Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
-
- Młody aktywny
- Posty: 3
- Rejestracja: 12.10.2006, 17:54
- Lokalizacja: z domku ;)
Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
Hey;) Bardzo często tu zaglądam, ale rzadko cokolwiek piszę... Sama nie wiem dlaczego... Od pewnego czasu, nęka mnie okropny problem, co skłoniło mnie bym umieściła na tym forum ten wątek. Odkąd pamiętam, zawsze byłam chodzącym objawem pesymisty. Nic nigdy mnie nie cieszyło... Zawsze wydawało się mi że gdzie się pojawie, tam wszystko się sypie, wszystko psuje, wszyscy przeze mnie cierpią... Dołowałam się coraz bardziej, aż popadłąm w ciężka depresję... Zaczęło sie na lekkich środkach psychotropowych, aż po wizyty w różnych klinkikach... Czy pomogło?? Niby tak... po dwóch latach leczenia znowu zaczęłam się cieszyć z życia. Aż umarł mój kochany tata... Niedługo mija 4 rok, kiedy Go nie ma... A ja chyba dalej się z tym niepogodziłam... życie bliskiej osoby bardzo boli.... Teraz II klasa LO... te koszmarne lekcje... nauczyciele, sprawdziany.. Niby wokół są ludzie, którzy starają się mnie wspierać, mam wspaniałą przyjaciółkę, kochaną mamę, najwspanialszego na świecie chłopaka... A jednak dalej czuję w sobie pustkę, strach, lęk.... Nie umiem sama siebie zrozumieć... Staczam się... Zaczęłam nałogowo palić, weekendów nie wyobrażam sobie bez alkoholu... Topie wtedy swój smutek... Wszystkiego się boję, cały czas mam w sobie poczucie, że coś się złego stanie... Błagam tatę w modlitwach, żeby przyszedł po mnie, żeby mnie ze sobą zabrał... Ale on nie słucha... Straciłąm ochotę na sex, nawet na całowanie... To wszystko mnie obrzydza... Straciłąm ochotę na życie... Nawet oddychanie mnie męczy... Dookoła ludzie stwierdzili, że się zmieniłam... Dołuję się, miewam nieuzasadnione napady agresji, wszystko widzę zalane krwią... Czuje że już nic nie potrafię... Dlatego piszę do Was, do całkiem obcych mi ludzi, z myślą i małą nadzieją, która jeszcze gdzieś tam w środku mnie się pali, że ktoś może mi pomóc... Że kogoś rada, może uratować mi duszę... Bo ja już naprawdę nie mam siły... Staczam się na samiutkie dno... I wołam... RATUNKU!!!
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 282
- Rejestracja: 25.07.2006, 17:35
- Lokalizacja: Bydgoszcz Village
Re: Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
Nie powiem, że nie znam tego uczucia kiedy wszystko po prostu wygląda tak jakbyśmy spełnili najgorszy z możliwych scenariuszy, jednak nawet wtedy możemy dostrzec wiele różnych spraw, których inni tak bardzo nam zazdroszczą, może to się wtedy wydawać takie 'i co z tego' skoro nas to wcale nie cieszy, jednak może czasem warto się zastanowić nad tym co się już ma? Może czasem warto skupić się na dążeniu do konkretnego celu i nie rozglądać się za niczym innym? Może czasem lepiej oddać się biegowi czasu, 'zamknąć oczy' i pozwolić, aby to inni nas prowadzili przez jakiś czas, a potem 'otworzyć oczy' i iść takim krokiem jakim szliśmy z bliskimi za rękę?
Szczerze powiem że znam też motyw zapijania się w weekendy i nałogowego palenia, u mnie jeszcze skończyło się trochę głębiej (zajrzyj do działu używki jeśli Cię to interesuje) jednak szczerze to chyba niewiele przez to uzyskałem. Aktualnie rzuciłem palenie 3 miesiące temu.. ale znów zaczęło się picie.. nieodpowiednie towarzystwo? Trudno powiedzieć, ale ma ono wpływ, jednak jeśli nie nauczymy się sami siebie kontrolować to wszystko może wydawać się bardzo trudne, ale kiedy już się zmusimy do pierwszych kroków (może to dosyć długo trwać.. mi zajęło ładne 2 miesiące pracy nad swoją silną wolą któa niestety nieraz zawodziła, ale teraz nie żałuję tego czasu chociaż było bardzo ciężko, z tym że brakowało mi np tej przyjaciółki albo kochającej drugiej połówki, a moim zdaniem to bardzo ułatwia.
