R E K L A M A

Piekło

0
Piekło
Piekło

To nie była decyzja pochopna, nieprzemyślana, podjęta pod wpływem impulsu. Misia rozmyślała kilka miesięcy, nim zdecydowała się popełnić samobójstwo. Rozważyła wszystko – przynajmniej tak jej się zdawało – i doszła do wniosku, że jest to jedyne słuszne wyjście. Nie było jej dobrze na tym świecie – pomińmy szczegóły, nie są one tu ważne. Mówiąc krótko, Misia czuła, że różni się od innych ludzi i że nie jest nikomu potrzebna. Nikomu, nikomusieńku.

Dlatego też pewnej letniej nocy wymknęła się z domu i poszła nad rzekę. Na moście zawahała się jeszcze – może jednak nie…?

Nie? Ależ oczywiście, że tak! – skarciła samą siebie. Po co żyć, jeśli nie ma się sensu w swoim życiu, a co gorsza nie ma się też nadziei na to, że kiedyś się ten sens odnajdzie? – tak właśnie myślała, przekładając najpierw jedną, a potem drugą nogę przez barierkę. Potem odepchnęła się i spadła do wody.

Nagle znalazła się nad brzegiem rzeki. Stała, zdumiona, bo przecież pamiętała, że zrobiła to – skoczyła – więc dlaczego teraz była tutaj?

Podszedł do niej nieduży, łysiejący pan z brązową teczką pod pachą.

– Pani Michalina Szkatulska, zgadza się? – zapytał grzecznie.

– Taaak.

– Popełniła pani samobójstwo.

– Naprawdę?

– Tak… i za ten czyn została pani skazana na piekło.

– Piekło?!

– Pójdzie pani ze mną…

Misia zrobiła krok wstecz, jednak nie było sposobu na sprzeciwienie się poleceniu człowieka z teczką. Wystarczyło, że ten pstryknął palcami – i już znajdowali się w pokoju Misi, był ranek i właśnie zaglądała tam jej matka. Zaniepokoiła się na widok pustego łóżka, przeszła przez cały dom, podczas gdy Misia i człowiek – nie, nie człowiek, a anioł – podczas gdy Misia i anioł podążali za nią. Nie znalazła córki, więc mocno już zdenerwowana obudziła męża.

Misia czuła się nieswojo. Ku swemu niezadowoleniu zaczęła odczuwać coś, co bardzo przypominało wyrzuty sumienia.

To są wyrzuty sumienia – zrozumiała.

Anioł ponownie pstryknął palcami – tym razem znaleźli się w mieszkaniu, który Misia dopiero po dłuższej chwili rozpoznała jako dom swojej starszej siostry.

Nagle w korytarzu rozdzwonił się telefon i po chwili pojawił się jej mąż.

– Słucham? – rzucił Marek do słuchawki. W głosie, dobiegającym z telefonu, Misia rozpoznała głos swojej matki. – Niestety, nie ma Liwii… – odparł Marek grzecznie. – Michalina? – zdziwił się. – Nie, nie ma jej tutaj… Nic mi nie wiadomo, aby miała przyjechać… Dobrze, przekażę, jak tylko wróci. Niech się pani nie martwi – dodał miękko, kiedy zorientował się, że pani Szkatulska płacze. – Na pewno się znajdzie.

Misia była już pewna, że źle zrobiła.

Anioł znowu pstryknął palcami i znaleźli się w malutkim pokoiku, w którym Misia nigdy nie była. Pod oknem stało biurko, na nim komputer, a przy nim siedział chłopak – Mateusz – Misiny kolega z klasy, dodajmy, że najbliższy kolega, można byłoby nawet rzec, że przyjaciel, gdyby nie przekonanie Misi, że nie ma przyjaciół.

Zadzwonił telefon.

Mateusz, nie odrywając oczu od monitora, sięgnął po słuchawkę.

– Halo? … O, Kasia, no cześć… Co?! – gwałtownie obrócił się na krześle, zapomniał już o komputerze. – Żartujesz, prawda? – zapytał słabo. I Misia ze zdumieniem patrzyła, jak szklą mu się oczy i pojawiają się w nich łzy.

– Minęło już kilka dni – powiedział nagle anioł tonem wyjaśnienia. – I już znaleziono twoje zwłoki.

Misia czuła, że ma w gardle ogromną gulę. Kto by pomyślał, że duch może się tak czuć…

Anioł pstryknął palcami i znaleźli się w kaplicy, gdzie Misia zobaczyła swoich najbliższych, wszystkich w czerni, siebie, leżącą w trumnie – tego już było dla niej za wiele. Usiadła na posadzce i mimo, że była już tylko duchem, rozpłakała się.

A kiedy skończyły jej się łzy, anioł powiedział:

– Piekło już pani przeszła, teraz możemy udać się gdzie indziej.

I pstryknął palcami.

Przygotowała
Dominika Muchalska – bzyczek3@tlen.pl

Opowiadanie dla nastolatek
Zgubiony miś

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

pięć − dwa =

Exit mobile version