Filmy: http://www.youtube.com/watch?v=rpirJmb3rX8Chcą mieszkać w ładnym mieście, bez graffiti i plakatów zaśmiecających mury i przystanki. Zamiast narzekać - działają. Pomagają strażnikom miejskim łapać plakaciarzy. Filmy z obywatelskich zatrzymań publikują w internecie.
Skrzyżowanie ulic Ogrodowej z Zachodnią. Młody chłopak z plakatem i wiadrem nakleja na ścianę kamienicy plakat. Nie spieszy się. Obok przechodzą dziesiątki przechodniów i nikt nie reaguje. Głos z offu: - Co pan robi? Plakaciarz odpowiada: - Nie wiem, czemu się pan do mnie doczepił. To nie moje. Pana też nie!
- Mam prawo pana zatrzymać. Wie pan, co to zatrzymanie obywatelskie? - pyta go rozmówca i dzwoni do straży miejskiej.
- Co to da? Jest stu innych plakaciarzy, których na pewno pan nie złapie - mówi pewnie młodzieniec.
Osiem minut później przyjeżdżają strażnicy. Mężczyzna dostaje 500 zł mandatu. Na planszy napis: "Widzisz plakaciarza? Dzwoń na straż miejską. 986".
(...)
Łodzianie, poznaniacy, warszawiacy... Whatever. Co sądzicie o całej sprawie?
Osobiście jestem zbulwersowany. Popieram cele przyświecające zacnej grupie ostatnich obrońców miasta, ale nie jestem w stanie zaakceptować środków.
Zatrzymywanie plakaciarzy? P-a-r-a-n-o-j-a. Owszem, jest u nas brudno, jest od groma wsiowych plakatów i ulotek, które w ogóle mnie nie interesują, a czytam je co najwyżej z nudów urozmaicając sobie błogie marznięcie w oczekiwaniu na wiecznie spóźniony autobus/tramwaj. Ale coś takiego? Chyba po to, aby połechtać swoje ego i móc powiedzieć, że coś robiłem. Oni tylko zarabiają pieniądze. Gdyby za takie same pieniądze mieli nie cuchnącą pracę, która nie wymaga łamania prawa - kto by się nie zgodził? Co zostanie osiągnięte taką łapanką? Chłopaki będą 500 zł do tyłu i może następnym razem, żeby spłacić mandat, okradną sklep lub pobiją Bogu ducha winnego człowieka idącego do sklepu po bułki.
Zastanawiam się dlaczego Ci aktywiści ograniczają się tylko do sporadycznego zaniesienia śmieci zleceniodawcom. To oni powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. Zatrzymania plakaciarzy nic nie dadzą, bo przyjdą następni. A firmy, spokojne o swoje tyłki, dalej będą zatrudniały nowych pracowników - przecież w razie czego idealny obywatel zaciągnie na komendę nie ich, a jakieś dzieciaki.
Tak nie zachowuje się społeczeństwo obywatelskie.