R E K L A M A
Strona główna Rozrywka Zabawne teksty Miszcz Marian kulom uchodzi

Miszcz Marian kulom uchodzi

0
Miszcz Marian
Miszcz Marian

“Dni kilka później do wrót mojego dojo zapukał jeden z nich
– Miszczu – rzekł – pojąwszy bezmiarm moich win postanowiłem podążać ścieżką niezwyciężonej sztuki. Oto na znak pokuty odrywam orginalne naszywki Adidasa i przyjmuje imię Aikidas, ucz mnie miszczuniu. Poruszony do łez, do serca przytuliłem Aikidasa przyrzekając solennie przepędzić go po krętych ścieżkach sztuki w te i wewte i to kilka razy.
I tak mijały nam dni na mozolnych treningach. Mój wierny Aikidas ufnie i uporczywie jak ból zęba raz po raz tłukł tym i tamtym próbując fikołków przeróznych. Z ust mych spijał opowiesci o wielkich Miszczach. Przypowieści o Tym Co Się Kulom Nie Kłaniał szczególnie poruszały młode, ufne serce mojego uchideshi.

Aż nadszedł ten dzień gdy szedłem przez miasto rozmyślając jak zawsze o tym jakby to uniwersalny pokój zaprowadzic na swiecie i to zaraz. Mój wierny Aikidas szedł cicho za mną niosąc broń drewnianą i 14 browców na wieczór, które jak ,z dawien dawna wiadomo, wzmagają przepływ uniwersalnej energii tak, że aż strach. Nagle mój szósty miszczoski zmysł powiedział mi – Orient stary, bedzie zadyma!!!
Trzasnęły drzwi samochodu, zaszeleścił skaj skórzanych kurtek i zobaczyłem. 6 ich było, jeden w jednego wielki, twarze szpetne i okrutne.
– To ty – krzyknął największy – tyś to moich wiernych opryszków pobił i odtąd stracili serce do podłych planów, podstępnych knować, okrutnych rozbojów i takich tam. Zrozumieli bezsens przemocy i tacy są bogaci w człowieczeństwo az się niedobrze robi. Odtąd moje przebrzydłe, społecznie szkodliwe interesy kuleją. Twój czas nadszedł, innemi słowy zbierzesz tera wpierdol!!!
– Ha – pomyślałem
– Ha powiedziałem. Przeszyłem przenikliwie moich wrogów sokolim wzrokiem .
– Podaj mi mój wierny Aikidasie bokken Iwama, beztsubny, tępo skończony. Powinno starczyć. Wziałem oręż w moje wprawione tysiącami treningów dłonie.
– Na nic się zdadzą twe sztuczki – powiedział główny okrutnik – choćbyś i 100 mógł pokonać przeciw kulom nikim jesteś.
A mówiąc to i on i jego przyboczni wyciagnęli broń strzelającą straszliwie
– Aha – powiedziałem. A w głosie moim słychac było spokój 1000 letniego cedru i szum kwiatów lotosu na wietrze – chociaz to ostatnie nie za bardzo pasuje….

– O kurwa – powiedział mój wierny Aikidas. Zmrużyłem oczy i oddechem głębokim połączyłem się z energią wszechświata. Moc mnie wypełniła, przepełniła me hara, zawirowała w seika tandem, poczułem jak me wnętrze pulsuje. Ki rozdymała me wnętrzności, łaskotała w palce i pod pachami napierała na zwieracz odbytu i pęcherz. Powietrze gęste było od mocy, ki skraplała się perliscie na strebrzystych alufelgach ich beemek. Gdy wystrzelili byłem już tak spokojny, ze normalnie nie wiem.
Przyklejony całym ciałem do ziemi Aikidas ze zdumieniem i otwrta, wydatna szczęką patrzył jak filuternie i z wdziękiem niebywałem omijam pociski z pomocą tenkanów przeróżnych.
Kule pruły powietrze pojedynczo i całymi stadkami a ja z twarzą filuternie roześmianą z gracją uchodziłem niechybnym razom kroczki zgrabne stawiając..

Zadrżeli wrogowie moi oczom swoim parchatym niewierząc…
Broń rozgrzaną do czerwoności opuściwszy japy szeroko pootwierali świecąc imponującymi ubytkami uzębienia. Dzewniany miecz sprawiedliwości uniosłem i ruszyłem rzezając i siecząc wte i wewte, z góry na dół, tu i tam, bang bang, bum bum, łup łup, sru sru i takie tam w ten deseń.
– Amaszamasz… – darł się za moimi plecami wierny Aikidas, tłukąc leżących wte i wewte, z góry na dół, tu i tam, bang bang, bum bum, łup łup, sru sru i takie tam w ten deseń.
Gdyśmy obaj wracali zostawiając te uwagi niegodne pobojowisko za sobą zadał mi Aikidas pytanie, które zadane być musiało.
– Miszczu, kurde bele, jakżeś im tak umkł? Bo nie kumam ni cholery.
– Pacleś kiedyś muchę packą?
– Nooo…
– No to wiesz, że ty tą packa możesz zaiwaniac szybko jak nie wiem co, a dla muchy to i tak w cholere wolno, kąsasz kwestie?
– Noo
– No to ja, widzisz, wprawiony morderczym treningiem, jak mnie kto próbuje ciulnąć w pape to dla mnie pikuś, bo ja to widzę w tempie żółwim normalnie…. a jak kto do mnie szczela to ja normalnie światełka różne, kolorowe widzę wcześniej jak na choince i mykam na boki myk myk i już.”

Przygotował
T.Sarnatowicz (muha)
Artykuł dostarczył Fighter za zgodą autora.

O czym myśli, a co mówi kobieta?

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

siedemnaście − pięć =

Exit mobile version