Kosciół a...

Każdego z nas nurtuja pytania i dylematy o których trudno myśleć, a co dopiero głośno rozmawiać. I to jest własnie odpowiednie miejsce na poruszanie trudnych, nurtujących Was tematów, także tabu. Żadnych ograniczeń moralno-etycznych!
ODPOWIEDZ
Anuś
Prawie autorytet
Posty: 3140
Rejestracja: 27.05.2003, 18:53
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Kosciół a...

Post autor: Anuś »

[Jak temat byl to przepraszam, ale jakos nie kojarze;] ]

Przegladajac ostatnio rozne fora, rozmawiajac ze znajomymi, mama itp... mam ciagly metlik w glowie zwiazany z kwestia 'Kosciol a...'. Mysle ze nie tylko ja, ale wiele mlodych, wierzacych mniej lub bardziej, osob ma podobne problemy, dylematy... Chcialam Was zapytac co myslicie o rzeczach 'surowo zabronionych' przez KK? Sex przedmalzenski, zakaz stosowania antykoncepcji (takze w malzenstwie), zakaz wspolnego mieszkania przed slubem, sex tylko i wylacznie po zawarciu sakramentu malzenstwa i tylko w celach powiekszania rodziny...

Hmm?.. :)
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Paulo Coelho
Martuśka
Prawie autorytet
Posty: 2074
Rejestracja: 28.03.2007, 23:01
Płeć: kobieta

Re: Kosciół a...

Post autor: Martuśka »

Jestem raczej człowiekiem małej wiary i jakoś te zakazy są mi, że tak powiem, obce. Jeśli już mam sie do nich stosować to tylko i wyłącznie dlatego, że tak czuje a nie, że ktoś mi karze. Czy nie jest napisane, że Bóg kocha nas i wybacza grzechy? Skoro tak to wybaczy nawet gdy popełniamy straszliwe grzechy. Ale znowu gniewa sie gdy czynimy zło... czyli raz kocha - gdy jesteśmy mu posłuszni, a raz nie kocha - gdy grzeszymy... No a pamiętać trzeba ze rozgrzeszenie tu na ziemi zależy tylko od księdza i jego "widzi mi sie" i nie mamy pewności, ze Bóg nam wybaczył albo i nie wybaczył.
A co do tych zakazów jeszcze to trochę bezpodstawny jest zakaz mieszkania razem przed ślubem, przecież mieszkanie razem nie jest równoznaczne z uprawianiem seksu przedmałżeńskiego. :?
Offik
Prawie autorytet
Posty: 2650
Rejestracja: 02.12.2005, 13:16
Lokalizacja:

Re: Kosciół a...

Post autor: Offik »

Anuś pisze: zakaz wspolnego mieszkania przed slubem,
czegoś takiego nie ma w żadnych zakazach...
Anuś pisze: sex [...]tylko w celach powiekszania rodziny...
tu tez troszkę przesadziłaś...

generalnie są jakieś zasady wynikające z interpretacji Pisma Świętego, a wiadomo, że interpretacje mogą być różne.

Np. u protestantów nie ma zakazu używania antykoncepcji, w innych kościołach chrześcijańskich mogą być jeszcze inne zasady...

Troche mnie dziwi to że "jadą" po kościele ci którzy generalnie są nie wierzący, a nie patrzą na to że w każdym kosciele są tego typu zasady... czy to islam, czy judeaizm, czy nawet dla niektórych nazywani sektą świadkowie Jechowy...

moje podejscie jest następujące, nie chcesz przestrzegać to tego nie rób, ale też i nie wyśmiewaj się z tych którzy chcą przestrzegać. Dużo fajniej by było jak by w Polsce było 5% Katolików przestrzegających zasady swojego kościoła, niż 95% ale takich którzy tylko chodzą ze święconką i na pasterkę, a reszta to nie bo już mi nie pasuje.
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciół a...

