R E K L A M A
Strona główna Artykuły Miszmasz Dzień zmarłych w rytmie ‘fast food’

Dzień zmarłych w rytmie ‘fast food’

0
Dzień zmarłych w rytmie 'fast food'
Dzień zmarłych w rytmie 'fast food'

Przed nami kolejny 1 listopada i niestety, kolejne groby do odwiedzenia. Z roku na rok przychodzi nam żegnać coraz więcej ludzi z bliższego i dalszego otoczenia. Zdobywamy co prawda nowych znajomych, na świat przychodzą kolejne nowe istotki – dzieci naszych krewnych i przyjaciół, ale pamięć o tych co odeszli, wciąż pozostaje żywa. I myślę, że tak właśnie powinno być.

Nie wolno nam bowiem zapominać o postaciach z przeszłości, które z pewnością miały w naszym życiu znaczenie. Niektórzy z nich są jedynie mglistym wspomnieniem, część odegrała decydującą rolę w kształtowaniu naszej teraźniejszości i przyszłości. Nie ma ich już wśród nas, nie mogą powiedzieć, że tęsknią, upomnieć się o odwiedziny. Dlatego sprawmy, by ten pierwszy dzień ponurego listopada tak naprawdę nie był smutny i płaczliwy.

Zapalając znicz na grobie uśmiechnijmy się do wspomnień związanych ze zmarłymi. Przywołajmy obraz wujka Józka, który piekł puszyste pączki, dziadka, który nosił nas na barana czy babci, która często ukrywała przez rodzicami nasze drobne grzeszki. Nie traktujmy wizyty na cmentarzu jako konieczności. Idziemy przecież w odwiedziny do starych znajomych, do grona kochanych osób. Dla nich nie liczy się wielkość znicza, jego cena, a jedynie sam fakt, że przyszliśmy.

Tymczasem wielu, zwłaszcza młodych ludzi słysząc: 1 listopada krzywi się boleśnie, widząc w istnieniu tego dnia tylko jedną korzyść-wolne w szkole. Przeraża ich konieczność obcowania z tak jawnym świadectwem przemijania, a uściski i pytania spotkanych przy grobie krewnych traktują jak męki piekielne.

Warto się też zastanowić, czy sami nie prowokujemy w dzieciach takich reakcji. Całymi dniami układamy harmonogram listopadowej wizyty na cmentarzach, hurtowo kupujemy znicze, walczymy o ostatnią wiązankę w sklepie, bo ta “jest tak piękna, ze wszyscy nam będą zazdrościli”. Sprowadziliśmy to święto do szeregu mechanicznych czynności które trzeba wykonać. Wolimy zapomnieć, bo to dla nas jest łatwiejsze, szybsze. Niedbale stawiamy zatem kolejny znicz, kładziemy “zdobyczną” wiązankę i “klepiąc zdrowaśki” w biegu odhaczamy wykonane zadanie na naszej liście.

Na wspomnienia, refleksje i wnioski na przyszłość nie ma w naszych czasach typu “fast food” miejsca. A może by tak wykorzystać właśnie ten 1 listopad i troszkę zwolnić tempo, celebrując każdą chwilę? Chociażby po to by zauważyć różnicę. Po to, by zacząć cieszyć się życiem bo jest takie kruche…

Przygotowała
Justyna Gul

Wywiad: Sebastian 'Woland' Pietrzak
Znieczulica - chorobą społeczną?

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

17 − 12 =

Exit mobile version