Gry zastąpiły mu przyjaciół, rodzinę, odciągnęły od szkoły i zwykłych, codziennych spraw. Działał jak automat uruchamiający się tylko podczas gry. Musiał przejść przez niezwykle trudną terapię, by powrócić do normalnych kontaktów z ludźmi.
"Przeszedłem przez piekło", opowiada Igor. "Nie przypuszczałem, że sytuacja tak szybko wymknie mi się spod kontroli, a "komputerowy nałóg" spowoduje tak duże spustoszenie w mojej psychice. Podobnie jest z narkomanią, alkoholizmem, paleniem papierosów. Tak samo ciężko z tego wyjść. I nawet teraz, po kilku miesiącach terapii, wciąż jeszcze nie jestem pewien, czy mogę sobie do końca ufać...".
Rok temu Igor doszedł do wniosku, że jeśli świat wirtualnych przygód daje mu możliwości, jakich nigdy nie osiągnie w rzeczywistości, to nie chce już w niej przebywać. "Samo granie stało się dla mnie czymś więcej niż tylko zabawą", opowiada. "Stało się filozofią życia, niemal moją religią. To był moment, w którym przekroczyłem próg między rozrywką a chorobą. Kiedy nie grałem, byłem rozkojarzony i podenerwowany. Ale już podczas przygotowań do gry ogarniało mnie błogie podniecenie - przypominało to jakiś pogański rytuał: w pokoju przygaszałem światło, z namaszczeniem siadałem przed monitorem i delikatnie wsuwałem płytę do odtwarzacza.
Coraz bardziej drażnili go ludzie z klasy - jeśli utrzymywał jakieś kontakty poza szkołą, to najchętniej przez Internet. Kiedyś chodził nawet z dziewczyną. "Anka... była najlepszą laską w klasie, jednak miała do mnie zbyt dużo pretensji, kiedy zacząłem wyczepiać z tych nudnych wizyt u niej w domu, spacerów i głupkowatych imprez", opowiada Igor. "Wolałem zostać w domu i grać".
Grywał coraz dłużej, wykorzystywał każdą okazję. Zaczynał od dwóch godzin dziennie, potem potrzebował już osiemnastu godzin na dobę... "Rodzice wierzyli, że gdy siedzę przy monitorze, to jest O.K. - przecież komputer to przyszłość", opowiada dalej. "Nie interesowali się tym, co ja naprawdę robię. Nauczyciele też nie zwracali uwagi na to, że codziennie przychodzę do szkoły z czerwonymi od niewyspania oczami".
Dopiero psychoterapeuta pokazał mu, że komputer może mieć całkiem praktyczne zastosowanie. Ponownie odkrył przyjemności - jak kiedyś cieszy go zabawa, spotkania, randki. "Teraz na nowo odkrywam, jak cudownym zdarzeniem może być zwykła rozmowa z drugim człowiekiem, przebywanie z bliską osobą", mówi Igor. "Bardzo chciałbym wrócić do Anki, ale ona nie chce już ze mną rozmawiać...".
No on się przyznał że jest komputerowym nałogowcem i mu pewnie pomogli.... a z wami jak to jest jestescie nałgowcami???
Ja przyznam sie iż chyba powoli wpadam w ten trans i powiem iz jestem komputerowym nałogowcem może dużo nie gram ale siedze caly czas na necie i tak jak kolesiowi wyżej... łatwiej mi gadac z ludzmi w necie niż w realu

...a jak to jest z wami ???...