Post autor: =MiLi= »

Offik, dobrze Anuś napisała, seks po ślubie nie jest grzechem tylko wtedy jeśli prowadzi do powiększenia rodziny. Antykoncepcja jest niedopuszczalna.
A co ja na to wszystko? Nie uważam niektórych rzeczy za grzech. Seks jest dla mnie czymś pięknym i okazujemy przez niego uczucia, oddajemy całego siebie tej drugiej osobie, więc dla mnie podpina się to pod miłość. Antykoncepcja heh stosowałam i jeśli będę potrzebowała będę stosowała znów. Kościół mi dziecka nie wychowa i kasy na to też nie da, więc o czym rozmowa? W małżeństwie akurat antykoncepcji nie stosowałam, bo po ślubie odstawiliśmy tabletki i staraliśmy się o dziecko, więc żyliśmy bez grzechu hehehehehe :lol:
Ostatnio bardzo myślę nad stanowiskiem kościoła do zapłodnienia in vitro. Robią z tego okropną aferę, a przecież jeśli Bóg ludziom nie dał dziecka w normalny sposób to oczywiste, ze będą się starać w inne sposoby zajść w ciążę i mają w nosie (przynajmniej ja bym miała w ich sytuacji) co na to Kościół.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
Offik
Prawie autorytet
Posty: 2650
Rejestracja: 02.12.2005, 13:16
Lokalizacja:

Re: Kosciół a...

Post autor: Offik »

=MiLi= pisze:Offik, dobrze Anuś napisała, seks po ślubie nie jest grzechem tylko wtedy jeśli prowadzi do powiększenia rodziny.
No sory, ale nie macie racji. Wśród najbliższej rodziny mam mamę katechetkę i ojca teologa. I seks w małżeństwie nie musi prowadzić do powiększenia rodziny (gdyby tak było to kościół sam by sobie zaprzeczał, promując "Naturalne Metody Planowania Rodziny").

Co do reszty się z Wam w dużej części zgadzam, ale jako że osobiście nie uczestniczę w życiu kościoła, to mi przykazy czy zakazy nie przeszkadzają w ogóle.
stefan
pogromca twarożków
Posty: 1380
Rejestracja: 10.01.2005, 20:56
Lokalizacja: Bielsko - Biała

Re: Kosciół a...

Post autor: stefan »

Martuśka pisze:Czy nie jest napisane, że Bóg kocha nas i wybacza grzechy? Skoro tak to wybaczy nawet gdy popełniamy straszliwe grzechy.
miałaś kiedyś, że tak zapytam modlitewnik w ręku? gdy przystępujesz do spowiedzi, powinnaś wcześniej odprawić rachunek sumienia, a w paragrafie dotyczącym pierwszego przykazania znajdziesz słowa
6. Kto zuchwale, licząc na miłosierdzie Boże, grzeszy.
proszę Cię, Martuśka, nie pisz takich rzeczy. Bóg nie jest grzechowybaczaczem tylko sędzią sprawiedliwym, który bierze pod uwagę zarówno skutki, jak i zamiary.
Martuśka pisze:Jestem raczej człowiekiem małej wiary
nie sposób się nie zgodzić w kontekście poprzedniego akapitu.
Martuśka pisze:A co do tych zakazów jeszcze to trochę bezpodstawny jest zakaz mieszkania razem przed ślubem, przecież mieszkanie razem nie jest równoznaczne z uprawianiem seksu przedmałżeńskiego. :?
Tu masz w 100% rację i znam co najmniej dwie pary, które mieszkają razem a ze współżyciem czekają do ślubu. dla mnie to nonsens i naleciałość ze starych czasów.

generalnie sprawa jest problematyczna, bo cała kwestia seksu przedmałżeńskiego o ile dobrze pamiętam (poprawcie mnie jeśli się mylę) została przez Kościół uregulowana bardzo, bardzo dawno temu i tak pozostała po dziś dzień. z tą różnicą, że kilkaset lat temu pan młody kupował pannę młodą za odpowiednio ustaloną kwotę wyznaczaną w trzodzie chlewnej, brał ją do siebie do domu, a cały ślub ustalali rodzice. 'troszkę' to wszystko nie jest osadzone w dzisiejszych realiach, w których ludzie przed ślubem żyją przez kilka lat jako narzeczeni zanim staną na kobiercu.

antykoncepcja po ślubie? przepraszam, ale nie mam zamiaru brać kościelnego do sypialni żeby nadzorował czystość mojego pożycia z żoną. to jest kwestia małżonków i uważam zakaz stosowania środków antykoncepcyjnych za totalną bzdurę, kalibru takiego jak zabijanie noworodków w Chinach (przy czym oczywiście rozgraniczam ładunek moralny obydwu 'tradycji').

