Recenzja Call of Duty
Recenzja Call of Duty

Call of Duty było dość szumnie zapowiadane przez twórców: wysokie AI przeciwników, zaawansowana współpraca z drużyną, ciekawe misje. Ile z tego zostało większość chyba wie (a jeśli nie-przejrzyj poprzednie numery). Jednak postaram się pokazać aspekty gry, których nie było w poprzednich testach.

Intro nas witające jest bardzo klimatyczne, pokazujące jaka naprawdę jest wojna. Do tego wspaniała muzyka, która z resztą będzie towarzyszyć nam przez cała grę. O menu nie ma się co rozpisywać-jedynie mogę powiedzieć, że wraz ze zmieniającą się kampanią, zmienia się tło. Bug występuje z modami, które to są w menu multiplayowym, a które działają też w single…Więcej klikania i loadowania i tyle.

Cała rozgrywka podzielona jest na trzy kampanie: amerykańską, brytyjską i rosyjską. Każda nacja oczywiście mówi po angielsku, ale ze swoim narodowym akcentem. Misje, w których dane jest nam zagrać są różnorodne i dość charakterystyczne: obrona Stalingradu, uwalnianie co poniektórych majorów czy innych kapitanów z obozu niemieckiego, zebranie dokumentów, podkładanie ładunków itp. Misje są bardzo ciekawe, ale czuć pewien niedosyt. Ledwo co zdążysz położyć rękę na myszce, a tu misja ukończona. Mogliby panowie z Infinity Ward sprawę wydłużyć i pokomplikować.

Niestety przez to gra jest o wiele krótsza… Aczkolwiek niektórzy mogliby pominąć ten bug ze względu na wspomniany wcześniej rozmach misji (niektóre jednak są badziewne – jak chociażby na statku-wątpię, aby było tylko tyle Niemców na niemieckim statku.). Podczas grania czujemy się jak na prawdziwej wojnie! My już nie zwyciężamy (jak w MoH-nie licząc Omaha Beach), a staramy się przeżyć. Tak samo jak i nasi kompani. Fajnie zrobiono efekt szoku powybuchowego. Cały obraz jest rozmyty, przez dobrych 5 sekund żołnierz nie jest w stanie walczyć (chociaż… ja w jednej takiej misji rosyjskiej wysadziłem czołg podczas szoku).

Ale po co ja wam to mówię, skoro wszyscy to już wiecie. Niestety tak jak i w MoH są tu te cholerne skrypty (przez co gra jest bardziej filmowa). Kiedy masz się gdzieś przemknąć, a nie zabijać, Niemców jest nieskończenie wiele. Poza tym widać to bardzo, gdy gdzieś stoimy: przesuniemy się o 0,5 centymetra i nagle drużyna może iść dalej.

Zapowiadano działanie z drużyną- i owe działanie jest. Znaczna większość misji to chodzenie z towarzyszami (nie w sensie dosłownym…), którzy pomagają nam np. podczas przeładowania broni-jesteśmy bezbronni, a kolega sierżant zabił Niemca. Jedyne co mnie wpieniło to częste zastanawianie się-oddać ogień czy nie oddać. Nasi kompanie często stoją jak głupki, a Niemiec do nich grzeje. To działa często też w drugą stronę. Niemiec się na mnie patrzy, a ja go zabijam. 🙂 Oczywiście AI wrogów jest na dość wysokim poziomie-chowają się za skrzynkami, rzucają granaty jak nie mogą strzelić. Aczkolwiek zdarza się też, że potrafi taki jeden stanąć na środku pola bitwy, i strzelać, podczas gdy proporcja mojego oddziału i jego wynosi 6:1. Poza tym nasi często kuleją na obie nogi, ale apteczki nie wezmą.

Broni z jakich możemy strzelać jest dużo (min. PPSz, Mosin-Nagant, Sten, Kar98k, Lee-Enfield, granaty, dwa rodzaje pistoletów, Lkm Bren, MP40, MP44), ale zasadniczo korzystamy tylko z 5-6. No bo owszem, jest dużo karabinów i snajperek, ale tak naprawdę w niewielu misjach są one potrzebne. Najczęściej wykorzystywany jest MP40, pepesza czy inny Bren. Inne (jak na przykład Lee-Enfield, czy mp44) rzadziej występują w grze, a przez co szybciej amunicja się wyczerpuje i trzeba wymienić broń na inną. A ponieważ Niemcy głownie dysponują mp40 i kar98k, to tylko ta pierwsza jest wykorzystywana przez większą część gry.

Polonizacja wykonana przez LEM jest w porządku. Na dniach wydania było zamieszanie z polską, ale nie polską wersją gry. Jednak gdy gra jest kinowo zlokalizowana jest bardziej zrozumiała (to logiczne:). Szkoda, że nie spolszczono wszystkich slideshow-ów…

Graficzka jest bardzo ładna (ale w demie była lepsza). Żołnierze są ładnie animowani, twarze wyglądają jak twarze. Bardzo nie podobało mi się przenikanie przez ściany nie tylko ręka czy nogą, ale np. tułów został tylko po żołnierzu. Do otoczenia również nie można mieć zastrzeżeń(nie licząc krzaków, ale to standard chyba)-bardzo dobrze zrealizowano wodę. Ona naprawdę płynie!:) To nie jest niebieska bitmapa, ale woda jak prawdziwa. Poza tym wymagania sprzętowe są bardzo niskie. Na moim duronku 700 mhz z 384 Ramu i pierwszym GeForcie w 800×600 i najwyższymi detalami gra chodzi płynniutko (czasem tylko zwieszki gdy dużo Niemców…).

Grafika to nic przy dźwięku, który jest idealny. Odgłosy wybuchów czy broni są jak prawdziwe. Zupełnie nie rozumiem dlaczego niektóre ludziska czepiają się zbyt natarczywej muzyki, która taka nie nie jest. Jest bardzo dobrze dobrana i podkreśla filmowość gry. BTW. Przecież w SWON też była muzyka dość żywa, a nikt się jej nie czepiał…

Grywalność jest nie gorsza od muzyki. I gdyby zlikwidować te wszechogarniające skrypty, gra stałaby się dłuższa, przez co nie odchodziła by na półkę po kilkunastu godzinach grania. Oczywiście jest coś takiego jak poziomy trudności, ale wg. mnie najgorsza misja na statku (podszywamy się pod Niemca) skutecznie zniechęca.

Jako sie rzekło: wspaniała gra. Tylko szybko prosimy o jakiś dodatek, to rozkaz! 🙂

Przygotował
Paweł Kwapisz – pawel_111@o2.pl

Recenzja gry Holiday Island
Recenzja gry Mafia