Rozumiem że to już długo trwa i ta myśl na pewno nie poprawia sytuacji, że przez tyle czasu nie udało Ci się z tym wygrać, jednak ja w ciężkich chwilach starałem się skupić na jednej myśli.. przecież moja mama ma dużo więcej lat ode mnie, przecieżona żyje już tyle czasu i na pewno też nie było jej łatwo nieraz, przecieżjest wiele starszych ludzi, któzi mimo bardzo wielu przeciwności lusu sobie poradzili (przecież część naszych rodziców albo dziadków pamięta czas wojny i czas stanu powojennego). Dla mnie to jest jakby cel, obojętnie jak by nie było nie poddam się bo chcę osiągnąć tylę co osiągnęli nasi rodzice albo dziadkowie, przeżyli tyle lat i to się liczy. Jesteśmy jeszcze młodzi, nie posmakowaliśmy jeszcze wszystkiego co życie ma do zaoferowania, więc moim zdaniem nie do końca mamy prawo się poddawać w jakikolwiek sposób, a jedynym sposobem na przeżycie życia jest ciągła praca nad sobą, a nieraz wręcz walka ze swoim umysłem.
Szczerze powiem że znam też motyw zapijania się w weekendy i nałogowego palenia, u mnie jeszcze skończyło się trochę głębiej (zajrzyj do działu używki jeśli Cię to interesuje) jednak szczerze to chyba niewiele przez to uzyskałem. Aktualnie rzuciłem palenie 3 miesiące temu.. ale znów zaczęło się picie.. nieodpowiednie towarzystwo? Trudno powiedzieć, ale ma ono wpływ, jednak jeśli nie nauczymy się sami siebie kontrolować to wszystko może wydawać się bardzo trudne, ale kiedy już się zmusimy do pierwszych kroków (może to dosyć długo trwać.. mi zajęło ładne 2 miesiące pracy nad swoją silną wolą któa niestety nieraz zawodziła, ale teraz nie żałuję tego czasu chociaż było bardzo ciężko, z tym że brakowało mi np tej przyjaciółki albo kochającej drugiej połówki, a moim zdaniem to bardzo ułatwia.
Rozumiem że to już długo trwa i ta myśl na pewno nie poprawia sytuacji, że przez tyle czasu nie udało Ci się z tym wygrać, jednak ja w ciężkich chwilach starałem się skupić na jednej myśli.. przecież moja mama ma dużo więcej lat ode mnie, przecieżona żyje już tyle czasu i na pewno też nie było jej łatwo nieraz, przecieżjest wiele starszych ludzi, któzi mimo bardzo wielu przeciwności lusu sobie poradzili (przecież część naszych rodziców albo dziadków pamięta czas wojny i czas stanu powojennego). Dla mnie to jest jakby cel, obojętnie jak by nie było nie poddam się bo chcę osiągnąć tylę co osiągnęli nasi rodzice albo dziadkowie, przeżyli tyle lat i to się liczy. Jesteśmy jeszcze młodzi, nie posmakowaliśmy jeszcze wszystkiego co życie ma do zaoferowania, więc moim zdaniem nie do końca mamy prawo się poddawać w jakikolwiek sposób, a jedynym sposobem na przeżycie życia jest ciągła praca nad sobą, a nieraz wręcz walka ze swoim umysłem.
Nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani...
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.
-
- Tuningowiec
- Posty: 3122
- Rejestracja: 28.02.2004, 23:44
- Lokalizacja: 51°47'N 19°27'E
Re: Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
ciezka sprawa, az sam staralem sie wczuc w twoja sytlacje, bardzo dokladnie to opisalas co czujesz. Widze co czujesz niestety albo i stety proponowalbym ci sie nie dolowac (tak wiem latwo sie mowi). Moze sprobuj zrobic cos dla kogos milego. Mam tu na mysli wolontariat w ktorym mozesz zobaczyc jak inni pomagaja i sa w stanie to robic tylko za usmiech. Zapytasz co to ma wspolnego z twoja historia? Nie wiem zrob tak jak ja pisze to zobaczysz jakie to mile i moze ci to pomoze
tak wiem glupi jestem
ale to jest smutna sprawa

tak wiem glupi jestem

Ford Mondeo mk1 Ghia RS1800 115KM
-
- Szalony pismak
- Posty: 788
- Rejestracja: 12.01.2006, 21:32
Re: Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
myślę że powinnaś posłuchać rad ZooMa. z tego co mi wiadomo to sam wiele przeszedł. i jak na człowieka z takim doświadczeniem pewnie wie co mówi. a *MysterY* wcale nie jesteś głupi. smutna sprawa i masz rację z tym wolontariatem. oprócz pomocy mogłabyś także zobaczyć jakie inni mają problemy i odnaleźć jakiś sens w swojej sytuacji. pamiętaj, że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. nie wiem czy jesteś wierząca ale ja np. jestem i modlitwa mi bardzo pomaga. może spróbuj pogadać z Najwyższym. on powinien ci pomóc a już na pewno będzie ci lżej. ostatnio przy okazji 1 listopada w radiu BIS w audycji zostaw wiadomość pojawił się właśnie temat życie i jak osoby bliskie przeżywają to. wypowiadała się też pani psycholog. powiedziała że czasem gdy nie można się pogodzić ze życie bliskiej osoby trzeba sobie przypomnieć jak zachowaliśmy się na pogrzebie i w najbliżym czasie od życie. jeżeli np.. mało płakałaś, nie wiele rozmawiałaś ze swoimi bliskimi, nie wspominałaś, powinnaś to zrobić teraz. powyciągać wszystkie zdjęcia, pamiątki. spróbować wyrzucić z siebie wszystkie złe uczucia. to ponoć bardzo pomaga. pomaga pogodzić się ze życie bliskiej osoby. chodzi o to żeby nie pozostawić niedopowiedzeń. może nie tylko ty masz ten problem. może twoja mama nie okazując tego też coś przeżywa. porozmawiaj z nią o tym. i w żadnym wypadku nie próbuj zapomnieć. niech wspomnienie ojca ci towarzyszy. myśl dużo o nim, o tym co by powiedział czy zrobił w jakiejś sytuacji. powodzenia. trzymaj się:)
na wrażliwość nie ma żadnego lekarstwa. mamy uczucia i dlatego życie tak boli.