co zaś do seksu przedmałżeńskiego, to jeszcze parę słów chciałbym dodać. problemem nie jest para Mili - Sebastian, którzy się kochają i uprawiali seks, a rok później byli małżeństwem. problemem są nastolatki, które w ubikacjach na dyskotekach robią za przeproszeniem laskę świeżo poznanym chłopakom oraz niepełnoletnie mamy, czasem kilkorga dzieci. jeśli staniesz na stanowisku 'możecie uprawiać seks przed ślubem', to znaczy że te kwestie są Ci obojętne. żadna instytucja, Kościół czy państwo, nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to że dzieciaki będą przechodzić inicjację seksualną w wieku 12 lat, bo przecież im wolno. nie można przez pryzmat jednostek (pozytywnych) narażać motta i misji, jaką Kościół ma prowadzić.

w tej kwestii jestem po stronie Kościoła, tym bardziej że jeśli jesteś z kimś od dawna i macie zamiar się pobrać, to jestem głęboko przekonany że po rzeczowej rozmowie z księdzem nie usłyszysz, jaki(a) to jesteś zły(a). wręcz przeciwnie. co innego na spowiedzi, gdzie jesteś jednym z setek wiernych którzy tylko dwa dni przed głównymi świętami klękają przy konfesjonałach, nie do końca wiedząc po co i dlaczego.

nie jest łatwo dyskutować o sprawach tak ciężkich jak zakazy dotyczące małżeństwa, ciekaw jestem jak potoczy się dyskusja ; )

wesołych Świąt!
Justyśka
Szalony pismak
Posty: 506
Rejestracja: 21.10.2007, 13:30
Płeć: kobieta
Lokalizacja: LiSóW

Re: Kosciół a...

Post autor: Justyśka »

Martuśka pisze: A co do tych zakazów jeszcze to trochę bezpodstawny jest zakaz mieszkania razem przed ślubem, przecież mieszkanie razem nie jest równoznaczne z uprawianiem seksu przedmałżeńskiego. :?
ostatnio poruszyliśmy ten temat z naszym troszkę fanatycznym księdzem na religii. Pytaliśmy właśnie dlaczego nie wolno ze sobą mieszkać przed ślubem, bo naszym zdaniem mieszkanie z sobą pomaga w tym, aby się lepiej poznać i nauczyć się ze sobą przebywać. No więc on nam powiedział, że nie wolno bo jeżeli ktoś mieszka razem to oznacza, że ze sobą współżyją. No więc powiedzieliśmy mu,że uogólnia i że przecież nie wszyscy ze sobą współżyją, jeżeli mieszkają pod jednym dachem, no to on nam odpowiedział, że to jest tylko "takie gadanie" i zmienił temat...on ogólnie strasznie unika takich tematów, a co byśmy się nie spytali to uważa, że podważamy wiarę, ehh...
"Na zawsze stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś." Saint-Exupery
........................:::::::::::::::::::::.............................
"Nie przejmuj się zbytnio tym, co ludzie powiedzą. Rob, co ci się w życiu podoba, jeśli tylko będziesz mogla potem w lustrze spojrzeć sobie w twarz." L.M Montgomery
Martuśka
Prawie autorytet
Posty: 2074
Rejestracja: 28.03.2007, 23:01
Płeć: kobieta

Re: Kosciół a...

Post autor: Martuśka »

To mnie stefan zaskoczyłeś, nie słyszałam o czymś takim jak ten punktu 6. mimo że miałam ta całą książeczkę w ręku i nie znalazłam tam czegoś takiego...
W sumie lepiej jest wierzyć bo mamy z tego "korzyści" - gdyby okazało sie, że Bóg jest (idziemy do nieba) a nawet gdyby go nie było to nic nie tracimy... Gdy nie wierzymy a Bóg jest to mamy przechlapane (idziemy do piekła) wiec jest 2:1 i lepiej wierzyć... Chociaż nie znam jakiś katolików takiej wiary gdzie można powiedzieć, ze faktycznie wierzą...
W sumie od razu do tematu nasunęło mi sie też pytanie co sądzicie o życiu wiecznym ( dla podkreślenia ze ten stan sie nigdy już nie skończy i będziemy żyć wiecznie albo w piekle albo w niebie)? te pytanie to tak przy okazji...

