R E K L A M A
Strona główna Rozrywka Opowiadania Leżała na ziemi. Nie ruszała się. Była martwa.

Leżała na ziemi. Nie ruszała się. Była martwa.

0
Leżała na ziemi. Nie ruszała się. Była martwa.
Leżała na ziemi. Nie ruszała się. Była martwa.

Leżała na ziemi. Nie ruszała się. Była martwa.

Wszystko, co do tej pory osiągnąłem wydawało mi się w tym momencie bezwartościowe. Patrząc na twarz kobiety, na której w momencie śmierci zastygło przerażenie, nie mogłem powstrzymać łez. Ogień na zawsze zgasł w jej błękitnych oczach. Ogień, który tak bardzo kochałem. A wszystko zaczęło się parę tygodni temu….

***

– Wiesz skarbie, myślę że powinniśmy odpocząć od siebie jakiś czas – powiedziała siedząc na drugim końcu łóżka i bawiąc się beztrosko swoim kruczoczarnym warkoczem.

Pióro zastygło mi w dłoni w połowie zdania. Spojrzałem na nią na wpół zdziwiony, na wpół zaniepokojony. Miała na sobie białą, prześwitującą koszulkę, szczelnie opinającą jej smukłe ciało i jędrne piersi. Podniosła się leniwie i założyła krótką spódniczkę, cały czas wpatrując się we mnie. Była młodsza zaledwie o dwa miesiące i miała zaraz przekroczyć próg pełnoletności. Zdanie, które przed chwilą powiedziała wydawało mi się żartem, igraszką, na którą pozwalała sobie podczas wielu spędzonych razem nocy. Jednak gdy spojrzałem w jej oczy, wiedziałem już, że tym razem nie bawi się ze mną. Kąciki jej ust drżały lekko, jakby bała się mojej reakcji.

– Wiedziałem, że niedługo zadasz to pytanie Agatko. Od paru tygodni zachowywałaś się inaczej – powiedziałem siląc się na spokój.

Choć w głębi serca przeczuwałem, że moją Agatę coś dręczy, to jednak nie byłem gotowy na cios jaki mi teraz zadała.

– Powiedz mi tylko, czy masz kogoś innego? – Zapytałem czując, że mimowolnie wzbiera we mnie gniew. Przegryzła wargi i przez chwilę wydawało mi się że toczy jakąś wewnętrzną walkę, przez tą krótką chwilę miałem nadzieje, że to jakiś koszmarny żart. Jej następne słowa zabiły we mnie tą nadzieję równie szybko, jak się pojawiła.

– Tak – odrzekła w końcu – Myślę, że już pójdę.

Podniosła się lekko z łóżka, zarzuciła na swoje smukłe ramiona kurtkę i wyszła bez słowa, pozostawiając mnie samego ze swymi myślami.

***

– Jerzy, nie przejmuj się, kobiety takie są – Choć od tygodnia słyszałem podobne słowa od znajomych, nie dodawały mi otuchy, wręcz przeciwnie, gdy za każdym razem je słyszałem czułem się coraz gorzej.

Jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Agata nie pojawiła się w tym tygodniu w szkole, co było do niej niepodobne. Mijając nieznane mi osoby na ulicach Krakowa zadawałem sobie jedno pytanie, gdzie jest moja Agata?

***

– Dzień dobry pani Kajta – przywitałem starszą kobietę, która otwarła mi drzwi.

Mama Agaty zawsze mnie lubiła. Sam do końca nie byłem pewien, czy to ze względu mojej dobrej opinii osób, które dostrzegały mnie czasem przy ołtarzu, gdy służyłem jako lektor w jednej z Krakowskich parafii, czy też dla tego, że “dobrze mi z oczu patrzyło”. Tak czy inaczej zawsze gdy zabierałem gdzieś Agatę, nie musiałem się obawiać, że muszę ją odstawić na wyznaczoną godzinę. Teraz jednak nie wydawała się zadowolona z tego, że mnie widzi.

– Nie wiem Jurek co zrobiłeś mojej córeczce, ale od tygodnia siedzi w swoim pokoju i nigdzie nie wychodzi – Z tonu tej przeszło pięćdziesięcioletniej kobiety wywnioskowałem, że musiała mnie winić za zły stan swojego jedynego dziecka.

