Znowu grudzień. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak ucieka. Przecież dopiero pisałam listę noworocznych postanowień. Zraz, zaraz – przemknęło mi przez myśl – gdzieś to tu było.

– Jest! – wykrzyknęłam radośnie wyciągając z szuflady (obiecuję, że w tym roku w niej posprzątam) wymiętą i nadpaloną kartkę papieru. Nadpaloną, bo siostra oznajmiła mi, że taką listę trzeba puścić z dymem używając w tym celu świeczki palącej się cale święta. Czułam się jak wiedźma wykorzystująca praktyki czarnej magii kiedy przykładałam cenny papierek do drżącego płomienia. Świeca powinna być czerwona, trzeba wokół nóg usypać okrąg z soli, ale takie starania uznałam za bzdurne zabobony.

Tak na wszelki wypadek winą za brak soli postanowiłam zrzucić na sklerozę taty, który w naszym domu zajmuje się zakupami. Natomiast zieloną świeczkę zamierzałam obarczyć daltonizm. Zdecydowanie!

Jak się domyślacie listy nie spaliłam. Już boki zaczynały pięknie brązowieć, kiedy zdałam sobie sprawę, że jak ją spalę to w przyszłym roku nie dowiem się, do czego się zobowiązałam. I jak bym się z tego rozliczyła?

No, teraz rozumiecie dlaczego wygnieciony i nadpalony skrawek wylądował na samym dnie pod stertą rachunków… O Rany! Wydawało mi się, że ta faktura na telefon za październik była już dawno zapłacona. Nawet wykłócałam się z biednym przedstawicielem i zażądałam przeprosin za oskarżenie o brak wpłat. Coś podobnego!

– Już wiem – w tym roku terminowe regulowanie rachunków powinno się znaleźć na liście moich priorytetów.

No, teraz czas na chwilę prawdy. Siadam na tapczanie z filiżanka małej czarnej w dłoni i wygładzam zwitek.

1. Zobowiązuje się wywiązywać ze zobowiązań

Matko! Dobrze, że siedzę, bo nogi by się pode mną ugięły. Przed oczami mam wszystkie prace oddane z parodniowym (no dobra, koniec z oszustwami – parotygodniowym) opóźnieniem; przyrzeczenia cotygodniowych wizyt u babci, obietnice, że wreszcie odpiszę na zaległe listy. Hm…. nie mogę być dla siebie taka okrutna. Koniec z umartwianiem się. Po prostu jutro siądę przy komputerze i załatwię tą zaległą korespondencję, a wieczorem pójdę do babci. Prace już i tak oddałam, więc w sumie nie jest tak źle.

2. Będę terminowo odpowiadać na listy i maile od przyjaciół

No tak! Ten punkt mam już przeanalizowany. Obiecuję poprawę. Mea culpa.

3. Zacznę się uczyć hiszpańskiego

Co, myślicie, ze to też mi nie wyszło? No, może macie troszkę racji. Ale za to przejrzałam wszystkie strony w Internecie z ofertami szkół językowych. Tylko, że ten rok tak szybko minął.

4. Precz z kawą! Nie będę już się truła kofeiną.

Spojrzałam smętnie na pustą już, kolejną filiżankę czarnego naparu. Co za bzdury – zgromiłam siebie. Przecież naukowcy odkryli, że kawa jest całkiem zdrowa.

5. Już nigdy nie zapłacę odsetek od rachunków po terminie.

– No co się tak gapisz?! – warknęłam na siebie do lustra. Przecież nie płaciłam odsetek za ten telefon. A stary rachunek zapłacę jeszcze dzisiaj. Już wiem – zrobię przelew przez e-konto. Jestem genialna!

6. Schudnę 6 kg

Co za beznadziejne zobowiązanie! Od odchudzania do anoreksji jeden krok. Zresztą wieszaki nie są teraz w modzie. Kobieta powinna mieć coś tu i tam. Hm….ciekawe, czy zostało jeszcze trochę tej serowej zapiekanki z wczorajszej kolacji.

Na tak, wygląda na to, że to już wszystkie zobowiązania. Może powinnam jednak zapalić tą czerwoną świecę? Może wtedy by się udało? Powinnam chyba zacząć ponosić odpowiedzialność za swoje życie. Obiecuje, że w tym roku zobowiązania będą głęboko przemyślane.

Zastanówmy się….nerwowo obgryzałam końcówkę ołówka. Na czystej kartce pojawił się pierwszy punkt.

7. Zobowiązuje się wywiązywać ze zobowiązań.

– O nie! – wykrzykuję gwałtownie zła na samą siebie i nerwowo zamazuję to rażące kłamstwo. W nagłym przypływie zdecydowania piszę:

8. Zobowiązuje się nie zobowiązywać, tylko działać.

Stawiam trzy wykrzykniki i zamykam z trzaskiem zeszyt. Do dzieła…

Przygotowała
Justyna Gul

Związek czy jeszcze samotność
Gwiazdkowe opowieści