Jestem też ciekawa co pod określeniem seksu widzi kościół? czy do tego zalicza sie seks analny i oralny czy już nie?
Linka
Prawie autorytet
Posty: 3270
Rejestracja: 28.02.2004, 18:24
Lokalizacja: Elbląg

Re: Kosciół a...

Post autor: Linka »

Nie lubię dyskusji na tematy religijne, rzadko w nich uczestniczę. Dlaczego? Po prostu w tym temacie można wymieniać mnóstwo argumentów, a zazwyczaj ktoś, kto ma swoje zdanie i tak go nie zmieni. No, ale dzis naszła mnie mała ochota na wypowiedź.

Na wstępie chciałabym powiedzieć, że jestem osobą niewierzącą. Nie z racji mody na to w internecie i wśród młodzieży od pewnego czasu. Swoje poglądy mam od kilku lat, od momentu kiedy sama zaczęłam racjonalnie (wg mnie oczywiście) myśleć i doszłam do odpowiednich moim zdaniem wniosków. Nie chcę się zaliczać do żadnych "podgrup wiarowych" typu ateiści, agnostycy itp bo mnie to po prostu nie interesuje. Wychowałam sie w pseudokatolickiej rodzinie, jeśli tak to można nazwać. Rodzice- niby wierzący, posłali mnie do chrztu, komunii, obchodzący święta, ale niechodzący do kościoła i chyba niemodlący się. Myślę, że to też miało jakiś wpływ na moje poglądy.

Nawiązując juz bezpośredio do tematu- nie wierzę, bo nie chcę żeby ktoś narzucał mi poglądy i "kodeks moralny". Mam swój rozum i chcę sama decydowac co jest ok, a co nie. Jasne, że nie trzeba się z tym zgadzać nawet jeśli uważa się za wierzącego, ale odwrotne postępowanie jest już grzechem.

Temat meiszkania razem- jasne, że można mieszkać z pratnerem i nie uprawiać seksu, co już zostało w Waszych postach potwierdzone. A oprócz tego, może innym jest po prostu łatwiej mieszkać razem, bo dzięki temu mogą lepiej gospodarowac swoimi dochodami i wydatkami.
Seks przed ślubem- fajnie na ten temat wypowiedział się Stefan. Z jednej strony zakaz jest głupi w przypadku osób, które naprawde się kochają i wiedza, że będą razem. A z drugiej, powinien dawać do myślenia ludziom, którzy nie są pewni swoich uczuć, a wręcz uprawiają sex, "bo w gimnazjum cnota nie jest trendi". Niestety i tak nie daje. Warto też wspomnieć, że kościół zabrania masturbacji.
Antykoncepcja? Ostatnio słyszałam coś o rozważaniach w Watykanie na temat dozwolenia stosowania prezerwatyw w celach zapobiegania AIDS, ale czy zgoda już zapadła nie wiem- jeśli ktoś wie to chętnie się dowiem. Jeśli to prawda, to można pogratulowac kościołowi dobrej decyzji i powolnego odchodenia od starych i nieaktualnych w rozwijającym się świecie praw.
Zapłodnienie in-vitro- ostatnio jestem chyba trochę "do tyłu", bo wiem, że wyszła z tego jakaś afera, ale w sumie nie wiem dlaczego kościół tego zabrania. Czyżby znów marnowanie nasienia (bo wiadomo, że nie zawsze da się je wykorzystać) w procesie zapłodnienia? Zupełnie się nie zgadzam z tym zakazem. Zgadzam się z Mili, że dla rodzin, nie mogących mieć dzieci metoda "uzyskania" własnego potomka nie jest ważna. Najważniejsze, żeby spełnio się ich marzenie.
There's no better time to be happy than right now. Happiness is the journey, not the destination.
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciół a...