– Chciałbym z panią o niej porozmawiać, mógłbym wejść? – zapytałem otwarcie, wierząc że jest to jedyna osoba, która odpowie mi na niektóre pytania.

Uchyliła drzwi i ruszyła przez przedpokój w stronę kuchni. Ruszyłem za nią odruchowo spoglądając w górę stromych schodów, gdzie pierwszy raz ujrzałem ją wystrojoną specjalnie dla mnie. Poczułem dziwny skurcz w żołądku, a do oczu cisnęły mi się łzy. Opanowałem się jednak szybko i usiadłem przy ławie w kuchni. Pani Kajta samotnie wychowująca córkę, nie żyła zbyt dostatnio, jednak zawsze potrafiła cieszyć się z córką z tego co ma.

– Chciałem pani powiedzieć, że to nie moja wina że się rozsta… – zacząłem, lecz przerwała mi w połowie zdania

– Wiesz co ona robi całymi dniami? Płacze! I nie wmówisz mi że nie płacze przez ciebie! Kto inny mógłby ją tak zranić?

Nagły wybuch tej starszej kobiety kompletnie zbił mnie z tropu. Czyżby ona nic nie wiedziała? Jednak jej krzyk spowodował jeszcze czyjąś inną reakcje. Wydało mi się przez chwilę, że słyszę na górze jakiś szmer. A więc Agata była u siebie!

Zerwałem się nagle i skacząc po dwa stopnie na raz wpadłem do jej pokoju.

Była w podłym stanie, siedziała skulona na łóżku z poduszką wtuloną do piersi. Płakała. Gdy mnie zobaczyła zerwała się momentalnie z łóżka i rzuciła się obok mnie w stronę drzwi. Złapałem ją za rękę prosząc by ze mną porozmawiała, jednak wyrwała się krzycząc że nie może mnie widywać i wybiegła z domu. Po raz drugi zostawiła mnie samego.

***

Po raz pierwszy od dłuższego czasu dałem się namówić na imprezę u kumpla. Główną dewizą takich zabaw była zawsze spora ilość alkoholu i dobra muzyka. Nie wiem dlaczego się na nią skusiłem, czy z chęci utopienia smutków w alkoholu, czy też dlatego, że nie mogłem się stale pogrążać. W każdym razie po kilku kieliszkach wódki poczułem się o wiele lepiej. Siedziałem otoczony przez grupkę dobrze znanych mi i zawsze oddanych przyjaciół bawiąc się i żartując i czułem od kilku dni nie zaznany spokój.

***

Podbiegła do mnie szybko i pociągnęła za rękę zmuszając bym wstał przerywając żart w połowie. Iwona, najlepsza przyjaciółka mojej ukochanej stale przepychała mnie przez tłum, kierując do drzwi. Zaraz gdy wyszliśmy na klatkę schodową kamienicy sprowadziła mnie po schodach na dół. Po chwili szedłem obok niej ulicą. Czułem że przypatruje mi się.

– Jurek, naprawdę jest coś nie tak z Agatą, nie chce rozmawiać nawet ze mną, to do niej nie podobne – powiedziała lekko roztrzęsiona – Co się stało?

– Ja jej przecież nic nie zrobiłem! – Krzyknąłem, po czym dodałem nieco spokojniej – to ona powiedziała, że znalazła sobie kogoś innego

– To nie możliwe! Jestem z nią prawie cały czas i nie widziałam by się z kimś spotykała.

– W takim razie okłamała mnie? – Spytałem po raz pierwszy na nią patrząc, nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć

– Naprawdę nie wiem, ale proszę cię, zrób coś, do zobaczenia – Pożegnała się i dopiero teraz zauważyłem, że dotarliśmy już pod jej dom – Jurek, zostaw ją w spokoju – dodała z progu domu.

Ruszyłem w stronę własnego mieszkania starając się zrozumieć intencje mojej Agaty. Jeśli mnie okłamała to jaki miała ku temu powód? Czemu nie zaufała mi oraz swojej najlepszej przyjaciółce?

Przygotował
kuros

Rudziejące Turnie i pusty szczyt...
OD PEKINU DO PEKINU (część pierwsza)

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

8 + czternaście =

Exit mobile version