-
- Młody rozbrykany
- Posty: 282
- Rejestracja: 25.07.2006, 17:35
- Lokalizacja: Bydgoszcz Village
Re: Problem, który odbiera mi chęć do wszystkiego.
mi się przypomniało jeszcze jedno.. może to nic wielkiego, może to coś co tylko dla mnie działało w ten sposób, ale po prostu nieraz w ciężkich chwilach, kiedy myślałem że jest już właściwie najgorzej jak tylko może być, że wszystko się wali, starałem się nakierować moje myśli na to, że przecież nie wszystko w życiu jeszcze poznałem, że nie wszystko jeszcze widziałem i to często dodawało otuchy, poza tym nieraz myślałem że przecież na świecie jest wielu ludzi starszych ode mnie, właściwie to większość populacji i przecież nie jestem żadnym dzieckiem z afryki żeby umierażw młodości z jakiś dziwnych przyczyn, a żyjemy właściwie w piąknym (bardziej bądź mniej) kraju i żyje tu też wielu starszych wspaniałych ludzi, któzi nie mieli okazji żyć w takich dobrych warunkach jak my.. wojna, stan powojenny, czasy komuny, nie wydaje mi się że kiedykolwiek mogło żyć się lepiej niż żyje się teraz, wystarczy chceć być lepszym i można stać się lepszym, zwłaszcza kiedy się jest młodym.
Łatwo jest sobie udowodnić to co napisałem wyżej, wystarczy wyżej sobie postawić poprzeczkę w szkole i patrzeć jak po mału staję się niejako autorytetem klasowym, można zapisać się dodatkowo na sport i jakieś dodatkowe zajęcie, rozwijać zainteresowania, jeździć na wolontariaty, to polzala zauważyć jak wiele się potrafi kiedy się tego chce.. a że inny tego nie robią? Że inni zaczynają nieraz patrzeć na Ciebie jak na debila? Moim zdaniem bez znaczenia jest to co myśli 'większość', moim zdaniem znaczenie ma tylko to co mówią ludzie mądrzy, a oni zwykle to pochwalają, szanują ambicje, pomysłowość i pracowitość, a tym można wiele osiągnąć. Przecież tak niewiele potrzeba żeby się zaangarzować w wiele podobnych przedsięwzięć jakie opisałem wyżej (np. stowarzyszenie ludzi aktywnych niedawno założone przez uczestników tego forum), najważniejsze to chęci odrobina samodyscypliny i samozaparcia.
Łatwo jest sobie udowodnić to co napisałem wyżej, wystarczy wyżej sobie postawić poprzeczkę w szkole i patrzeć jak po mału staję się niejako autorytetem klasowym, można zapisać się dodatkowo na sport i jakieś dodatkowe zajęcie, rozwijać zainteresowania, jeździć na wolontariaty, to polzala zauważyć jak wiele się potrafi kiedy się tego chce.. a że inny tego nie robią? Że inni zaczynają nieraz patrzeć na Ciebie jak na debila? Moim zdaniem bez znaczenia jest to co myśli 'większość', moim zdaniem znaczenie ma tylko to co mówią ludzie mądrzy, a oni zwykle to pochwalają, szanują ambicje, pomysłowość i pracowitość, a tym można wiele osiągnąć. Przecież tak niewiele potrzeba żeby się zaangarzować w wiele podobnych przedsięwzięć jakie opisałem wyżej (np. stowarzyszenie ludzi aktywnych niedawno założone przez uczestników tego forum), najważniejsze to chęci odrobina samodyscypliny i samozaparcia.
Ostatnio zmieniony 22.11.2006, 23:39 przez ZooM, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani...
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.
Lepiej być nienawidzonym za to kim się jest, niż kochanym za to kim się nie jest.