Post autor: =MiLi= »

Offik dlaczego więc tabletki, prezerwatywy itd są zabronione? Nawet w małżeństwie? Kościół uznaje tylko kalendarzyk małżeński z tego co pamiętam. To żadna metoda antykoncepcji jak dla mnie.
W takim razie skoro to bzdura to czemu na naukach i wszędzie o tym mówią?

Linka ja wierzę w Boga, jest dla mnie ważny, ale mam inne spojrzenie na przeżywanie mojego życia. Moje pojęcie grzechu nie zgadza się w większości z pojęciem grzechu wg Kościoła.

Co do in vitro:
Procedury sztucznego zapłodnienia, popularnie zwane in vitro, niosą ze sobą szereg poważnych zastrzeżeń natury moralnej, a mianowicie:
1. In vitro godzi w poszanowanie embrionu ludzkiego - człowieka na wczesnym etapie życia, pomijając w akcie "stwórczym" wolę Dawcy Życia, który jest jakby "zmuszony" przez człowieka do działania. To człowiek - lekarz w laboratorium, ustawia się w pozycji dawcy życia.
2. Akt małżeński - jedyne miejsce, w którym powinno poczynać się życie ludzkie, jest w przypadku in vitro całkowicie zignorowane.
3. Dochodzi do przestępstwa względem powołanych do życia embrionów nadliczbowych, które są zamrażane wbrew sobie. Nikt bowiem nie może zapytać człowieka w fazie embrionalnej, czy życzy on sobie być poddanym eksperymentowi medycznemu. Nie znamy przyszłości tych embrionów. Nie wiemy, czy pozwoli się im umrzeć, czy kiedykolwiek będą miały szansę rozwinąć swe życie i spełnić własne powołanie.
4. Procedury in vitro niosą ze sobą szereg niebezpiecznych powikłań dla zdrowia rodziców i poczętych w ten sposób dzieci. Eksperymenty nie mają na celu leczenia podmiotu, a to jest sprzeczne z kodeksem etyki lekarskiej i niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.
Istnieje pilna potrzeba rozpowszechnienia wśród lekarzy rzetelnych badań naukowych, wskazujących na ryzyko zdrowotne populacji związane z rozpowszechnieniem metod wspomaganej prokreacji. Stosowanie tych technik charakteryzuje się wysokim procentem niepowodzeń. Dotyczy to zarówno samego momentu zapłodnienia, jak też następnej fazy rozwoju embrionu wystawionego na ryzyko rychłej życie. Tylko 15-20 proc. par, które poddały się takiej procedurze, zostanie rodzicami. Prowadzone od połowy lat 70. eksperymenty z przeniesieniem embrionu do macicy kończyły się ciążą pozamaciczną i dopiero w 1978 r. narodziło się pierwsze dziecko z probówki - Louise Brown. Następnym sukcesem w rozwoju techniki było opracowanie hormonalnej stymulacji jajników i uzyskanie do zapłodnienia wielu komórek płciowych jednocześnie, co zwiększyło liczbę udanych ciąż. Z tego wynikła konieczność zamrażania tak uzyskanych dodatkowo embrionów. Nie jest znana liczba uzyskanych embrionów, które są przechowywane w niekorzystnym środowisku in vitro. Szacuje się, że tylko w samych Stanach Zjednoczonych zamrożonych jest ponad milion embrionów. Jednak zaledwie 50 proc. przeżywa rozmrażanie, a z tych, które przeżyją, mniej niż 20 proc. rozwija się w udanej ciąży. Często nadliczbowe embriony są zabijane lub wykorzystywane do hodowli tkanek, rzekomo służących postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukujących życie ludzkie jedynie do roli materiału biologicznego, którym można swobodnie dysponować.
Metaanaliza 15 niezależnych badań naukowych, przeprowadzona przez amerykańskich naukowców, wykazała 2-krotnie większą śmiertelność noworodków i 30-40-procentowe ryzyko występowania wad wrodzonych u dzieci poczętych w wyniku in vitro niż poczętych w sposób naturalny. Ponadto 51,3 proc. dzieci poczętych w wyniku in vitro rodzi się z ciąży mnogiej, 2-krotnie częściej występuje ciąża ektopiczna i 6-krotnie częściej występuje łożysko przodujące.
Obserwacje dzieci urodzonych w wyniku wykorzystania procedury in vitro wykazały 2,6-krotny wzrost ryzyka urodzenia dziecka z niską masą ciała i o 60 proc. większe ryzyko uszkodzenia mózgu w postaci porażenia mózgowego, zaś dla embrionów rozmrażanych aż 230 procent. Gorszy jest także rozwój fizyczny dzieci poczętych in vitro oraz częściej występują u nich trudności wychowawcze.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
Offik
Prawie autorytet
Posty: 2650
Rejestracja: 02.12.2005, 13:16
Lokalizacja:

Re: Kosciół a...

