje siły.. nie wiem może gdyby jakoś kręcił to że nie chce się spotkac, a nie wali prostu z mostu.. nie wiem.. w sumie to wtedy miałabym nadzieje, wieksza nadzieje niz dotychczas, a później nagle gdyby prawda wyszła na jaw to bym była rozczarowana i dopiero wtedy byłoby mi smutno... wiec jeden wniosek, nie odpuszcze sobie, nie bede zrażać się jednym NIE... bede walczyć... w imie miłośći!
Maria...
Maria...
wiecznie czekająca na jego serce...
-
- Wspaniała
- Posty: 4384
- Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: ŁóDź
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Ale Phantom nikt nie powiedział, że facet to zło konieczne. Ale skoro On postawił sprawę jasno to nie zmusimy go do miłości, nie ma takiej możliwości. A skoro on nie doecenił uczucia Marysi to widocznie nie jest Ten.
Marysiu, zrobisz jak zechcesz tylko musisz być przygotowana, że możesz długo czekać, bo serce nie sługa.
Marysiu, zrobisz jak zechcesz tylko musisz być przygotowana, że możesz długo czekać, bo serce nie sługa.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
-
- Szalony pismak
- Posty: 591
- Rejestracja: 19.10.2004, 22:04
- Lokalizacja: Pruszków
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Powiedz dokladnie gdzie mieszka! Przyjade z kolegami i sobie z nim porozmawiam, ze jest jedna taka co swiata po za nim nie widzie:P Na powaznie, to ja bym walczyl dalej...
Niech kierunku nie wyznacza Ci horyzont, bo tak naprawdę
iść dokądkolwiek, to iść do nikąd
iść dokądkolwiek, to iść do nikąd
-
- Młody aktywny
- Posty: 199
- Rejestracja: 20.09.2005, 10:41
- Lokalizacja: Boat City
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Jesli by ocenic Jego zachowanie to zachował się najrozsądniej jak mógł więc to wielki plus dla niego, no i uważam że powinnaś dalej się starać o jego względy...
Ukłony uściski mekamil
Polska - Łódź i okolice =]
Polska - Łódź i okolice =]
-
- Szalony pismak
- Posty: 884
- Rejestracja: 20.12.2002, 01:18
Re: opowieść o nieszczęśliwej miłości...
Uczucia rzadza sie wlasnymi prawami i nie zawsze sa odwzajmniane. Skoro nic do Ciebie nie czuje to widocznie to nie ten "jedyny", a zeby bylo bardziej bajkowo to skoro mozna kochac tylko to prawdziwa druga polowke, to to nie byla milosc tylko zauroczenie.
"Kto stawia sobie za cel doskonalosc, osiaga wiecej niz przecietnosc. Kto stawia sobie za cel przecietnosc, nie osiagnie nawet tyle"