Post autor: Offik »

=MiLi= pisze:Offik dlaczego więc tabletki, prezerwatywy itd są zabronione? Nawet w małżeństwie? Kościół uznaje tylko kalendarzyk małżeński z tego co pamiętam. To żadna metoda antykoncepcji jak dla mnie.
mam nadzieje ze pisząc "kalendarzyk małżeński" masz na myśli całość NMPR.

=MiLi= pisze: W takim razie skoro to bzdura to czemu na naukach i wszędzie o tym mówią?
wszędzie mówią że seks tylko w celu zapłodnienia? to albo tak rzadko jesteś w kościele i spotykasz się z księżmi że trafiłaś akurat na jakiś pokręconych albo nie wiem... ja osobiście znam bardzo wielu księży i żaden w ten sposób do mnie nie powiedział.

co mi natomiast powiedziała mama na temat naturalnych metod.

"generalnie są to bardzo trudne w stosowaniu metody, trzeba długiego czasu żeby oboje małżonkowie nauczyli się najpierw systematyczności w obserwowaniu ciała kobiety, i zapisywaniu tego, i jednocześnie w odczytywaniu wyników. bo żeby można było coś więcej powiedzieć o tym kiedy kobieta jest płodna, a kiedy nie, potrzebne są wyniki z minimum 3-4 miesięcy w tył.
ale wspólne stosowanie tej metody z mężem daje jeszcze większą bliskość, bo wtedy wspólnie należy zaplanować, chcemy dziecko to kochamy się bez ograniczeń, a najlepiej w dzień owulacji, nie chcemy dziecka? to nie kochamy się wtedy kiedy kobieta jest płodna...

stosowanie tej metody nakazuje małżonkom większej odpowiedzialności, już nie jest ona zrzucona na "zewnętrzne zabezpieczenia" które pozwalają w ogóle nie myśleć, a chyba nie o to chodzi żeby prowadzić ludzi do całkowitej bezmyślności".

tyle mniej więcej tego co mama mi powiedziała.

no i tak na marginesie, z tego co czytałem, nawet na stronach poświęconych hormonalnej antykoncepcji skuteczność NPR przy prawidłowym jego stosowaniu jest podobna jak tabletek, tylko różnica jest taka że można kochać się tylko w określonym czasie, i trzeba codziennie poświęcać czas na obserwację ciała...
=MiLi= pisze: Offik dlaczego więc tabletki, prezerwatywy itd są zabronione? Nawet w małżeństwie?
Nie zastanawiałem się nad tym czemu tak jest, bo mi to nie przeszkadza, ale przy najbliższej okazji rozmowy z Księżmi zapytam:)

choć domyślam się że to co moja mama powiedziała że NPR zobowiązuje do większej odpowiedzialności i zbliża małżonków do siebie może być powodem.
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciół a...

Post autor: =MiLi= »

Tylko te obserwacje sprawdzają się tylko u kobiet, które mają regularne cykle i żadnych problemów hormonalnych. Poza tym zawsze może zdarzyć się jakiś stres, leki, choroba itd i obserwacje zawodzą. Poza tym jeśli mam ochotę kochać się z partnerem to mam w nosie czy mam dni płodne czy nie. Uważam, ze to trochę bez sensu powstrzymywać chęć bliskości i popęd tylko dlatego, ze mam dni płodne i dziś akurat nie możemy się kochać.

Spytaj osób, które przygotowują się do ślubu. Jakieś 99% moich znajomych słyszy od księży, że seks służy rozmnażaniu i jeżeli celem aktu seksualnego nie jest powiększenie rodziny to jest to grzech.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
Offik
Prawie autorytet
Posty: 2650
Rejestracja: 02.12.2005, 13:16
Lokalizacja:

Re: Kosciół a...

Post autor: Offik »

=MiLi= pisze:Tylko te obserwacje sprawdzają się tylko u kobiet, które mają regularne cykle i żadnych problemów hormonalnych. Poza tym zawsze może zdarzyć się jakiś stres, leki, choroba itd i obserwacje zawodzą.
Nawet przy nieregularnych cyklach, i obserwacji wielu części, jest się w stanie dobrze wyliczyć kiedy kobieta jest płodna.
=MiLi= pisze:Poza tym jeśli mam ochotę kochać się z partnerem to mam w nosie czy mam dni płodne czy nie. Uważam, ze to trochę bez sensu powstrzymywać chęć bliskości i popęd tylko dlatego, ze mam dni płodne i dziś akurat nie możemy się kochać.
Oczywiście masz prawo żeby tak do tego podchodzić:)
=MiLi= pisze: Spytaj osób, które przygotowują się do ślubu. Jakieś 99% moich znajomych słyszy od księży, że seks służy rozmnażaniu i jeżeli celem aktu seksualnego nie jest powiększenie rodziny to jest to grzech.
I znów chyba trochę przesadzasz... to by oznaczało że 99 na 100 twoich znajomych tak słyszy, a w to nie wierzę, (chyba że wszyscy słyszeli to od jednego księdza...na jednej lekcji religii... bo jeśli od różnych księży i w różnym czasie to nie ma takiej opcji.
shyduo
Człowiek czynu
Posty: 1958
Rejestracja: 13.05.2004, 14:01
Płeć: mężczyzna

Re: Kosciół a...

Post autor: shyduo »

Jak tak się przyglądam Waszej dyskusji to dochodze do wniosku, ze zbyt radykalnie staracie się stanąć po obu stronach barykady. Dobrze wiesz Offik jak wyglądają realia i jaki jest problem ze stroną kościoła. Zawsze jest tez tak, że różni księża mogą mieć różne zdania. Zan dziewczynę, która przed Świętami (Bożego narodzenia) była u spowiedzi i miała problem. Wyznała wszystkie grzechy po czym powiedziała, ze jest jeszcze coś. Sakrament pokuty wymaga jednego: żalu, a ona nie żałuje i nie wie dlaczego miałaby załować tego, iż kochała się ze swoim chłopakiem z którym zyją razem od paru lat i sam seks jest najwyższą formą wyrażenia uczuć. Ksiądz próbował na wiele sposobó jej wyjaśnic, jednak każda teoria miała spore "luki". Stanęło na tym, że ksiądz rzekł "ale musisz żałowac, albo chociaż się postaraj". Powiedziała, że nie ma takiej opcji, bo nie żałuje i nie ma za co, więc usłyszała, ze rozgrzeszenia nie będzie. Co strasznie ją dobiło, gdyż w tym przypadku nie czuła, że popełniła grzech (gdyz musi być to coś nieodpowiedniego, czyniącego w jakiś sposób komuś krzywdę za co trzeba szczerze żałować), a prowadzi dość religijne zycie.

niech ktoś mi wytłumaczy co w jej zachowaniu jest złego??

Z drugiej strony jak patrzę to MiLi tez trochę przesadzasz, bo w RODZINIE seks wcale nie musi prowadzić tylko do poczęcia nowego zycia, lecz rónież do zacieśnienia związku między małżonkami. I każdy ksiądz Ci to powie. jednak powie takze, że nie nalezy sprzeciwiać się Boskiemu planowi, a taki własnie jest seks = dziecko (przynajmniej w założeniu, bo jak wiemy często pary które chcą nie mogą, a te co nie chcą dowiadują się o potomku "w drodze").

Kościół radykalnie nie może tak po prostu zmienić doktryny, którą stosuje od tylu lat, chociaz przypominam, że jakoś w ciągu ostatnich dwóch lat dopuscił stosowanie prezerwatywy w okreslonych sytuacjach i podejrzewam, że w ciągu kilku nastepnych lat te "przypadki" zostaną rozszerzone
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciół a...

Post autor: =MiLi= »

Dla mnie seks nie prowadzi tylko do poczęcia dziecka. Mówię tylko, że tak mówi Kościół. Udzielam się na forum ślubnym i tam jest mnóstwo Dziewczyn, które wychodzą za Mąż i w kółko na naukach i rozmowach Księża i Ci ludzie prowadzący kursy właśnie powtarzają, że seks nie jest grzechem o ile jego celem jest poczęcie nowego życia. Moim zdaniem to chore, dlatego właśnie o tym napisałam.
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
Offik
Prawie autorytet
Posty: 2650
Rejestracja: 02.12.2005, 13:16
Lokalizacja:

Re: Kosciół a...

Post autor: Offik »

no ale jesli nie podoba wam sie jakas doktryna kosciola to po co w nim uczestniczyc?

kurcze... moze troche inne porownanie, ale jak nie chcialem przestrzegac 10 punktu prawa harcerskiego (harcerz nie pije, nie pali, itd) to poprostu zrezygnowalem z harcerstwa...

ja osobiscie nie pamietam kiedy bylem w kosciele... nie wiem czy ostatni raz nie na slubie mili przypadkiem...
=MiLi=
Wspaniała
Posty: 4384
Rejestracja: 30.01.2005, 21:42
Płeć: kobieta
Lokalizacja: ŁóDź

Re: Kosciół a...

Post autor: =MiLi= »

Ja po swoim ślubie byłam jeszcze na chrzcie Sebka Chrześniaka, a ostatnio z koszyczkiem ;) i to ostatnie 3 razy, które pamiętam ;)
22.09.2007 Nasz Ślub :*
06.07.2008 Nela Natalia :*
29.02.2012 Inga Patrycja :*
aguśka
Człowiek czynu
Posty: 1108
Rejestracja: 14.07.2007, 14:33
Płeć: kobieta

Re: Kosciół a...

Post autor: aguśka »

to wszystko jest dziwne... taka nasza wiara

jakby sie bardziej zastanowić, to seks z zamiarem poczęcia dziecka też jest grzechem, bo chrzcząc dziecko, uwalnia sie je z grzechu pierworodnego...

terzba przyznać, że to jest temat bardzo drażliwy i kontrwersyjny...

osobiscie jestem osoba wierzącą i staram sie co niedziela uczestniczyc we myszy swiętej, zresztą tak od dziecka byłam wychowana, ale nie moge powiedzieć, że zgadzam sie z wszystkimi "zasadami" Kościoła. Ani seks, ani antykoncepcja nie są mi obce.

tłumacząc to w jakiś sposób mozna wyciagnąc wnisek: przecież nasz świat i (zarówno jak i nas) stwożył Bóg, i skoro by chciał zeby seks był tylko sposobem na poczecie nowego zycia to mógłby uczynić, że człowiek nie korzystałby z tego zadnych przyjemności... jednak tak nie jest.
"Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywaja takie rozmowy własne lub zaszłyszane, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich przewidzieć. Nie możemy się na nie przygotować. Czyhaja gdzieś na nas zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności.."
"Hera moja miłość"
shyduo
Człowiek czynu
Posty: 1958
Rejestracja: 13.05.2004, 14:01
Płeć: mężczyzna

Re: Kosciół a...

Post autor: shyduo »

Tzn. tutaj akurat Twój argument nie jest do końca prawdziwy, bopo prostu jest to dość prymitywna metoda do zachęcenia nas do rozmnażania. Po prostu robimy to co przyjemne tym samym się rozmnazamy. To takie trochę patrzenie przez ID i wiadomo, że ego nas trochę hamuje, jednak taka jest brutalna, zwierzeca prawda.

Chociaż nadal podtrzymuję moje zdanie, ze pewne doktryny sa nie dostosowane do naszych realiów.
robek
Młody rozbrykany
Posty: 245
Rejestracja: 07.12.2006, 23:25
Lokalizacja: Radom

Re: Kosciół a...

Post autor: robek »

Nie wszystko co zabronione przez kościół jest złe. Czasem ma wymiar edukacyjny, wychowawczy, osobowościowy itp. Weżmy np dekalog. Jego stosowanie w życiu nam pomaga. Gdyby wszyscy takuważali Go stosowali na codzień nasze życie by było piękniejsze i lepsze.
Robek
ODPOWIEDZ